PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=673946}
7,4 134 552
oceny
7,4 10 1 134552
6,1 25
ocen krytyków
Jack Strong
powrót do forum filmu Jack Strong

JACK STRONG vel RYSZARD KUKLIŃSKI NADAJE autor Ronald Yust – fragment. Zabicie syna Ryszarda Kuklińskiego- Waldemara.
Śmierć w pełnym słońcu
Aleksandria, przedmieścia Waszyngtonu, sierpień 1994
Zza przyciemnianych szyb czarnego dżipa zaparkowanego dyskretnie w bocznej uliczce można było bez trudu obserwować okolicę. Właściwie nie było chyba żadnego konkretnego powodu, by obserwować akurat ten fragment miasta. Przy żadnej z pobliskich ulic nie mieszkał nikt sławny ani wpływowy. Nie działo się tutaj nigdy nic szczególnego. Co najwyżej jakaś szalona grupka studentów trenowała wyścigi w samej bieliźnie w środku nocy między budynkami kampusu. Albo inna grupka wspinała się na okoliczne latarnie, żeby z wysokości kilku metrów celować kolegom strumieniami spienionego piwa wprost do szeroko rozwartych paszczy. Nie były to jednak incydenty dość interesujące dla przeciętnego człowieka, a już zdecydowanie nie nadawały się na materiał do obserwacji.
Palce w czarnych, skórzanych rękawiczkach nerwowo wystukiwały rytm na kierownicy dżipa. W środku było upiornie gorąco, jak w puszcze zupy pomidorowej postawionej na gorącej płycie kuchenki. Mężczyźni w samochodzie naprzemiennie ocierali z czół obficie spływający pot, wciskając kawałki tkaniny głęboko do kieszeni kurtek tak, aby nawet jednak kropla nie spadła na tapicerkę czy deskę rozdzielczą. Nie wolno zostawiać śladów. Do końca muszą pozostać nieodkryci.
Siedzieli w milczeniu, zupełnie jakby obawiali się, że zbyt głośno wypowiedziane słowo mogłoby ściągnąć uwagę niepożądanych gapiów, jakby szczelnie zasunięte kuloodporne szyby nie stanowiły wystarczającej bariery oddzielającej od świata zewnętrznego.
Z tej odległości dało się widzieć zaledwie zarysy kilku postaci stojących na rogu budynku. Ale to całkowicie wystarczyło, żeby dwóch ludzi w dżipie kontrolowało sytuację. Świetnie wiedzieli, którego z młodzieńców nie wolno im spuścić z oczu.
Pięcioro przyjaciół, wszyscy młodzi i piękni, smukli i wysportowani; dwie dziewczyny i trzech chłopaków, prawdopodobnie studenci tutejszej uczelni. Rozmawiali energicznie gestykulując, śmiali się, poszturchiwali, nie trzeba było słyszeć ich rozmowy, by zauważyć, że znają się od lat i czują dobrze w swoim towarzystwie.
- No weź, Waldek, nie bądź nudziarz, gdzie ci nagle tak spieszno? Przecież obiecałeś! – odezwał się blondynek w białej koszulce jeszcze bardziej podkreślającej opaleniznę. – Wyzwanie jest wyzwanie, chyba, że cykor cię obleciał!
Całe towarzystwo wybuchło gromkim śmiechem, chłopcy przy tym poklepywali się po ramionach, dziewczęta zaś wstydliwie zasłaniały usta i tylko oczy zdradzały tryskającą wesołość.
- Pewnie się na randkę umówił z jakąś super-lalą i nie chce nam pokazać, żebyśmy jej nie spłoszyli? – roześmiał się drugi, krótko ostrzyżony, czarnooki, nie mniej śniady, z deską surfingową pod pachą.
Ten, do którego się zwracali uciekał wzrokiem gdzieś na boki tylko niespokojnie przełykał ślinę. Milczał.
- Ty, a może ty wymiękasz, co? – roześmiał się znowu blondynek przeczesując palcami czuprynę.
Dziewczęta chichotały cichutko szepcząc sobie coś na boku i wstydliwie spuszczając wzrok. Poprawiały falbany spódniczek i ramiączka letnich bluzeczek, zakładały na uszy niesforne kosmyki włosów. Waldek spojrzał nagle jednej z nich prosto w twarz i nie odrywając wzroku od jej szafirowych oczu odpowiedział koledze, choć wyglądało to tak, jakby mówił do dziewczyny:
- Ja się Łysego nie boję, jak chce, mogę mu nawet dać fory, ale nie teraz. Najpierw muszę załatwić jedną sprawę…
Rudowłosa dziewczyna zachichotała cienko, ale widząc powagę koleżanki, brunetki o szafirowych oczach, nagle zamilkła. Zupełnie jakby ktoś odciął jej śmiech ostrym nożem.
- No, dobra, to leć jak już musisz… - westchnął chłopak z deską surfingową. – Ale pamiętaj, że dziś wieczorem u mnie impreza! Z tego to już się nie wymigasz stary, impreza bez ciebie to nie impreza!
- No dobrze, już dobrze, przecież przyjdę! – machnął ręką Waldemar odwracając się na pięcie. – Cześć!

ocenił(a) film na 8
awatar076

iiiiiiiii o co ci kaman? a jego synowie żyją obydwaj niby że zabito ich przed przyjazdem kuklinskiego do Polski, gówno prawda to jak gra w szachy wiedzieli czego mogą się spodziewać i poco mieli być ciągle w niebezpieczeństwie tak po prostu upozorowali ich śmierć i program ochrony coś jakby światków ;p

ocenił(a) film na 5
Die_by_the_Sword

Ktoś tu po prostu promuje książkę. Czytałam, jest ciekawsza/żywsza niż film. A gdzie cała prawda, my się pewnie nie dowiemy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones