Znakomity horror, wyjątkowo trzymający w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Fabuła jest bardzo intrygująca, a film daje sporo do myślenia. Po głębszej analizie może wręcz lekko zmienić światopogląd. Produkcję można też trochę odebrać jako alegorię komunizmu - duplikaty to istoty bez uczuć, emocji, drastycznie eliminujące jednostki i potępiające je. Dużym plusem "Inwazji łowców ciał" jest niewiarygodne trzymanie w napięciu, no coś niesamowitego. Również aktorstwo to wielki atut - główni bohaterowie wypadają fenomenalnie, są w beznadziejnej sytuacji i są osaczeni ze wszystkich stron. Aktorzy bardzo wiarygodnie odegrali powierzone role. Aż zaczyna się zastanawiać - a co ja bym zrobił w takiej sytuacji? Muzyka idealnie komponuje się z filmem, uzupełnia go i nadaje jeszcze większego nastroju. Czasem jest mroczna, cicha, za czasem głośna i taka trochę elektroniczna. Finał to także ciekawa sprawa. Polecam, naprawdę warto.
Muzyka i kinematografia (celowo "krzywe" ujęcia momentami itp.) w tym filmie to mistrzostwo. Polecam też zobaczyć pierwszą adaptację tegoż opowiadania.
Film bardzo dobry, aczkolwiek czuć typową teatralność aktorów, specyficzną w filmach lat 70-tych i wcześniejszych. Na pewno nie można odmówić mu klimatu, jak i dosyć ciekawego podejścia do tematu - domyślam się że prawie 40 lat temu była to pionierska idea filmów o pozaziemskich istotach.
Mi osobiście raziły te gonitwy pod koniec filmu, scena akcji w magazynie, no i coś na co nie mamy wpływu - mimo iż film niedawno został zremasterowany to widać braki w udźwiękowieniu (wiele scen było cichych, lub z podmienionym dźwiękiem).
Końcówka rewelacyjna - do ostatniej chwili widz zastanawia się nad tym kogo widzi - bohatera czy imitację.
Ode mnie zasłużona 7.
Ja niestety nie znam wersji zremastrowanej. Oglądałem to lata temu w TCM i mam nagrane z TV4. Ale nie lubię jak grzebie się przy filmach. Owszem, odświeżenie jakości obrazu i dźwięku - spoko. Przywrócenie scen wyciętych - OK. Ale jakieś większe ingerencje to trochę nie na miejscu. Spójrzmy na Starą Trylogię "Star Wars", oryginalne wersje są niemal niedostępne, a co chwila wychodzą nowe poprawione.
Podobne wrażenie co do alegorii, o ktorej piszesz. Fabula mocno przypominala mi 1984 orwella. A matthew winstona smitha. Moze przez ta analogie zakonczenie nie bylo tak zaskakujace.
Alegoria komunizmu, sprawa oczywista, film z minionej epoki.
A teraz z czym ten obraz może się kojarzyć?
Alegoria smartfonizmu\asocial media. Jeśli cię ten świat jeszcze nie pochłonął do dokładnie czujesz się jak bohater filmu. Wszyscy staja się inni, chcą się tylko spotykać z innymi członkami grupy, wpatrują się co dziennie godzinami w kawałek szkła. Wydają się być tak bardzo obojętni na wszystko co dotychczas było wartościowe lub zwyczajne. Nowi nawet gdy idą chodnikiem często nie patrzą przed siebie tylko meandrują od krawężnika do krawężnika. Transformacja na „nowego człowieka” jest „bezbolesna” i przynosi same korzyści. itd, itp...
Ci co się nie włączyli prędzej czy później wyginą…
;-)
Alegoria komunizmu była oczywista dla wersji z 1956 roku.Tutaj mmy odwrócenie wymowy kompletnie o 180 stopni ,bo ten konkretny film jest raczej zakorzenioną w kontrkulturze lat 60-tych krytyką współczesnej Ameryki.Ciekawie o tym piszą w hąsłe tego filmu na angielskiej Wikipedii
Alegoria komunizmu, sprawa oczywista, film z minionej epoki.
A teraz z czym ten obraz może się kojarzyć?
Alegoria smartfonizmu\asocial media. Jeśli cię ten świat jeszcze nie pochłonął do dokładnie czujesz się jak bohater filmu. Wszyscy staja się inni, chcą się tylko spotykać z innymi członkami grupy, wpatrują się co dziennie godzinami w kawałek szkła. Wydają się być tak bardzo obojętni na wszystko co dotychczas było wartościowe lub zwyczajne. Nowi nawet gdy idą chodnikiem często nie patrzą przed siebie tylko meandrują od krawężnika do krawężnika. Transformacja na „nowego człowieka” jest „bezbolesna” i przynosi same korzyści. itd, itp...
Ci co się nie włączyli prędzej czy później wyginą…
;-)