Nudny , przegadany , bez akcji ..... nie dziwię sie że na końcu Banner zasnął
Racja.
Po tym tytule oczekiwałam jakiejś akcji, dużo wybuchów i ogólnie niezłej rozwałki, a tutaj co? Nuda.
Iron Mana jako takiego było bardzo mało i sądzę, że to dobijało mnie najbardziej.
Niby Tony jest, ale niezbyt fajnie się go ogląda bez zbroi.
Jakiś taki nijaki ten film, fabuła też jakaś rozmemłana.
Oklepany motyw porwania prezydenta to już w ogóle pozostawię bez komentarza.
Wcześniejsze części były zdecydowanie lepsze.
Powinieneś pogadać z moim znajomym. On jest IM3 zachwycony. Uważa go za najlepszą część tej serii.
Ręce opadają.
Mam przez tego gościa stany lękowe.
Takie jak Tony?:P
Swoją drogą jestem dziewczyną, ale to nie znaczy, że z tego faktu ma mi się nie podobać film, ot tak dla zasady.
Lubię jak coś się dzieje na ekranie i w tym przypadku się zawiodłam.
Film miał dobry potencjał, ale go nie wykorzystali.
Rozumiem, że Stark to też człowiek i przechodzi jakieś załamanie, ale trochę za bardzo to rozciągnęli i zapomnieli na jakie widowisko czekają widzowie.
Dokładnie takie same, koleżanko (wcześniej nie zwróciłem uwagi, że piszesz w rodzaju żeńskim, wybacz). :D
Jasne, masz rację.
A zwłaszcza po Avengers takie straszliwe zwolnienie tempa i rozciągnięcie tego całego pseudo-psycho-filozoficznego bełkotu jest nie na miejscu. Fabuła wcale nie jest przez to ciekawsza, dojrzalsza i głębsza.
Totalnie nie mogłem uwierzyć, że taki gość jak Stark może mieć takie przypadłości. Nie miałaś podobnego wrażenia, że coś tu się dzieje dziwnego?
Chyba nie tylko ja w to nie uwierzyłem, bo zagranie tych stanów średnio wyszło Bobby'emu Juniorowi.
Ogólnie za mało Iron Mana w Iron Manie. Zbyt dużo dziecinnego humorku. Słaby motyw z "ognistymi ludźmi" (tak, wiem, że to jest zaczerpnięte z komiksów... co nie zmienia faktu, że to słaby pomysł). Słaba i denerwująca jak cholera Pepper. Słabe i nudne lokacje.
Słaby motyw Mandaryna. Słaby "główny zły". Słaby motyw z prezydentem i "zdradą" wiceprezydenta (Boże, to było takie liche!).
Słaba "zbroja" Mark 42 (to już był szczyt bezsensu w tym scenariuszu!). Słaby Żelazny Kapitan Amery... tfu! Patriota!
Hehe... i te końcowe sceny z dziesiątkami zdalnie sterowanych pancerzy. Ech. Film zrobiony ewidentnie pod dzieciaków z podstawówki (i nie chce tutaj nikogo obrażać... liczyłem przynajmniej na poziom ponadgimnazjalny).
Najdziwniejsze jest to, że brakuje w tym wszystkim jakiegoś takiego polotu, finezji, lekkości i zabawy opowiadaną historią.
Wszystko jest sztuczne, wymuszone na siłę i mocno polane totalnym absurdem, który tym razem nie jest integralną częścią wykreowanego świata, a wkurzającym, słabym kiczem.
Nawet udźwiękowienie i czytelność efektów specjalnych leży i kwiczy, a nie oglądałem dvdripa, tylko film z BR na projektorze i porządnym zestawie audio (dobra scena z rozwaleniem posiadłości Tony'ego i tyle).
Jakby tego było mało, to znów mamy te kinowe, anamorficzne proporcje obrazu 2.39:1 na płycie z filmem.
W domach większość ludzi ma TV 16:9 i nie kumam dlaczego nie konwertują obrazu do tych proporcji.
W Avengers było tak piknie, a tu znów pasy i malutkie okienko z obrazem (nie ma to jak czepić się pierdoły)! :D
PS. Niech porządnych scenarzystów zatrudnią!
W każdej części ktoś inny pisze i każdy nast. film wypada coraz słabiej. :)
Dziwi mnie sukces finansowy tego filmu ... ale chyba ludzie poszli do kina z rozpędu po Avengersach.