Oto radosny i niczym nie zmącony camp. Po ekranie spływają hektolitry krwi, członki ciała latają we wszystkie strony, a logika działań bohaterów jest doprawdy powalająca. Czyli jest tu w sumie wszystko to czego po tym filmie oczekiwałem.

Sęk w tym, że są tu też rzeczy, których w tym filmie nie oczekiwałem, a mianowicie penetracja analna, kilka stosunków (w tym także scenka UFOporno! Na statku, na fotelu, na kilka sposobów.) i nieco g#@nianego humoru.

Pozytywnie zaskakuje mnogość pomysłów oraz strona techniczna filmu - niby widać, że wszystko jest komputerowe, ale w tych animacjach jest więcej charakteru niż w bezpłciowcach spod znaku SyFy channel. Genialne jest pierwsze starcie kosmitów z braćmi porwanej (obrzydliwi są, ale wykreowani zostali świetnie). Pojawia się tu też kilka zacnych dialogów ("To nasza broń. Jesteśmy specjalistami!"). Odrywane człony także są zaletą "Inwazji".

I jakby to teraz ocenić? Ilość pomysłowych gagów jest całkiem spora, ale napięcie oraz tempo w połowie nieco siadają - wszystko co najlepsze pokazane zostanie jeszcze przed kombajnem (również zacna idea, chociaż jakby nieco niewykorzystana). Do tego dochodzi równie spora dawka humoru koszarowego, którego osobiście raczej nie trawię. Produkcja ta ma jednak charakter, a to także ważna rzecz.
2/5 Gdyby nie druga połowa obrazu i kilka du#@ych gagów, byłoby wyżej.