PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=182521}

Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela

Jeanne Dielman, 23 Quai du Commerce, 1080 Bruxelles
1975
7,7 2,4 tys. ocen
7,7 10 1 2422
8,2 37 krytyków
Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela
powrót do forum filmu Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela

Widzę, że krytykuje się głównie konwencję tego filmu, a nie zauważyłam, żeby ktoś zwrócił uwagę na to, co mnie w nim odpycha.
Moim zdaniem, wielkie kino pokazuje w jakiś sposób prawdę o człowieku. Film pokazuje bohaterkę, która nie przypomina nikogo, kogo moglibyśmy spotkać w rzeczywistości. Ile takich Jeanne Dielman znacie? Ile matek prowadzi rozmowy z synem w taki sposób, w jaki je prowadzi główna bohaterka? Przecież tak nie wyglądają relacje międzyludzkie.
Mogę założyć, że Jeanne jest tylko symbolem, wyolbrzymieniem postaci tłumiącej uczucia, żyjącej mechanicznie, w pustce. Odnoszę jednak wrażenie, że w tym filmie wszyscy się tak zachowują - syn, sąsiadka ze swoim monologiem o mięsie, milczący klienci. Przecież świat tak nie wygląda.
Trudno mi było emocjonalnie wczuć się w tą historię, skoro cały świat przedstawiony w filmie jest tak sztuczny. Czy nikomu poza mną to nie przeszkadza? Rozumiem, alegoryczna warstwa itd., ale bez przesady. Mam trochę wrażenie, że to sztuka dla sztuki. Ciekawi mnie , czy tylko ja mam taki problem z tym filmem.
Dodam, że film jest świetny technicznie i jestem pod wrażeniem zdjęć, scenariusza, porządku fabuły.

ocenił(a) film na 8
malgorzatakud

Jak dla mnie nie jest ro problemem, jeśli przyjmie się konwencję. Postaci, sytuacje i dialogi są w filmie przerysowane i chociaż "przerysowanie" kojarzy się z czymś krzykliwym, wyrazistym, w tym przypadku oznacza: bardziej nudne. Albo lepiej - bardziej bezsensowne. Na przykład monolog jest bardziej bezsensowny niż byłby w rzeczywistości, ale chodzi o podkreślenie bylejakości rozmów gospodyń domowych, ich skupienia na drobiazgach i codziennej harówce, a przede wszystkim na potrzebach innych zamiast na własnych. Co do syna, który nie odzywa się przy obiedzie - prawdziwy syn może by coś mówił, ale w filmie chodzi o podkreślenie bezsensu wysiłków głównej bohaterki. Tak to widzę.

ocenił(a) film na 7
Andoola

Ja też tak to postrzegam, jednak przez to film jest bardzo zimno-intelektualny. Jest to dobry film, ale od filmu ocenianego jako arcydzieło oczekuję, że będę w stanie wejść w niego emocjonalnie i znaleźć w nim prawdę o rzeczywistości, w której żyję.

malgorzatakud

Mam podobnie: rozumiem założenia artystyczne, film jednak pozostawił mnie zimną emocjonalnie.