Nudny film, z płaskim, jednowątkowym scenariuszem, nadającym się raczej do teatru, kabaretu albo sitcomu. Jeśli widzieliście zwiastun, widzieliście już niemal wszystko. Nie jest bynajmniej dobrze grany ani reżyserowany - wykreowano wyraziste wizerunki postaci, ale nic więcej. Sceny w zamierzeniu pełne dramaturgii, przełomowe, punkty zwrotne, komiczne puenty - wypadają blado. Na przykład - kłótnia głównych bohaterów, zakończona próbą upokorzenia Lionela przez księcia lub rozmowa księcia z bratem-królem na przyjęciu, podczas której ten drugi ucieka się do szyderstwa.
Jedyną atrakcją pozostaje humor dialogów, wynikający z autoironii księcia i rubasznej obcesowości Lionela.
Zdjęcia nie imponują odkrywczością, choć obraz zbudowany jest z wypielęgnowanych, nierzadko pięknych kadrów. Stylistyka jak z videoklipów, albo z Trainspotting - proste centralne portrety i zbliżenia na wyrazistych, kolorowych tłach - pasuje do spotkań dwóch głównych bohaterów i ich konwersacji jak pięść do nosa. A z konwersacji tych film głównie się składa. Nie było na nie dobrego filmowego pomysłu, także operatorskiego, w rezultacie są zbyt suche, płaskie, teatralne.
Wkurzająca jest coraz powszechniejsza mania wycinania z ujęć paru "klatek", zapewne w celu usunięcia jakichś niedoskonałości w kadrze - zamiast zrobienia dubla. Tutaj jest to nagminne.
Słowa uznania jedynie za scenografię.
A co, może się nie znam? ;) Coś od siebie o filmie też napiszesz, czy tylko tak latasz i gryziesz w kostkę?
Gdyby nie chodziło o króla angoli film wyszedł by pewnie co najwyżej na DVD :) A tak jest nominowany do Oskara.