trzy dni z życia bardzo skrupulatnej kury domowej; te sławetne, nudnawe, wymazane plamy nudy tu wmazane i poddane drobiazgowej obserwacji dają efekt iście hipnotyczny.. no i dobra, tylko na cholerę te obcasy? trza być w butach na weselu, to rozumiem, ale żeby non stop w domu, w niewygodzie, krojąc pyrę.. może i filmowe, głównie w sferze akustycznej, ale raczej mało wiarygodne jak dla mnie
Ciekawa uwaga o tych obcasach, ale może zniewolenie płcią kulturową sięga aż tak daleko. Przecież w Japonii, Korei stopa kobiety była zdeformowana cały czas. Może jedynie we śnie odpoczywała.
heh, wiesz co, mnie to od najmłodszych lat dziwiło, dlaczego w amerykańskich sitcomach wszyscy łazili w butach, a nie jak u nas w kapciach? w latach dziewięćdziesiątych postrzegałem to w kategoriach dobrobytu bardziej niźli jakiegoś zniewolenia, ale może należałoby to połączyć - to jest zniewolenie dobrobytem;)
być może jest to też kwestia higieny amerykanów, co z kolei potwierdzałby film Uciekające Serca z 1990, który do dziś mam na vhs. otóż w tym filmie pewna gospodyni domowa upomina syna albo męża, nie wiem, już nie pamiętam: ile razy ci mówiłam, żebyś nie łaził po domu w brudnych adidasach?, na co ów syn (albo mąż) odpowiada: przecież i tak są czyściejsze niż skarpetki!
poza tym nie chciałbym być złośliwy, ale coś jest w stwierdzeniu doktora hausa o ile pamiętam, który do gatunku dwunożnego pełzaka podchodził jak wiadomo z miłością wręcz matczyną, wielką i bezwarunkową: tylko kobieta płytka i niepewna siebie woli skazywać się na całodzienny ból niźli włożyć naprawdę wygodne buty..
pozdrawiam:)
Dla mnie te buty i ich nieustanny stukot odmierzający tysiące codziennych kroków bezsensownej krzątaniny to jeden z najważniejszych elementów tego filmu. To symbol -nie musi być wiarygodny. Podkreśla perfekcjonizm, uwięzienie, no bo przecież kobieta zawsze musi pięknie wyglądać.... Film z główną bohaterką łażącą po domu w kapciach- to byłby zupełnie inny film
no, to jest uwaga, która stymuluje mi neurony, bardzo mi się podoba ten wizualno-akustyczny symbol zniewolenia!
I jeszcze coś takiego mi się nasunęło: ona jest w pracy, pracuje w domu, więc ubrała się jak do pracy :)
twoja uwaga otwiera mi mnóstwo wątków w głowie, co osobiście uważam za najfajniejszą rzecz w rozmowie o filmie..
..podejmę temat dalej zatem więc i zapytam cię - bo pewnie jesteś świeżo po seansie - co lub kto jest przyczyną tego zniewolenia?
Zgodzę się, rozmowy o filmie otwierają głowę :) No to teraz mi neurony się grzeją. Co jest przyczyną? Nie ma jednej na pewno. Przyczyną jest rola społeczna pani domu, która trwa bo musi trwać, bo innej nie ma, nawet gdy domu praktycznie już nie ma, są tylko ściany. I dalej: brak możliwości zmiany, samotność, los ... I rezygnacja. Nieproste te problemy. A Twoje przemyślenia?
czołem, tak zero-jedynkowo patrząc to stawiałbym na to, że to ona sama siebie tak uwięziła. jest jednocześnie więźniem, swoim strażnikiem, swoją wieżyczką strażniczą, a nawet całym więzieniem. no, jeżeli ona w domu zachowuje się tak jak na zewnątrz, to znaczy, że zaburzone są proporcję pomiędzy aktorem a rolą. owszem, jest ofiarą tak zwanych rozkazów wiecznie aktualnych trendów i mody, wypełniania kolein kobiecego losu czy społecznej roli, ale upieram się przy tym, iż to są wszystko fantomowe rozkazy. ostatecznie, na samym końcu tego łańcuszka przyczyn i skutków, to ona wybiera co robić a czego nie robić kiedy zamyka drzwi, w chwilach gdy nikt już na nią nie patrzy.
Finał filmu wskazuje, że koniec końców wybiera -zakończenie tej historii. Ale absolutnie się nie zgodzę, że ona ma wybór swojej drogi życiowej. Nie uważam, że współczesne niewolnictwo nie istnieje - oczywiście że jest, tylko ma teraz inną formę. Nie ma żadnego wyboru i nie ona wybrała ten los. Wypełnia swoje obowiązki jak potrafi najlepiej i na końcu się z nich wyzwala w jedyny możliwy sposób, bo jakie ma możliwości? Wsiąść do pociągu byle jakiego ewentualnie, co wyszłoby na to samo
a, że rezygnację poprzez natychmiastowe dołączenie do grona beztroskiej większości dwa pięterka pod nami wybiera? tak też można, ale żaden to wybór właściwie. to jest zaniechanie wyboru. masz nade mną tę przewagę, iż pamiętasz film, podczas gdy ja opieram się głównie na twojej uwadze o butach oraz na jego plakacie;) czemu ona tak się stroi do lustra na tym plakacie kiedy nikt poza nią na nią nie patrzy? ja nie twierdzę, że nia ma niewolnictwa, tylko że większość rozkazów - na pewno zaś rozkazy dyktowane trendem czy modą - jest fantamowych. i tak z rozpędu zabrnęła z niewoli w niewolę, a przecież, po zamknięciu drzwi własnego mieszkania, winna wyskoczyć z kajdan, prawda? oko wielkiego brata aż tak daleko nie sięga. a jednak, na tym właśnie polega dramat człowieka - tak bardzo przyzwyczajony jest on do swoich kajdan, że czuje je na sobie nawet gdy nic już go nie uwiera. to się chyba nawet jakoś tam nazywa, ale jak - nie pamiętam. taki syndrom hilarego ogólnie, tylko w drugą stronę:) nieznośny ciężar zaciemniających wszystko i rzecz wszelką okularów odczuwany nawet jeżeli akurat nie ma się ich na nosie..