"Jabłko i robak" to całkiem dobra bajka, ale lektor, jakim uraczono nas na WFFie był po prostu tragiczny. rozumiem, że pomyślano o dzieciakach, które w Polsce nawet w wieku 15 lat mają problemu z czytaniem napisów :] ale to była jakaś żenada. Po pierwsze nie tłumaczył co 5 zdania, pomijając wiele zabawniejszych dialogów, po drugie czasem pieprzył od rzeczy, co innego niż nasze owoce. Na dodatek miejscami był niezsynchronizowany z dialogami. Jednak największą porażką jest chyba głośność, mniej więcej taka jak oryginalnej ścieżki dźwiękowej. W efekcie seans był miejscami koszmarny. Taki zlepek duńskiego (szwedzkiego?) z polskim, z którego trudno było cokolwiek zrozumieć, sprawę ratowały angielskie napisy.
Sama bajka jest bardzo fajna. Oryginalna, ale jednocześnie w pewnym sensie klasyczna. Bez żadnego efekciarstwa i 3D, po prostu całkiem ładna, choć prosta animacja, miła dla oka, miejscami zabawna. Do tego fajna historia i niezłe dialogi. Wielka szkoda, że tak brzydko potraktowano na festiwalu ten film i widzów.