Wszyscy wiemy jak zakończył się wątek Mandaryna. Ale czy na pewno?
Po pierwsze- "Mandaryn" mówi Tony'emu, że nie wiedział, że giną ludzie. Prawdopodobnie kłamał, ale czy byłby zdolny z zimną krwią strzelić bezbronnemu człowiekowi w głowę? Na nagraniach widać też, że był obecny przy rozstrzelaniu jeńców. Czy zwykły facet z nałogami byłby zdolny do czegoś takiego?
Po drugie- "Mandaryn" mówi, że zrobiono mu operacje plastyczne. Po co? Żeby go do kogoś upodobnić? Facet wprawdzie twierdzi, że był aktorem, ale raczej nie na tyle znanym, żeby go ktoś rozpoznał. A nawet jeśli, to co z tego? A może po prostu miał być czyimś sobowtórem?
Wiem, że to wszystko jest mocno naciągane, ale nie mogę się pogodzić z tym, że taka kreacja Kingsleya okazała się tylko zmyłką.
W filmie wyraźnie podkreślono i powiedziano, że wszystko było nagrywane na green box'ie. Może i wiedział, ale nie brał czynnego udziału. Normalnym jest, że media z lenistwa dają stare archiwalne materiały do "świeżych" wiadomości.
Operacje plastyczne, żeby go upodobnić do popularnych arabskich terrorystów - jest "moda" na nich.
Według mnie - genialne posunięcie, bo niby dlaczego znani nam złoczyńcy nie mają być figurantami? Czy Hitler sam zabił miliony osób? Wątpię aby kiedykolwiek zabił kogokolwiek własnymi rękoma. Od tego miał ludzi, zaplecze. Co oczywiście nie umniejsza jego win.
Ludzie potrzebują twarzy/symbolu przeciw któremu się zjednoczą.
Dla mnie postać Mandaryna to największy minus w filmie, ale trzeba przyznać że Kingsley odwalił kawał dobrej roboty. Co do twojego postu to kolega wyżej już napisał że Killian był Mandarynem i nie ma czego więcej się doszukiwać.