czuję zapach cebuli za każdym razem gdy polacy tłumaczą bez żadnego uzasadnienia obcojęzyczne tytuły... to nie film disneya... LITOŚCI
ja nie dostrzegłem tam krzty gniewu, ani 12stu gniewnych, ja oglądałem tam wrak ludzki, albo wrak człowieka.
Gdzieś Ty chłopie widział ten wrak człowieka to nie wiem, chyba nie ten film komentujesz. Gniew aż kipiał z ekranu ale po obejrzeniu dałbym po prostu tytuł 'Konwojent'...
tak, tak. gniew buduje. Taki rozentuzjazmowany szewską pasją rambo. Poirytowany i lekko podekscytowany pracownik agencji ochrony mienia. Dlatego naparzał chłodno i celnie z pukawki i z baśki, czy palnika gazowego... Trup taki czy siaki, ścielił mu się gęsto pod nogami. nadal po 3 m-cach pamiętam tylko to jedno ujęcie: jak siedział w furze i tępo patrzył się w nic. Odebrali życie jego jedynakowi na jego bezsilnych (no dobra wtedy zagniewanych ) oczach. ale umówmy się nie poszedł by w takie nonszalanckie tango, gdyby synuś przeżył, a nawet najlepsze tango życia nie zwróci i nasz protagonista raczej zdawał sobie sprawę z tego faktu, może nawet liczył na skrócenie męki. naparzał bo nic innego mu nie pozostało, nie dorabiał bym tej całej filozofii, gdyby to był steven seagal, ale to jednak byl bardziej guy ritchie. nie chodziło mi ściśle o tłumaczenie tytułu, bardziej o kondycję psychiczna bohatera. Ale oczywiście jak bym ja miał decydować o tytule, to dałbym wrak człowieka po ang. a po polsku jeden wrak człowieka.
Jako jeden z niewielu jest zbliżony do oryginału więc chyba trochę Cię poniosło.
To nie Polacy tłumaczą tylko pasożydzi dla Polaków, a to już jest kolosalna różnica. ;)
Pracowalem kiedyś przy kasie w kinie i mogę powiedzieć, że zdziwiłbyś się jak wielu Polaków ma problem z wymówieniem nawet prostego angielskiego tytułu. Zdarzyło się nawet, że ludzie nie potrafili 'Deadpool' poprawnie wypowiedzieć.