Druga część "rodzinnej traumy" o wiele słabsza od wcześniejszej,ale warto mimo wszystko zobaczyć..
"A ja się pytam: kiedy dziecko ochrzcicie?Czego Żydówkę chowacie?Kiedy będziecie chrzcić?Co znaczy "nie wiem", jesteś z katolickiej rodziny, do cholery jasnej!Ja chce przed moją śmiercią żebyście dziecko ochrzcili.Jak Ci nie wstyd!Wstyd,skandal w rodzinie!"
"Odstawiłąm moje życie na bok, postawiłam na dzieci, na rodzinę.Zycie przeszło obok mnie!To życie przeszło obok mnie!"
"Jakie mam wyjście? Urodziłem się-muszę żyć. Nie mam wyboru. Ty masz wybór?"
Ale w filmie widać,że dziecko dało Koszałce prawdziwą radość, szczęście:)To chyba jedyny pozytyw wyłaniający się z obrazu..
Po przemyśleniu stwierdzam,ze jednak bdb chociażby dla samych scen z ojcem..W niewielu słowach te sceny mówią wszystko-metoda pt:"przeczekać,jakoś to będzie" okazuje się nieskuteczna i pozostawia blizny
No cóż, co do pozytywów "wyłaniających się z obrazu" niczym w seansie 3 D, proponuję obejrzeć pierwszy film z cyklu i porównać sobie obraz matki oraz ojca do tego, co widzimy w "Jakoś to będzie". Zupełnie inni ludzie. Czy na pewno? Otóż nie, Ci sami, ale jakby mądrzejsi, starsi, bardziej doświadczeni. Wszystkie postaci znane z "Takiego pięknego syna urodziłam" zachowują się inaczej, ich relacje są zupełnie inne. Pozytywów w tym filmie jest wiele, jest to fantastyczna kronika rozwoju relacji rodzinnych :) Pozdrawiam :)