Jako fan komiksów bardzo zawiodłem się postacią, która miała być głównym wrogiem Iron 
mana, tak jak to było w komiksach i serialach animowanych. To było najgorsze z możliwych 
wyjść scenarzystów żeby Mandaryna zamienić w komediową postać. Jestem fanem i DC i 
Marvela, ale pod względem tworzenia filmów, Man of steel czy Dark Knight to majstersztyk w 
porównaniu z 3 częścią Iron Mana... 
 
W poprzednich częściach wszystko było bardzo spójnie złączone, była dawka humoru, akcji, 
ale również przynależność do komiksu. W tej części...cóż, to wszystko wyglądało trochę 
komicznie, co było irytujące. Killian niszcząc każdą zbroję, którą Tony na siebie nakładał 
pokazał, że jest silniejszy od stworów z innej planety (Avengers) co też było swego rodzaju 
głupotą (moim zdaniem) bo zrobione z Iron mana najsłabszego zawodnika. 
 
Film nudnawy, komiczny przez, co bardzo mnie zawiódł.
Tak, w tym filmie Mandaryn został poprostu zgwałcony nawet bez mydła - a potem jeszcze na dobitkę Black i Pearse skończyli mu na gębie :(((((((((((
Było to dosyć zabawne ale jednak postać Mandaryna mnie zawiodła, pierścienie zostały w ogóle pominięte.