Dziwne są mechanizmy miłości. Czy aby miłości? W każdym razie... Dziwne są mechanizmy rządzące podświadomością.
Felicja jest bohaterką szarej codzienności. Ma wszystkie cechy dobrego człowieka... Dlaczego "zakochała się"(ja wierzę, że to nie była miłość) w Wiktorze, człowieku o tak histrionicznej osobowości? Czy ona to robiła z jakiejś podświadomej nienawiści do siebie? Przecież nie ma w nim dosłownie nic. Od razu można zobaczyć, że przybiera maski. Myślę, że to jest skutek traumatycznego efektu wojny na psychice Felicji - masochizm, wygórowane wymagania od siebie?
"Ja nie jestem miarą – mówi Felicja. – Miara, którą przykładam do życia, jest zawsze wyższa ode mnie."
Czy można przyłożyć tak wysoką miarę do życia, że próba jej przekroczenia staje się cierpieniem?