Bez zadęcia i aspiracji do czegokolwiek, poza czystą rozrywką. W sam raz na zimowe (późno jesienne) popołudnie lub wieczór. Przyjemna fabuła, przepiękne krajobrazy, atrakcyjna aktorka/bohaterka (wreszcie nie maszkaron), świetny François Damiens i jego postać, ogólnie fajnie zagrane pozostałe postaci, muzyka wpadająca w ucho, przygodowy z poszukiwaniem skarbu (a takich jest jak na lekarstwo) i parę innych zalet. Dodając do tego śmieszny budżet, jak na kino przygodowe, czyli 14 i pół miliona (nie wiadomo $ czy €), to kolejny plus - budżet u amerykańców na coś takiego wyniósłby pewnie minimum 50 milionów $.
Można się czepiać na siłę i porównywać do przygodowych hitów, lub można oglądnąć z przyjemnością. Ja wybieram to drugie.