Widziałem film. Efekty są nieziemskie. Gra aktorska na wysokim poziomie. Fabuła też niczego sobie, ale Mandaryn w tym filmie to nieporozumienie. W zwiastunach widzieliśmy 10 pierścieni na palcach mandaryna, który był jednym z najgroźniejszych wrogów Starka. Myślałem, że Mandaryn w filmie będzie mógł na przykład uszkodzić samolot telepatycznie a tu kicha. Mandaryn to zwykły zapijaczony aktor wynajęty przez Aldricha Killana. Nie ma on żadnych mocy i jest zwykłym tchórzem. Ta postać miała niesamowity potencjał, same zwiastuny sugerowały, że będzie z niego niezły gość. Czuję się oszukany. Mimo wszystko film bardzo mi się podobał.