Taki fim dziś? Toż to niemal klasyczny sensacyjniak, niemal wprost wyjęty ze złotego okresu tego typu kina. Powolny, z mega ciekawie rozwijającą się intrygą, bez epileptycznego montażu i innego teledyskowego bajzlu jakim dziś nas stołują garniaki z holly, z kapitalnymi dialogami (czasem da się w nich wyczuć istny hołd dla tego rodzaju kina) i niewymuszonym humorem (teksty Reachera do napalonej małolaty w pubie rządzą). Do tego akcja dawkowana jak przez wężyk kroplówki - mało, ale jak już się trafi to mega pomyślana, super zrealizowana i naprawdę "robiąca dobrze" (tak, niesamowite, da się zrobić angażującą scenę akcji bez tej dzisiejszej cyfrowej padaki na ekranie). Jedziemy dalej - Cruise, naprawdę extra postać, nie pieprzy się, dużo robi, mało gada i naprawdę da się lubić gościa, szczególnie za to co robi w końcówce (właśnie, ostatni akt - mega czad, którego dzisiaj ze świecą szukać), trochę czuć tu nutę eastwoodowskich twardzieli, jak i trochę bourne'owskich komandosów, udany mix jak cholera. Aha, skoro przy bohaterach jesteśmy, absolutna perła od Roberta Duvalla, abstrahując już o tego, że on jest zawsze mile widziany, to dostał do odegrania mega klawą postać i wywiązał się z zadania zajebiście. Do pełni szczęścia brakuje tylko full R-ki z całym dobrodziejstwem inwentarza, ale o dziwo, nawet to zasrane pg-13 tutaj daje radę (widać, że reżyser stawał na łbie, aby jak najwięcej pokazać, ważne że efekt da się przełknąć bez zwracania). Podczas seansu Reachera miałem to samo uczucie co i podczas oglądania Internationala Tykwera - orzeźwiająca podróż do czasów, kiedy filmy nie robiły z widza idioty i nie były filtrowane przez pieprzone analizy korzyści. Tak więc, naprawdę sycący film, spójny, przemyślany, inteligentny. 9/10
Film bardzo dobry tylko ten tytuł mogli by dać jakiś inny. Tytuł filmy tak jakby z kina klasy B czy jakoś tam...
No, nie przesadzaj. Przewidywalny, niektóre miejsca aż proszą się o kastrację scenarzysty (odgryzanie palców, rili?), niektóre sztampa zupełna. Ale mimo to dobry. Z obawą do niego podchodziłem z uwagi ma TC, którego średnio trawię a tu jednak wcielił się nieźle w postać. Końcówka z ZEKiem - good, rzadko się takie widuje, a nieraz aż się przecież prosi o sprawiedliwość. Akcja w zasadzie bez zaskoczeń, ale to nie zarzut, w końcu ile co to jeszcze człowieka może zaskoczyć... Gdyby wywalić mu trochę pompatyczności i sztuczności, takiego zadęcia trącającego kiczem to wbiłby się na siódemkę. Perełka - wyjście TC z samochodu po pościgu i scena na przystanku (nierealna i bezpodstawna, ale co z tego)