Chodzi mi mianowicie o jedną scenkę, kiedy Patrick Swayze wychodzi wieczorem na spacer z psem, na zegarku jest 11.04. No to nikt mi nie wmowi ze w 10 minut wychodzi z domu, idzie na cmentarz, znajduje trupa i wisiorek, poczym wraca po auto, meczy sie z tym umarlakiem, jedzie na most i tam tez z przebojami wienczy dzielo. To albo on jest Batman, albo ja isę czepiam. To jedyny mankment, pozatym oceniam film 8/10. Pozdrawiam.