Film nie jest zly. Po prostu jest niezly. Typowa reklama - wstap do marines a bedziesz bohaterem. Czego sie spodziewalem, duzo efektow specjalnych, czegos w rodzaju Wojny swiatow Wellsa, ktora nalezy do moim ulubionych, nawet ta z Cruisem. Battle LA jest konwencja zblizona do Wojny swiatow ale traca takim amerykanskim badziewiem patriotycznym, ze po prostu az sie odechciewa. Efekty spoko, walki spoko. Reszta, zal. Patos nie do zniesienia. Rujnuje to caly film, ale jak powiedzialem na poczatku, jest to typowy film dla typowego amerykanskiego widza, zwlaszcza tego mlodego ktory ma wybor, wstap do armii badz wstap po hamburgera. Z gory uprzedzam, nie spodziewajcie sie ambitnego kina, spodziewajcie sie duzo strzelanki i modlenia amerykanskiego patriotyzmu. Przyznam bez bicia, ze znosze taki patriotyzm, jestem raczej odporny na takei sceny, ale w tym filmie to bylo UDERZAJACE. Mysle, ze film byl sponsorowany przez armie.
qrcze az sie boje tej twojej recenzji opini jak tak czytam.Mam nadzieje ze sie mylisz i ze film mi sie jednak spodoba.
popieram.:) z tym że daje 6/10 za Michelle Rodriguez :D a tak to kolega napisał już wszytko o tym filmie.powtórzę film nie jest zły,dodam że w kinie przeważała młodzież bardzo młoda:D(kilkam z chicago) i chyba im się podobało :) cuż amerykanie mają dziwne podejście :)