Dodano parę scen z nowymi eksperymentami, kilka odjęto, parę zostawiono bez zmian. W tle wojny i eksperymentów odbywa się troche inna historia tym razem. Przyznaje jednak, że jedynka zrobiła na mnie większe wrażenie. Nie, nie chodzi mi o efekty, lecz sposób przedstawienia Unit 731. Sceny z części 1 z zakopanym noworodkiem w śniegu, zwabieniem dziecka (pod pozorem zabawy) do sali gdzie żywcem przeprowadzono na nim autopsję, fanatyzm japońskich żołnierzy, czy też scena zdzierania żywcem rąk za skóry (obecna również w dwójce) robi wstrząsające wrażenie....Gra aktorska i epatujące z ekranu okrucieństwo stoi na wyższym poziomie w części pierwszej.
Od razu ostrzegam, że film ten nie jest dla wszystkich!!! Ponoc do kręcenia scen ze zwłokami itp. uzyto prawdziwych ludzkich trupów, mamy też dekapitację, spuszczanie całej krwi z żyjącego człowieka, ćwiartowanie mieczem samurajskim, wstrzykiwanie krwi wściekłych zwierząt ludziom i wiele innych 'przyjemnych' scen. Jesli ktos nie widział żadnej części, radzę obejrzeć jedynkę. A jeśli widział dwójkę może sobie odpuścić pierwszą część, no chyba że zasmakował w takim kinie:)
Tak, uśpili. Ale do nagrania tej sceny użyli prawdziwych ludzkich zwłok niedawno zmarłego innego dziecka.
O k*rwa. Nie wiem czy chce to oglądać dalej. Zajrzałem na filmweb, aby sprawdzić czy autopsja jest przeprowadzana na kukle, czy na nieboszczyku. Autorzy filmu przegięli.