Gdy udawany bohaterek Crowe wygłupia się na miałkiej fabułce hollywoodzkiego acz efektownego kiczu w eskapistycznym widowisku jego nieznana żonka, zanim ją ukatrupiono, była taką Jeanne Dielman. Wypełniała wszystkie, typowo babskie sprawy bo co innego mogła robić? Stworzyła sobie mentalnego Matrixa pozwalającego nadać sens tego typu próżnej codzienności - bo to dla ukochanego męża, który w eskapistycznym widowisku przeżywa same przygody. Ale czy naprawdę mogła być szczęśliwa? Ile takich osób było w tamtych czasach? Kto tu podzielił role?