"Somos lo que hay" to historia rodziny, która praktykuje kanibalizm. Kiedy umiera ojciec i głowa rodziny, jego obowiązki musi przejąć najstarszy syn, w ogóle nie przygotowany do tej roli Alfredo. Jednak film ten nie jest horrorem w najczystszej postaci, ba, domyślam się, że pozostawi spory niedosyt u miłośników Pił i Hosteli. Tym, co wyróżnia "Somos" jest niezwykle udane połączenie horroru właśnie z groteską. Wprawdzie cały film utrzymany jest w jak najbardziej poważnej tonacji, to miejscami zwyczajnie śmieszy (np. wątek geja, który ma być kolejnym posiłkiem rodziny albo prostytutek, które... ok, zakończenia nie zdradzę). Dosyć ciekawa to mieszanka, a przede wszystkim nader przekonująca i sprawnie zrealizowana. Na szczególną uwagę zasługują zwłaszcza scenografia i dźwięk.
scenografia i dźwięk może i nie jest zła
ale scenariusz, zdjęcia, montaż i gra aktorów - czyli to co decyduje o atrakcyjności filmu (przynajmniej dla mnie) jest na dramatycznie niskim poziomie