Uwaga spoilery!
Gdzie ten" świat Tony'ego Starka w gruzach"? Jedyne co stracił to dom. Spodziewałem się, że
Pepper zginie, a Stark zgnębiony ,załamany ,obdarty z bogactwa, miłości i wszystkiego co w
jego życiu było najważniejsze , zaszyje się gdzieś ,gdzie diabeł mówi dobranoc , czekając aż
coś lub ktoś zmobilizuje go do dalszej walki. Tymczasem traci dom, Pepper żyje, jego
bogactwo jest jakie było, a on sam udaje się do niezbyt odległego miasteczka ,aby
zaprzyjaźnić się z jakimś dzieciakiem. Jakoś nie czułem tutaj klimatu" jego życie legło w
gruzach".
Sceny walki też były nie klimatyczne. Podczas oglądania przypomniał mi się serial "Power
Rangers"- to chyba mówi wszystko...
Mandaryn - brak słów. Miało być śmiesznie , wyszło żałośnie.
Sam Stark to już nie ten sam Stark z poprzednich części. Mało zabawny, trochę nudny i za dużo
filozofuje.
Pomysł z "ludzkimi grzejnikami"- naprawdę kiepski, idea godna niskobudżetowego filmu
science -fiction z lat 90.
Zakończenie. Mdłe. Typowy Happy End , gdzie bohater zmienia swoje życie i jest szczęśliwy.
Spodziewałem się znacznie więcej. Iron man 1 był genialny, Iron man 2 był dobry, Iron man 3
jest wielkim rozczarowaniem..
3/10
Ludzie, opamiętajcie się, to nie jest kolejny film Nolana, gdyby każdy nowy film o superbohaterze przypominał TDK lub TDKR to byłoby po prostu nudno
filmowy Tony Stark jest zupełnie inny niż filmowy Bruce Wayne - i chwała Bogu za to.
Gratuluje odkrycia, że ten Tony Stark się zmienił od pierwszego Iron Mana! To w sumie jedyne sensowne stwierdzenie w tej wypowiedzi.