Spodziewałem się tutaj dobrych zwrotów akcji i dynamicznego klimatu, ale niestety się przeliczyłem.
Mimo ogromnej sympatii do Toma Cruisa, reszta obsady nie powala na kolana, w szczególności denerwowała mnie irytująca Rosamund Pike. Twórcy dokonali nietrafionego wyboru, jestem pewien, że lepiej wypadłaby tutaj, np. Eva Green, która także brała udział w castingach, a tak musiałem przez cały film znosić tą mdłą aktoreczkę, która co prawda wizualnie pasuje do roli prawniczki, ale niczym innym pozytywnie nie zaskakuje.
Co do fabuły, to na pewno opis przyciągnął moją uwagę, jednak to nie było tempo filmu akcji, którego oczekuję od tego gatunku. Wiadomo, że na postać Jacka Reachera należy patrzeć z przymrużeniem oka i dystansem i Cruise pasował tu idealnie, nie potrzebował nawet większej pomocy kaskaderskiej. Rażą jednak przegadane sceny, monotematyczne dialogi i wciąż kręcenie się wokół tego samego. Praktycznie żadnego elementu zaskoczenia. Plusem jest kilka dobrych akcji jak chociaż ta z podstawioną dziewczyną w barze czy z porwaniem pani prawnik. Cała reszta, znośna. Oceniam 7/10