Jestem zachwycony bezczelnością twórców tańcujących na grobie Hamleta. Nareszcie jakaś bezkompromisowość w ciepłej zupce polskiego, ugrzecznionego kina. Nie jest to film wybitny, ale jest wybitnie ciekawy.
to prawda, film jest przede wszystkim bezczelny - w graniu z konwencjami i samą fabułą Hamleta, w tytule i odniesieniach do włoskiego faszyzmu, a często też w formie (doprowadzona do granic ostrość obrazu powoduje, że bywa on strasznie nachalny) i zgadzam się z MiSu, że za tą bezczelność i podjęcie próby przełamania marazmu polskiego kina trzeba twórców cenić; z drugiej jednak strony, przy całym zrozumieniu dla idei, która wydaje mi się również fascynująca jest w tym filmie coś co powoduje, że mu "nie wierzę", że "nie kupuję" tej historii, możliwe, że głównie przez momenty, w których obraz zamiast być prosty i mówić samą prostotą i obrazowością właśnie [jak to ponoć było zamysłem reżysera] jest po prostu prostacki.
Poza tym, aktorsko, moim zdaniem, film również trochę zawodzi.
no, renate jett bywa irytujaca, troche tez zgrzyta warlikowski w chwilach w ktorych nie wystarczy ze jest, a musi zagrac. generalnie przychylam sie do Twojej opinii ;)
Witam czy na tym polega ten bunt? Naprawdę myślę że film ten miał zaspokoić ekshibicjonistyczne potrzeby wielkiego bądź co bądź reżysera teatralnego. Niestety i Warlikoskiemu i Barczykowi daleko jednak to Padrice'a Chereau