Do efektów specjalnych i reżyserii nie można się (przynajmniej mocno) przyczepić. Nawet
powiem, że są bardzo dobre.
Skąd taki tytuł wątku? Ponieważ scenariusz kładzie cały film.
Tak, jest to "Iron Man", a nie "Memento", jednak oczekiwałem, że nikt nie będzie próbował
obrazić mojej inteligencji. Pamiętacie, jak wątki ładnie szły w pierwszych dwóch częściach i
"Avengersach"? Wszystko się fajnie trzymało, sceny były przemyślane, najwyraźniej przy
produkcji był ktoś, kto na hasło "przecież to jest kiepskie" potrafił krytyczniej spojrzeć na
scenariusz.
Ludzie, chwaląc ten film mówią na przykład, że starano się zgłębić postać Tony'ego. Kto się z
tym zgadza? To jest zgłębianie postaci? Naprawdę nie potrafią porównać z filmem, gdzie
zrobiono to dobrze? Rozumiem, że to nie "Ojciec Chrzestny", ale film ma być dobry i koniec, nie
ma zwalania na to, że "Iron Man" to nieambitne kino. Moim zdanim to jak mówienie "a teraz
zrobimy to samo, tylko dla głupich". Tak jak Copolla nie robił pościgów na 1000 aut, bo pewnie
nie umiał zrobić tego tak, żeby nie wyszło tandetnie (a pewnie dałoby się), tak samo Shane
Black nie powinien był się zabierać za badanie psychiki Tony'ego.
A zakradnięcie się do willi Mandaryna z elektryczną rękawicą(!)?
Gdzieś na youtube widziałem komentarz, że przecież to film o facecie w latającej zbroi, więc nie
ma co wymagać realizmu. Tu nie chodzi o realizm. Konwencja ma pewną logikę, a to się jej
nie trzyma i nie jest to wyjątek. W "Red" taką scenę bym akceptował, tutaj nie. W pierwszych dwóch częściach nie
przypominam sobie takich elementów.
To oczywiście tylko pojedyncze przykłady.
Ckliwe dialogi występowały chyba co 10 minut. No raz, góra dwa można, ale tyle?
Wystawiam 4/10 za efekty specjalne i umiejętną reżyserię(mam głównie na myśli stronę
techniczną). Jako całokształt niestety słabo. Trudno mi też ocenić grę aktorską, takich
chałowych tekstów chyba nie da się mówić w fajny sposób. Na plus Don Cheadle.
No właśnie, czemu tak biednie potraktowano War Machine? Nie mogli go uwzględnić chociaż
w finałowej zadymie? (To już moja bardzo subiektywna ocena, czy ktoś go lubi, czy nie, to już
wyłącznie kwestia indywidualna)
Niestety zgadzam się. Film ma kiepską fabułę, Dżunior gra gorzej niż w częściach poprzednich poza tym większość filmu bawi się w asasyna, sceny akcji jakoś tak urywają się za szybko i ma się uczucie niedosytu każdą z nich, finałowa walka pozostawia wiele do życzenia. W zasadzie najlepszy moment tej sceny to ten kiedy zbroje przylatują i zaczyna się walka potem znowu robi się nudno. Dodam że chętnie zobaczyłbym Starka za sterami tej wielkiej zbroi(podobnej do Hulk Bustera). W drugiej części jest mniej napchane wszystkiego i nadal jest nieco lepsza. 6/10
Zgadam się. Po pierwsze caaałkowiecie zmarnowana postać Mandaryna , aż żal że zrobili coś takiego. Następnie , za dużo Starka tak jak napisałeś nie potrzebnie zaczęli badać psychikę Tonego To jest film na podstawie komiksu, oczekuję solidnej akcji, dobrych efektów a nie tandety ( rękawiczka elektryczna i inne " gadżety" prosto od Stark Company ;) Kolejnym minusem jest potraktowanie po macoszemu War Machine , po co w ogóle dawali tą postać ;/ Zbroje wydawały się strasznie słabe , porównując to do wcześniejszych filmów wyszło śmiesznie. Przez większość filmu Stark nie był w 100 % sprawnej zbroi , nie oszukujmy się Iron Man to trochę Starka , dużo więcej Iron Mana nie odwrotnie, Chyba oczekiwaałem zbyt wiele , dlatego jestem zawiedziony :)
Ja jestem zadowolony
historia jest fajnie poprowadzona w formie opowieści Starka - a dokładniej rzecz biorąc, jego " spowiedzi " u psychiatry - sorry, u Hulka ;)
dialogi trzymały wysoki poziom, choć za pewne cała fabuła mogłaby być lepsza, pełniejsza, gdyż czuć, że film jest pocięty w porównaniu do trailerów - w ogóle wydaje mi się, że już od dawna zaplanowano taką właśnie kampanię reklamową, promocyjną tego filmu: z jednej strony, zwiastun zapowiadał film mroczny a la Batmany a dostaliśmy soczystą komedię akcji w starym, dobrym stylu a la lata 80 - te, 90 - te
czy takie " Zabójcze Bronie " miały dużo lepsze i logiczniejsze scenariusze? - w IM3, jak na adaptację komiksu z " jajem " jest całkiem nieźle.
Ogólnie, podoba mi się, że główny bohater ma dystans do siebie i do swojego alter ego, podobało mi się, że to był film o Tonym Starku, nie o Iron Manie - w końcu Iron Man nie jest pustą zbroją, to Tony Stark, a Stark to Iron Man - nie kupuję tylko tych napadów stanów lękowych, to było naciągane.
Co do postaci Mandaryna: z jednej strony, chętnie zobaczyłbym na dużym ekranie komiksowego Mandaryna, władającego mocą pierścieni Makluan, byłby to godny przeciwnik dla Avengers ( można to odebrać jako zawód porównywalny z Two Face u Nolana ) - ale z drugiej strony, Ben Kongsley jest genialny w tej roli i wybaczam twórcą filmu taką zabawę tą postacią, a nuż jeszcze prawdziwy Mandaryn powróci?.
Zakończenie filmu też jest fajnie i pokazuje, że Tony Stark ma klasę i styl, że to nie jest nadęty Bruce Wyane, więc tak na podsumowanie, film mi się podobał i uważam go za najlepszą część po jedynce.