Jestem świeżo po seansie.
Idąc do kina byłam pełna optymizmu, naprawdę. Dużo oczekiwałam po tym filmie, czekałam na
niego całkiem długo. I kiedy oglądałam czułam się jakbym oglądała występ własnego dziecka
czy coś w tym rodzaju. Macie czasem takie wrażenie? Albo kiedy namawiacie znajomych na swój
ulubiony film, a on im się nie do końca podoba? W każdym razie patrzyłam przez palce i
zgrzytałam zębami przy każdym, drobnym potknięciu, mimo że bardzo chciałam żeby mi się
spodobał.
Co było nie tak, a co nie?
- Aktorstwo - nie wiem w jakim stopniu to wina dubbingu, ale same dialogi były słabe. Miałam
wrażenie, że połowa wypowiedzi bohaterów to ochy i echy. Przerwy pomiędzy nimi były ogromne,
przez co wypadało strasznie niezręcznie. Odniosłam wrażenie że przez większość czasu mówią
tylko po to żeby mówić, bo i tak uwaga skupiała się na akcji, efektach, czy czymkolwiek innym.
Jeśli chodzi o dubbing to porażka. A to coś znaczy, bo jakościowo nie był zły. Ale w porównaniu z
pierwszą częścią, dialogi były po prostu wyprane z emocji. Postacie czasem krzyczały, czasem
mówiły trochę ciszej i na tym się kończy.
- Akcja - zasługuje na pół punkta. Sama fabuła była dobra, z potencjałem, ale cały czas po głowie
chodziło mi: ''można było zrobić lepiej''. Zabrakło jakiejś takiej spójności i płynności z pierwszej
części. Tam wszystko samo się napędzało, a tu wyraźnie było widać granice sekwencji.
Pierwsza - spotkanie Ereta, druga - spotkanie Valki, trzecia - spotkanie Drago. Niektóre elementy
były niepotrzebne, albo niepotrzebnie przedłużane. Na przykład sceny w tym królestwie smoków.
- Śmierć ojca Czkawki - nie rozumiem jej. Nie mówię tego ze względu na postać i przywiązanie,
pomijając że to film b.o. w którym pokazali przykryte prześcieradłem zwłoki. Nie jestem też jakąś
wielką przeciwniczką śmierci filmowych bohaterów, po prostu nie dostrzegłam celu tego
zabiegu. Rozumiem gdyby to w jakiś istotny sposób wpłynęło na decyzje bohaterów, a nie tak
sobie przyszło i poszło. W jednej chwili wszyscy są zrozpaczeni, a w następnej szczęśliwi lecą
walczyć ze złem i występkiem. Sama chwila była wzruszająca, warta kilku łez, ale za krótka żeby
zdać sobie z tego sprawę. Nawet mój sześcioletni brat nie mrugnął okiem, a ostatnio płakał na
spocie o rysiach na wyginięciu, także...
- Animacja - cudowna, to chyba oczywiste. W pierwszej części tła i sceny lotu przechodziły same
siebie, ale tu to po prostu orgazm dla oczu. Wszystko wyglądało ogromnie realistycznie,
zwłaszcza postacie. Zmieniły się diametralnie(zwłaszcza Astrid, której przy okazji całkiem zmienił
się charakter), po wyglądzie widać było ich wiek, co nie jest takie znowu łatwe i były po prostu
przepiękne.
- Scena walki Szczerbatka z Alfą - jeden z najbardziej epickich i mocarnych momentów animacji.
Po plecach przechodzą ciary, a gdzieś tam obija się metafora i całkiem mądre przesłanie. Po
prostu nic dodać nic ująć.
- Sczerbatek - centrum całej historii. Rewelacyjny projekt i jego możliwości wzbudzają bezbrzeżną
miłość we wszystkich. Połączenie lojalności, entuzjazmu, ciekawości i pokładów energii tworzy
pupila idealnego. Jego duet z Czkawką jest tak naturalny, tak oczywisty, że bardzo
łatwo zrozumieć nam ich przyjaźń i wspólną więź.
Podsumowując, film wywołał mieszane emocje. Nie jest całkiem zły. Chciałabym że wszystkie te
niedociągnięcie nadrabia dobrymi momentami, ale tak niestety nie jest. Te błędy są na tyle duże
i poważne, że nie da się nad nimi przejść obojętnie. Ale to się dotyczy też tych dobrych
momentów. Są tu elementy dobre, złe i średnie. Ciężko tylko powiedzieć których było najwięcej i
ciężko jednoznacznie ocenić. To jak poklepanie po głowie dziecka które zapomniało tekstu, ale
bardzo się starało.
Jezu, wiedziałam, że polski dubbing zepsuje opinie Polakom... Jednak, proszę pamiętać, to tylko POLSKI dubbing. Angielski jest świetny i nie warto obniżać filmowi ocenę za to, ze Polakom się nie udał.
Co do reszty to jak najbardziej się zgadzam (no, może poza tytułem, który wskazuje na to, że film się nie podobał...).
Musisz jednak zrozumieć, że nie mamy mozliwosci obejrzenia oryginalnej wersji dźwiekowej. Wersja CAM jest zdecydowanie zbyt niskiej jakości.
A polskie kina... mają nas w dupie.