Oceny każdej części z osobna całej trylogii o ''blaszanym rycerzu'', są dla mnie jakimś
ewenementem jeżeli chodzi nawet o rozrywkę. Nie chce mi się grzebać poszukując
porównań, ale z postaci przelanych z kart komiksu, poza Batmanem, to Iron Man,
zyskał chyba największą przychylność i aprobatę otoczenia w postaci widza. Sorry,
jeszcze jeden z nielicznych moich ''ulubieńców'' jakim jest ''X - Men'' jest tu wysoko
oceniany.
Oczywiście większość z tych filmów, jest naprawdę dobrą lub niezłą rozrywką, nawet
jak dla mnie, kogoś kto dawno wyrósł już z ''bajeczek''. Ale przecież chodzi o to, aby
się dobrze bawić, a takie filmy jak ulał są odskocznią od codzienności i kina
psychologicznego.
I niestety, jeżeli chodzi o ''IM3'' to trochę się jednak na nim zawiodłem.
Lekkim szokiem jest dla mnie jego obecna ocena, która jest identyczna z notą
''jedynki'', ale przewyższa pierwowzór miejscami w rankingu. Pewnie się to wkrótce
zmieni, ale przy prawie 50 tysiącach oglądających, dostrzec można, że filmweb
opanowany jest przez dzieciaki i niech nikt mi tu czasami nie próbuje zarzucać
nietolerancji wobec młodzieży.
Osobiście nie przepadam za bardzo za samym charakterem Tony'ego Starka, ale jak
wiadomo ''Iron Man'' to nie tylko on sam, więc czemu miałbym odmówić sobie
kolejnej części.
O ile pierwsza odsłona jego poczynań była na prawdę dosyć solidna, a przede
wszystkim miała charakter sama w sobie, o tyle tu uszło życie i z niego samego i z
fabuły, która stała się dla mnie najzwyczajniej w świecie zbyt infantylna. Ten pomysł
na samą historię do mnie nie dociera, bo nie jest niczym szczególnym na obecne
czasy. Przysłowiowym gwoździem do trumny, jest [SPOILER] uprowadzenie
prezydenta najwspanialszych na świecie Stanów Zjednoczonych. O litości. To jeden z
tych elementów w filmie, których wręcz nie trawię! Żadnych prezydentów, żadnych!
Jak mogę ocenić nieźle film w którym dobrze wykorzystane motywy, chociażby z
Benem Kingsleyem, który i tak dla mnie skradł całość, czy z samym czarnym
charakterem, będącego kalką wcielonego zła rodem z akcyjniaków lat 90-tych,
przeplatają się z kuriozalnymi pomysłami na armię ziejącą... ogniem, nielogicznością
kilku sytuacji, zbyt chaotyczną i przegiętą końcówką, czy w końcu samym Starkiem,
którego mało w Iron Manie?
Pewnie, widowiskowo wszystko to rzeczywiście daje radę, chociaż już tu wyczytałem,
że i tak samej akcji było niewiele, ale rozrywka to jedno, a ciekawa fabuła to drugie.
Celem nie może być tylko stworzenie następnej części, z myślą, że i tak się sprzeda.
To samo tyczy się zarówno efektów specjalnych jak i samej ironii płynącej z
dialogów. Dosłownie pół na pół.
Dlatego też zdecydowałem się wystawić ''IM3'' max. 5/10, bo nudzi mnie już trochę
ratowanie świata w tak dziecinny sposób. W tej odsłonie poczynań człowieka w zbroi,
odbiega to zbytnio strukturą od tego czego byliśmy świadkami dotychczas.
Dla mnie to zabawa na naciągane 50% i najsłabsza część trylogii.
Znając życie zaraz zagorzali fani obrzucą mnie ''pomidorami'' w postaci obelg, że to
gówno się znam itd. Cóż, jeżeli ma im to sprawić satysfakcję taką samą jak z filmu....
No nie wiem dla mnie akurat dwójka była bardzo słaba.Odnosnie uprowadzenia prezydenta to rzeczywiście jest to zabieg zbyt często eksploatowany,który równiez mnie trochę zniesmaczył...
Min. dlatego. Shane Black miał zagwarantować głównie jako współautor scenariusza konkretne kino w stylu Zabójczej broni czy Ostatniego Skauta. Okazało się, że kompletnie nie podołał temu zadaniu. Weźmy pod uwagę wątek komediowy w IM3 - przecież w Ostatnim skaucie to się można udusić ze śmiechu, a tu co? Żarty na żenującym poziomie! Nawet raz się nie zaśmiałem... żal było patrzeć. Albo w drugą stronę teraz, chcieli zrobić "głębszy" film mam tu na myśli stany lękowe IM przeplatane jednocześnie żenującymi dialogami z tym małym gnojkiem. To albo "głębia" albo jajca! A nie jedno i drugie! O ziejących ogniem smokach wawelskich już nawet nie wspomnę....Dramat! I to w większości nowych filmów wychodzą te same problemy - scenariusze pisane na kolanie dla amerykańskich bezmózgów.
Nie zgadzam się akurat humor był na dobrym poziomie,jak równiez stany lekowe Starka przez to był bardziej ludzki a nie super hero,zas ludzie lawy średnio mi przypadły do gustu....
To nie były stany lękowe tylko parodia! Raz jęczy, a jednocześnie pajacuje z dzieciakiem innym razem znowu jęczy i znów błaznuje z jarvisem chyba - także w ogóle nie ukazano tu prawdziwego cierpienia, nawet w najmniejszym stopniu. Poczucie humoru możemy mieć różne także tutaj nie ma sensu zbytnio dyskutować, chociaż moje nie różni się bardzo od poczucia humoru większości - a nic mnie tutaj nie rozbawiło. Coś jest nie tak.... Na tym filmie po prostu przysypiałem, końcówkę to juz chciałem przewijać do przodu. A przecież I część tak mi się podobała i dla mnie to klasyk.