To wzruszający film o niedoskonałej rodzinie, w której to, co początkowo jest egoistycznym wyrachowaniem przemienia się w odnalezienie empatii, bliskości, miłości i czyni jej członków lepszymi ludźmi. Uroniłam pod koniec łezkę.
Zwraca też uwagę na patriarchalną tradycję dziedziczenia. Scena z bratem babci porażająca.
A tam "w rodzinie." Ten film nie pokazuje żadnej normalnej rodziny. Pokazuje pato-familię złodziei i oszustów z tradycjami tegoż złodziejstwa i oszukaństwa ciągnącymi się przez przynajmniej trzy generacje.
Jedyna nietypowa rzecz, to to, że okradają i oszukują siebie nawzajem, w ten sposób unikając uwikłań z wymiarem sprawiedliwości.
Różnice między nami pokazują, jak bardzo odbiór filmu może zależeć od indywidualnych oczekiwań i wrażliwości – dla mnie liczy się potencjał do przemiany i odkupienia, dla Ciebie nieprzekraczalnym problemem jest sama natura przedstawionych relacji. To świadczy, że film skłania do zastanowienia się, czym naprawdę jest rodzina i czy zło można przezwyciężyć siłą więzi.
W zasadzie to ja się z Tobą zgadzam, trochę mnie tylko poddenerwowało Twoje użycie słowa "rodzina" bez jakiegoś przymiotnika określającego fakt, że nie jest to przeciętna rodzina. Na plus dla filmu jest to, że odważyli się pozamykać najważniejsze wątki nie ulegając modzie na otwarte zakończenia.
Ale zasadniczą wadą filmu jest to, że się wlecze bardzo nieudolnie budując poszczególne postacie dramatu.