Nie chce mi się nawet pisać co w tym filmie było kiepskie/przeciętne. Powiem tak - zaczęło się od
"hitu" sprzed lat "Blue" od Eiffel 65, a później było tylko powoli w dół.
Głupi człowiek, któremu podobała się pierwsza część dał się skusić.. i teraz żałuje. Akcji tyle co w
ostatnich minutach filmu walki z Killianem.
Mało, za mało. Średniak z gigantycznym hype'em.
to jest kwestia nastawienia przed seansem. szedlem na film, poniewaz musze do polowy czerwca wykorzystac kilka voucherow by nie przepadly. wybralem iron mana 3 bo w kinie ostatni film w 3d jaki obejrzlaem to hobbit. nie jestem fanem marvela i nawet milion $ na stole nie przekona mnie do niego. nie jestem w ogole fanem amerykańskich superbohaterow, bo wszyscy są tak samo przewidywalni. przewidywalni, bo powstali w czasach, gdy usa miala na pienku z zsrr i amerykanska spolecznosc zyla w strachu. stad narodzil sie pomysl krzewienia ducha w srodowisku i powstali superbohaterowie walczacy z przeciwnikami amerykanskiej swobody. i kazdy kolejny mial coraz glupsze zdolnosci, a jego zycie opisywala coraz glupsza historyjka. i tyle co mysle o superbohaterach. trawię jedynie batmana dlatego ze w latach mlodosci filmy burtona po prostu sie w tv wyróżniały. jesli chodzi o aktorstwo w iron manie 3: nie kuje w oczy jedynie, gdy zdamy sobie sprawę, ze aktorzy mają bawić, a nie mamy sie z nimi utozsamiac. efektem tego jest r.d.j. ktory robi swoje i tyle. dialogi? kiepskie, no ale tu przeciez nie chodzilo o cytaty z szekspira. tu chodzilo tylko i wylacznie o efekty i te sa swietne jesli ofkoz przyjmiemy, ze powstaly tylko i wyłącznie dla uwypuklenia efekciarstwa.
i z takim podejsciem poszedlem do kina. 3d mam w domu na 51" plazmie wiec nie jestem spoconym na widok 3d 9latkiem. po prostu szedlem je obejrzec i tyle. ofkoz nie ma mowy o "Wychodzeniu 3d" z ekranu, no ale glebia jest. wybuszki, zniszczenia - to wszystko jest ok. i tylko po to tam bylem.
Nie zrozumiałeś mnie. Podobała ci się pierwsza część, a nastawiłeś się na dużo akcji w trzeciej, podczas gdy w pierwszej części było mało akcji, jak na film w superbohaterze.
Moim zdaniem fabuła w tej części była świetna, ciekawie pokazali prawdziwą moc Starka.
Nigdzie nie napisałem, że część pierwsza podobała mi się ze względu na masę akcji. Przypadła mi do gustu fabuła, która trzymała się na sensownym poziomie.
Część 2ga była dla mnie popłuczynami, bez większego pomysłu. Na 3kę poszedłem zachęcony trailerami - zapowiadało się, że w końcu będzie godny przeciwnik. No i klops.
Wiem, że tak nie napisałeś, ale ja właśnie dlatego nie nastawiałem się na zbyt dużo akcji. Najbardziej podobało mi się ukazanie Tony'ego po przejściach- walczył ramię w ramię w zieloną bestią, bogiem piorunów, facetem, który przeżył drugą wojnę i dwójką zawodowych zabójców i w sumie tylko on był tam normalny, więc ukazanie jego załamania i paranoi było bardzo udanym posunięciem. Nie do końca podobało mi się zagranie z Mandarynem (ale o tym już pisałem, że może to wcale nie było tak), ale przynajmniej mnie zaskoczyło. Brakowało mi też AC/DC i nie do końca jestem zadowolony z wykorzystania Iron Patriota, ale z drugiej strony to są filmy, nie komiksy, wszystkich wątków nie da się wykorzystać, więc tę zbroję można w sumie uznać za smaczek dla fanów.
Ale akcja w filmie to nie wszystko. Tutaj zawiniła fabuła. Gdyby jeszcze inaczej była zrealizowana to mógła by to być najlepsza produkcja Iron Mana. A tak się jednak nie stało. Sama akcja też powinna być lepiej wykonana.
Zależy jak zdefiniujesz akcję. Dla mnie akcja to to, co robią aktorzy/ich animacje na ekranie. Latająca jak stado much garstka Iron Manów może wyglądałaby dobrze w grze komputerowej, ale w filmie?
Rambo - tam masz akcję, nawet w Avengers było jej pełno, choć to film z tej samej stajni co Iron Man. Tutaj - ostatnia walka + wysadzanie mikrofalówki.
Jak komuś się podoba - proszę bardzo. Mi w ogóle nie przypadło do gustu.