Iron Man domagał się solidnego zamknięcia. Liczyłem, choćby po ocenie, na coś co przebije dwa poprzednie filmy. I wiecie co? Dupa. 
Wyszedł nużący, absurdalny, obraźliwy dla fanów filmów i komiksów koszmar. Wszystko rozbiło się o scenariusz, czerpiący z najoczywistszych banałów. 
 
Pierwsze co to NAJOCZYWISTSZY czarny charakter. Poznajemy go w pierwszej scenie. Mowa tam o wydarzeniu z 1999 roku, i choć jak Tony twierdził było ono bardzo wstrząsające, to nie było warto wspominać o nim przez dwa ostatnie filmy. Ale do rzeczy. Mamy bowiem nerda który ma obsesje na punkcie Tony’ego. Ten go zlewa więc kilka lat później ten mści się na nim. To rozwój czarnego charakteru na poziomie „Barman Forever”. Z Człowiekiem Zagadką była dokładnie ta sama historia. 
W ogóle Killian jest złoczyńcą nad wyraz płytkim i jego motywacje są pozbawione najmniejszego sensu. 
 
To jeszcze jest nic. Mamy bowiem całą masę wątków albo niepotrzebnych albo głupich. Na przykład mamy tego irytującego chłopca którego Tony spotyka gdzieś w połowie filmu, i osobowość tego chłopca jest… kreskówkowa. Zachowuje się jak upierdliwa, irytujaca postać z kreskówki. 
 
Najbardziej zbędnym wątkiem jest załamanie nerwowe naszego człowieka ze stali. Otóż wątek ten praktycznie nie wnosi niczego do fabuły, wręcz jest katalizatorem do innej kolosalnej dziury fabularnej i gdzieś pod koniec drugiego aktu scenarzysta chyba zapomniał o nim. W późniejszych scenach do samego końca nie jest to wcale już wspomniane. Tak jakby ktoś dopisał to na siłę… nie wiem po co. 
 
Tak czy owak postać Tony’ego również ucierpiała i to potwornie. Choć Robert Downey Jr. Robi co może, i jest często zabawny, to jego postać jest cieniem dawnego siebie. Nie ma w nim tej iskry, dostaje baty w wielu scenach i podejmuje najgłupsze możliwe decyzje. Na przykład prowokuje on terrorystów do ataku na jego własny dom i nie przygotowuje się na niego w żaden absolutnie sposób. Zabawne jest też to, że wszystkich ów atak zdziwił. 
 
Cały film nawet nie przypomina filmu o superbohaterze. Bardziej to przypomina „Ściganego” niż poprzednie dwa filmy. Nie mam nic przeciwko zmianom w klimacie czy ogólnie zmianom w kanonie jakiejś serii, ale to co prezentuje ten film to zdecydowanie ostatnia rzecz która kojarzy się z Iron Manem. 
 
Film niedociągnięć nie rekompensuje nawet akcją. Większość scen jest nudna, czasem kompletnie do przewidzenia, a czasem towarzyszy jej jakiś z dupy zwrot akcji. 
No i nawet z nimi jest coś nie tak. Niektóre są KOMPLETNIE ZBĘDNE. Jak na przykład kiedy Iron Man ratuje tych wszystkich wszystkich samolotu a potem uderza w niego samochód samochód okazuje się że zbroja jest pusta. Po co? Przed rozpoczęciem tej sceny widzieliśmy wyraźnie że Tony ma tą zbroje na sobie i byłem świecie przekonany że cały czas był w tej zbroi…a tu nagle film wyskakuje z takim WTF. Bez powodu. 
Jest jeszcze scena pod koniec kiedy Tony stara się uratować Pepper przed upadkiem, ale nie wpada na pomysł żeby wezwać jedną ze swoich zbroi które krążyły dookoła. Pepper spada, pojawia się nasz zły i … dopiero wtedy decyduje się założyć jedna z tych cholernych zbroi. 
 
I kiedy już się wydaje że filmu nie da się zniszczyć bardziej spada cios w stronę wszystkich komiksowych fanów. Otóż w filmie miał pojawić się Mandaryn. Z dzieciństwa, z kreskówki pamiętałem że to był największy wróg Iron Mana i naprawde napaliłem się na jego obecność w tym filmie. Byłoby to coś wielkiego. 
Co robią z ta postacią? A no ograniczają ja tylko do swoistego żartu. Otóż nasz Mandaryn w tym filmie to tylko aktor wynajęty przez Killiana, zwykła przykrywka. 
I to był moment który doprowadził mnie do szału. To dla mnie zabiło do reszty ten film. 
 
Podsumowując – ten film ssie, bardzo. Jak bardzo kochałem pierwsze dwa filmy tak samo ten znienawidziłem. Jest to idealny przykład zrujnowania obiecującej serii, która sięgała szczytów. I spotkał ją upadek. 
Jeśli lubicie pierwsze dwa filmy, jeśli lubicie Iron Mana to zapewniam was że po tym filmie poczujecie się brudni i wściekli. Ja się tak czułem. 
Zgadzam się z Tobą. 
Natomiast dołożyłbym do tego jeden absurd. Otóż,Tony Stark ma stany lękowe,boi się o swoją kobitkę,potem ledwo on uchodzi z życiem,ona zresztą też. I co postanawia? Rozwalić wszystkie swoje zbroje?! Jakby wyszedł z założenia,że już nikt nigdy nie zagrozi jego życiu i Pepper. Również się zawiodłem.
o! Musze przyznać że o tym nie pomyślałem. 
Ale twórcy już wtedy chyba mieli i tak w dupie logikę, i postawili na najbardziej przesłodzone zakończenie w historii. 
Pozdrawiam!
zgadzam sie z toba. strasznie glupie bylo jak dla mnie wyciagniecie reaktora przez tony'ego. praktycznie caly iron man 2 traktowal o tym ze nie da sie tego ustrojstwa pozbyc, ze koles praktycznie umiera, a tu prosze, pojechal sobie do chin, zrobil operacje, jest cacy. wtf marvel?
wlasnie chodzi mi o ta niescislosc. uwazam ze moze w jakis sposob uzyltego wirusa extermis...ale nic na ten temat nie powiedzieli w filmie. tylko ze poszedl, i mu to wyciagneli. moze na dvd cos dodadza, dopowiedza chociaz watpie.
Chcieli po prostu zrobić najbardziej przesłodzony happy end w historii. Najpierw mamy fajerwerki z kombinezonów Tony’ego, potem wspomnianą operację „z dupy”, później widzimy jak łapią wszystkich złych, ten ochroniarz zdrowieje i wszystko kończy się widokiem na plażę. 
Zakończenie tak słodkie ze aż można rzygnąć… i głupie.
moim zdaniem lepiej zeby 'tony stark will not return'. film zdupczyli, wyciagneli mu reaktor, zniszczyl zbroje, nie ma domu...idealne zakonczenie trylogii. ale nie, wcisna go jeszcze do 15 filmow. lubie iron mana, ale przesadzaja, tym bardziej ze w dwojce avengers maja jeszcze z 3 nowe osoby dojsc.i to on ma tego ultrona stworzyc. 
 
wgl najlepiej gdyby w tym filmie pepper umarla.lubie jej postac, nie mam nic do aktorki, ale fajnie by bylo gdyby w koncu ktos faktycznie umarl i faktycznie mieliby po kim rozpaczac. a nie tony przez pol filmu ma drgawki, ze sobie kosmici przylecieli i rozwalili pol miasta. tak samo coulson, juz mialam nadzieje ze go zabili,ale nie, caly serial dla niego zrobia. bezsens.
Świetne decyzje podejmują panowie z Marvel, naprawde świetne. Jak tak dalej pójdzie to będą powstawać filmy a'la transformers. Będzie dużo akcji, ale filmy będą z każdą sceną coraz głupsze.... właściwie Iron Manowi 3 wiele do tego nie brakowało
Iron Man 3 i tak jest dużo gorszy od Transformers 3. W sumie to trzeba być naprawdę wielkim Mistrzem żeby tak spier...olić film, położyć na łopatki dwa genialne poprzednie filmy, w tak złym stylu zamknąć drogę do kolejnych filmów - naprawdę lepiej byłoby gdyby Tony zginął w tej części oraz uczynić postać bezużyteczną dla drużyny Avengers. 
 
Nie muszę się rozpisywać - wszystko co kiedykolwiek chciałem powiedzieć na temat tego gówna powiedział mim1312. Sens filmowej historii Iron Mana którą poznaliśmy w pierwszych dwóch częściach a która rozpoczęła się od stworzenia reaktora łukowego w jaskini " Dziesięciu Pierścieni " został zniszczony przez jedną, jedyną scenę i pytanie : 
 
" Dlaczego w takim razie do kur..y nędzy nie zoperował się w części pierwszej???" 
 
 Mandaryn - kiedy go zobaczyłem podskakującego i gaworzącego głosem czeskiego Krecika, zacząłem zastanawiać się czy przypadkiem oglądam jakąś wersję filmu nakręconą przez ekipę dla jaj, po zakończeniu zdjęć bo im jeszcze zapas taśmy do wykorzystania został i nie mieli co z nią zrobić. 
 
No i dzieciak - a w dodatku świąteczna sceneria i świąteczna muzyka w tle - wszystko wskazuje na to że w zamyśle miał to być film familijny - nawet Stark przestał być takim egocentrycznym i wulgarnym chamem jak w częściach 1 i 2. Przejął osobowość Ryśka z Klanu. Brakowało sceny w której wszystkie zbroje krzyczałyby " Dzieci Umyjcie Rączki". 
 
O kolesiach rozgrzewających się do 3000 stopni chyba nie trzeba wspominać. Kiedy Guy Pearce rzygnął lawą myślałem że zaraz zacznę krwawić z nosa i uszu. Przeżyłem coś na wzór katowania najgorszą poezją w kosmosie z filmu " Autostopem przez Galaktykę". 
 
Za co widzowie na całym świecie pokochali Tonego Starka w wykonaniu RDJ-a ??? Za to był to Doktor House fizyki i robotyki w zbroi - niewiarygodnie chamski, arogancki do bólu seksistowski i niebezpiecznie genialny. W trzeciej części stracił WSZYSTKIE swoje atuty. Ze Starka została jedynie skorupka, wydmuszka którą można ładnie i kolorowo pomalować, zanieść do święcenia i powiesić na choince. 
 
Tytuł jaki proponuję dla "TRUJKI"brzmi " Iron Rysiek : Czyli co by było gdyby Rysiek Z Klanu buchną Starkowi zbroję i gonił Krecika w dolinie Smerfów "
Siemka spróbuje odpowiedzieć na te zarzuty :) 
ad1-wydarzenie z 1999r nie było wspomniane w poprzednich filmam ponieważ jego konsekwenje nastąpiły dopiero teraz i wcześniej nie miało to znaczenia. Poza tym gdy w pierwszym filmie Yinsen wspomina o konferencji w Bernie to Tony odpowiada, że słabo ją pamięta. Motywacja i cele Kiliana są proste, zemsta i chęć zapanowania nad "najpotężnieszym" państwem na świecie, lecz sposób w jaki to robi już jest sam w sobie genialny. Dzięki wymyślonemu terroryście osiągnął by jedno i drugie i gdyby nie Tony to nikt by się nie dowiedział, że to Killian za wszystko odpowiadał. 
 
ad2 - hmm osobowość chłopca, to może tak jesteś 10-12 latkiem i w garażu spotykasz jednego z super boterów który ocalił świat przed najeźdźcami z kosmosu - jak ty byś się zachował/ą. 
1.Wiesz, jeśli to było ważne wydarzenie dla głównego bohatera, to nie powinno zostać ono wyciągnięte tak z dupy. 
2.Gdyby facet prosił mnie mimo wszystko żebym się zamknął to bym się zamknął a nie paplał bez przerwy niewiadomo co. 10 latek chyba rozumie kiedy prosi się go żeby być cicho. 
ad3 - motyw załamań Tonego za wiele nie wnośi do fabuły to fakt, ale sprawia że Stark jest bardziel ludzki i wiarygodny. Iron man jest "żelazny" z zewnątrz, lecz nie w środku. Po tym co go spotkało w Avegersach - walka z pół bogami, kosmitami , pogodzenie śię ze śmiercią i zaskakujące ocalenie, ma chyba prawo do lekkich problemów psychicznych. Lepiej byłó by gdyby te wydarzenia nie wpłyneły na niego wogóle? Jeśli chodzi o napady lękowe to było wyjaśnione w filme, że przeważnie występują gdy Tony wspomina New York więc by o tym nie myśleć zajmował się czymś budował zbroje jedną za drugą, chciał aby Rhodey włączył go w sprawe Mandaryna a pod koniec cały czas był skupiony na ratowaniu Prezydenta lub Pepper i lęki nie wystąpiły. 
 
ad4 - wedłóg mni to dobrze, że Tony jest tu inny to znaczy że postać z filmu na film ewoluuje. Ja wiem czy dostaje tu tylko baty helikoptery rozwala starcia w zbroi i bez wygrywa lecz nie wszystkie. To chyba dobrze, że nie jest niepokonany I niezniszczalny.
Prowokacja terrorystów to klasyczne zachowanie Starka który najpierw działa/gada głupoty a potem myśli. Lekkie środki po tym podiął pod ręką miał cały czas zbroje , kazał Jarvisowi czuwać a poza tym mieli gdzieś wyjechać z Pepper. Sam atak był sprytnie przeprowadzony Jarvis by wykrył bojowe śmigłowce a te były zwykłe upozorowane na chyba telewizyjne przez takie zainteresowanie mediów trzy nadlatujące maszyny nie wzbudziły podejrzeń. W natłoku filmów tego typu, to chyba dobrze, że pare filmów się wyróżnia.( to odnośnie tego kanonu serii lub podobnych filmów). 
 
ad5 - akcja jest nudna to czego ty się spodziewałęś. Jest tu wiele świenych scen i nadodatek różnych - akcja w zbroi, bez zbroi, z częścią zbroi, z wieloma zbrojami czego jeszcze chcieć? To ten film jest przewidywalny czy nie i czy to dobrze czy nie?? Zagranie z pustą żbroją po co?
Jak byś oglądał uważńie to byś usłyszał ja Rhodey powiedział Tonemu, że nie uda im śię ocalić Pępper i Prezydenta(nie wiedzieli jeszcze że skończą oboje w tym samym miejscu) i dlatego posłał tylko zbroje a z Rhodey'em ruszyli ratować Pępper proste:) Ratowanie Pepper hmmm przed wskoczeniem na dźwig czy coś tam Jarvis podstawił zbroje lecz ta została szybko od niego odciągnięta przez tych złych, którzy dżięki Bogu troszku myśleli i nie ułatwiali mu sprawy. Poza tym zbroje cały czas były w boju i kiedy tylko jedna była wolna i blisko to była do dyspozyji Tonego. 
 
ad6 - Ahhh zagranie z Mandarynem. Mi to nieprzeszkadzało spore zaskoczenie na plus. Wiem i rozumiem, że zagożali fani komiksu moogą by zawiedzeni. Dla mnie w tym filmie wogóle nie ma Mandaryna tylko została użyta symbolika tej postaći (świetna kreacja Kingley'a jako niby Mandaryn i Trevor). Mniejmy nadzieje, że klasyczny Mandaryn się jeszcz pojawi.
Jarvis nie posłał zbroi po Pepper. W filmie nic takiego nie pada. Sam Tony tylko beznadziejnie wyciąga rękę w jej strone po czym ona spada. Poza tym, jak wiemy *spoiler* Pepper i tak nie umarła do Killian dał jej te dziwne moce. 
Jeśli nie mogła umrzeć tak czy tak to ten zwrot jest PODWÓJNIE bezużyteczny. 
nie po Pepper tylko gdy Tony biegł do Pepper to Jarvis posłał do niego zbroje lecz ona została mu przejęta przez jakiegoś zbira.Fakt że było wiadome że nie zginie, lecz jak by ja od razu złapał i dali by se buzi to by cie bardziej usatysfakcjonowało ??
ja wiem, ten moment uświadamia nam że zbroje miały dużo roboty i nie były łatwo dostępne w czasie walki
Posumowują jak wszyscy jechali po 2 filmie ta teraz go stawia n równi z pierwszym??? Może gdybyś się umuł/a przed seansem to po byś był/a tylko wściekły/ła. A tak na serio to nie każdy sam oglądnie i sam oceni pozdrawiam.
Oj bardzo dużo osób, nie mówię że ty, lecz teraz wszyscy niezadowoleni krytykują 3 a dwójkę zaczęli wychwalać.
Tony bardziej ludzki? Gówno prawda! Ostatni film pokazał jego lepszą strone. W tym filmie przeczy on samemu sobie. Dziwne że nie popadł w depresje w poprzednim filmie, kiedy reaktor łukowy dosłownie odmierzał mu godziny do śmierci. 
 
W ogóle to co się stało w tym filmie z twardym, seksistowskim, zaradnym i pewnym siebie Tonym Starkiem? Został zabity przez niedorozwiniętego scenarzyste. 
Ja wiem gdy już wiedział że nic nie zrobi aby to zatrucie palladem powstrzymać to zaczął przesadzać alkoholem i gdyby nie tarcza na pewno by źle to się skończyło.
Choćby nie wiem jak genialny był plan Killiana to on nadal jest najbardziej pustym antagonistą w historii. Może się bic z Brucem Paynem z „Highlander Endgame”. 
Poznajemy go na początku i już wiemy że to zły koleś. On nie musi nawet nic robić. Żadnego efektu zaskoczenia, fajnego ujawnienia, nic. Killian jest po prostu nudny i ciągle chwali się swoim planem w kółko i w kółko i w kółko. 
A Vanko z drógiej części Joker, Bane, Loki, Magneto. Ich pierwsze sceny w filmach też już zdradzały że są antagonistami i to głównymi w filmach. Kilian chociaż po połowie filmu okazuje się tym głównym złym
Ale za nimi coś przemawiało. Vanke był wyrzutkiem który chciał pokazać że nie jest gorszy i załatwił wszystkich jak prawdziwy kozak. 
Joker chce sieć chaos bo to lubi. Loki to troche umęczona posta bo dowiaduje sie że przez całę życie był oszukiwany. Bane służy "Lidze Cieni" a oni mieli swoją ideologię niszczenia zła. Magneto chciał zniszczyć którzy go nienawidzili. 
Killian nie ma żadnego taki "tła" jest pusty i bezbarwny. To taki typowy zły koleś bez żadnej głębi.
Nie, to źle. Bo niepokonanym i niezniszczalnym widzimy go w poprzednich dwóch filmach. W tym filmie kompletnie mu odbija, jest kompletną niezdarą. I dzieje się tak praktycznie z dupy powodu. Ta postać nie ewoluowała. Ona się uwsteczniła, zdegenerowała i zamieniła w karykature samego siebie.
z dupy powodu!! Oglądałeś Avengers?? Czy ewoluował to już subiektywne odczucie każdego kto zapoznał się z wszystkimi filmami i ja twojego zdania nie chcę zmienić :)
Nie sądzę żeby atak na Nowy Jork był powodem depresji Starka. No oglądałem Avengers, bardzo dobry film na ale co, bo co??? W Avengers Stark poznał co czyni tak naprawdę bohatera - bo pod koniec filmu zbroja przestała mu służyć jako ochrona, dzięki niej mógł się poświęcić i zginąć dla ocalenia NY, w końcu udało mu się przeżyć, wyszatkować tak z 1/4 żołnierzy wroga, nagadać dobrze Lokiemu, zostać pełnoprawnym członkiem Avengers. Ja tu nie widzę powodów do depresji. Mam natomiast powód sądzić że scenarzysta z reżyserem części trzeciej nie bardzo wiedzieli na czym zbudować swój film, to se wymyślili depresję Starka " ooooo ale będzie fajnie bedzie zajeb...scie oryginalnie " A że wyszło ch..jowo to nic. Kasa za film zgarnięta.