.. nie napisał, że film jest masakrycznie nudny. Ma-sa-kry-cznie. I fakt, że to efekt zamierzony nie zmienia moich odczuć. Nawiasem, pani wychowuje takiego samego gościa, jak ci, co do niej przychodzą, ale zmiażdżony po trzech i pół godzinach patrzenia na obieranie ziemniaków i czekanie na poczcie mam to w tyłku.
Dialogi automatów, wygłaszane przez automaty (oprócz głównej bohaterki) - nie wiem, czy to zamierzone ale w sumie mnie to nie obchodzi. I w sumie spodziewałem się podobnego zakończenia.
Film ma na celu pokazać tylko jałową pustynię rzeczywistości a nie być nową wersją Szklanej pułapki. Pomyliłeś zamysły z jakim się robi filmy. Automaty? W dobie PRL-u nawet takie obrazy malowano.
Nie rozumiem. To że film ma coś na celu oznacza, że nie może być nudny? I mamy do wyboru tylko Szklane Pułapki albo Jeanne Dielman. Wydaje mi się wręcz, że sama reżyserka chciała, żeby było to morderczo nudne. I mnie osobiście zamordowało. To że film ma coś mądrego do powiedzenia nie oznacza z automatu, że musi się podobać.