Jestem legendą

I Am Legend
2007
7,5 488 tys. ocen
7,5 10 1 488015
5,9 45 krytyków
Jestem legendą
powrót do forum filmu Jestem legendą

Mimo, że nawiązuje do 28 dni później to bije go na głowę. Po pierwsze dużo realistycznie ukazano wyludnienie (w 28 dniach mimo pustki ciągle miało się uczucie, że jednek oni tam są) po drugie wprowadzili zombiaków w GENIALNYM momencie nie ukazując wogóle, że te zombiaki mają tam miejsce (i trailer tego nie zdradza, co jest ogromnym plusem). W 28 dni później cywilizacje odkrywało się już po kilku minutach, co niszczyło cały klimat i czyniło z tego filmu śmieć, tutaj inni ludzie pokazują się dopiero przy ostatnich 10 minutach filmu, co daje kolosalny efekt. Po trzecie główni bohaterowie filmu giną, co nie zdaża się praktycznie wcale w filmach o zombich. Tam zawsze znajduje się ktoś super, kto ratuje sytuację (nawet w 28 tygodni później (który co prawda jest lepszy od pierwowzoru, ale...)). Fabuła jest dobrze dopracowana, minimalistyczna. Nie rozciąga się na głupotach, ale wzmiankuje o nich (pokazuje, że żeby przeżyć, musi np: polować na sarny, ale polowanie to trwa tylko kilka chwil i nie zajmuje 10 stron dialogów, pokazuje dlaczego ten wirus jest taki, a nie inny ale to tylko kilku sekundowy ułamek transmisji, itp). No i jeszcze jedno, zauważcie, że to jeden z niewielu filmów, gdzie pada naprawde MAŁO trupów. Owszem, są eksplozje i te żeczy, ale sam Will Smith nie zabija gołymi rękami otaczających go zastępów zombiaków (resident evil? :-/), on sam nie dał rady nawet dwóm psom (niespotykane. Hollywood i Will nie umiejący zabić kundli? Czyżby ameryka kupiła sobie poczucie realizmu?). Nie należy patrzeć na minusy, ale na plusy. Nie należy patrzeć na statystyki wylanych litrów krwi, ale na olbrzymi wkład w nastrój. Według mnie bije wszystkie filmy o żywych trupach. WSZYSTKIE!

ocenił(a) film na 9
miryjur

Popieram :)choc z drugiej strony jesli chodzi o to poczucie realizmu to moze to zawodzic ze względu na to że wiekszosc ludzi przyzwyczajona juz jest do superbohaterow ktorzy nigdy nie giną :)

miryjur

Zacznijmy od tego, że "Jestem Legendą" to remake "Ostatniego człowieka na ziemi"(http://www.filmweb.pl/Ostatni+cz%C5%82owiek+na+Ziemi,1964,o+filmie,Film,i d=121882)
Dalej nie mamy do czynienia z zombiakami tylko wampirami, a to duża różnica. Co do realizmu to widać go chyba właśnie zwłaszcza w scenie z atakiem psów, kiedy to promień słoneczny przypomina laser :P
A tak poza tym to dosyć luźna to adaptacja książki, bo tam z tego co pamiętam takiego happy endu nie było.
I nie zgodziłbym się, że film bije na głowę "28 dni później" ale to już moja subiektywna opinia ;)

ocenił(a) film na 9
moro515

Rozmowy głównego bohatera z manekinami w sklepie są przednie xD

ocenił(a) film na 8
miryjur

Wcale się nie zgodzę, że był lepszy od "28 Dni Później", a wiesz czemu, bo "28 Dni Później", był kompletnie bez wykorzystania komputera, co daje lepszy realizm niż w "I Am Legend", który miał w sobie wiele komputerówek jak na kino apokaliptyczne. Jeśli chodzi o przetrwanie głównych bohaterów, jak nie oglądałeś, to obejżyj sobie również "28 Tygodni Później". Tam jest ciekawie jeśli chodzi o przetrwanie głównych bohaterów do końca samego filmu. Co do walki z "zarażonymi" to zgodzę się, że "I Am Legend" miał wiele realizmu, natomiast co do dopracowanej fabuły to się troszkę nie zgodzę, bo niewiadomo dokładnie dlaczego facet rozmawia z manekinami, można tylko się domyślać, że facet pod wpływem samotności "ześwirował". Z tego co wiem to w USA miała wyjść na DVD edycja reżyserska, która bardziej wytłumacza ten i wiele innych aspektów w filmie. Co do "Żywych Trupów" i samej serii "Resident Evil" (chociaż Extinction mi się nie podobał), to jest troszkę inne kino. W tego typu filmach chodzi o rozrywkę oglądania i mimo, że sam "Resident Evil" daje do myślenia nad przyszłością ludzkiego świata, który jest naszpikowany techniką i przez to się zatracamy i sami sobie szykujemy petlę na szyję, to jednak sam "RE" jest też skierowany do widzów, którzy lubią "efekciarstwo" w filmie. Tak samo ma się sprawa z "Żywymyi Trupami". A to, że wg. ciebie bije on na głowę wszystkie filmy z "żwywmi trupami" to też się nie zgodzę, bo jednak stara, czarno-biała "Noc Żywych Trupów" była założycielką "kina gore" i jak na tamte czasy, pokazywała nowy wymiar strachu w horrorach i przez to stała się kultowym obrazem, o którym się dziś nie zapomina i sięga się po kolejne głupkowate remake'i tego ciekawego dzieła George'a Romero. Ale ten mój cały tekst, jest tylko i wyłącznie moim zdaniem, wcale nie musisz się z tym zgadzać, ale szanuj je, jak ja szanuję twoje;)!!! Ale się rozpisałem co??? POzdrawiam wszystkich fanów dobrego kina i tego co założył ten post!!!

ocenił(a) film na 9
silenthill4

"(...) bo niewiadomo dokładnie dlaczego facet rozmawia z manekinami, można tylko się domyślać, że facet pod wpływem samotności "ześwirował"."

I o to chodzi :-) Żeby się domyślić, zastanowić się nad tym :-) Często powiedzenie czegoś wprost, bezpośrednio, psuje przyjemność oglądania filmu, osłabia chęć "zrozumienia" co, jak i dlaczego :-)

Pozdro :-)

ocenił(a) film na 9
JoNNy_908

Dokładnie tak jak to kiedyś powiedział Johny Deep
"Kino amerykańskie uważa widza za głupca, któremu wszystko trzeba wytłumaczyć, stąd twierdze że kino amerykańskie jest przegadane" - i miał absolutną rację a w "I am legend" zmienili już to oklepane hollywoodzkie przyzwyczajenie, że główny bohater zawsze przeżywa. Bardzo mi się podobał film, do tego rewelacyjna gra aktora i wprowadzenie do filmu psa co dało niesamowity efekt, te relacje między Nevillem a Samantą bardzo mi się podobały. Film świetny!

ocenił(a) film na 7
jarassek

To że główny bohater przeżywa wcale nie jest oklepane, bardziej "amerykańskie" jest poświęcenie bohatera. Właśnie takie zakończenie zepsuło mi ten film. Wolałem książkowe zakończenie.

ocenił(a) film na 8
JoNNy_908

"I o to chodzi :-) Żeby się domyślić, zastanowić się nad tym :-) Często powiedzenie czegoś wprost, bezpośrednio, psuje przyjemność oglądania filmu, osłabia chęć "zrozumienia" co, jak i dlaczego :-)". Mi się też ten zabieg podobał tylko chodziło mi o spójność w tym aspekcie. Jeśli jest jakiś wątek niwytłumaczony w fabule filmu to wg. mnie fabuła, aż tak mocno nie jest spójna. Ten wątek fabularny jest otwarty i do wszelakiego wytłumaczenia dla widza, zabieg ten tak jak mówię, mi się podobał, bo to znaczy, że widz musi posiedzieć i pomyśleć nad filmem i to jeszcze świadczy, że film "ma drugie dno", czyli chodzi w nim o coś więcej niż przedstawienie ciekawego projektu audio=wideo oprawionego w ciekawą fabułę. Świadczy to jeszcze o tym, że widz nie może bezsensownie czekać na wszelako przesadzoną akcję. Zkąd ten wiru się dokładnie wziął też nie ma dosadnego wytłumaczenia. Takie zostawianie "otwartych wątków fabularnych jest też moim zdaniem "bronią obusieczną", bo jednemu będzie się to podobać, a drugiemu już nie. W "I Am Legend" zostało zrobione to "z głową", ale w "Resident Evil: Extinction" już nie pomyślano o tym. Konkretnie chodzi mi o wątek Jill Valentine z "RE: Apocalypse". W Extinction jej nie ma i nie wiemy co z nią się stało, a przecież w poprzedniej części, była jedną z głównych postaci. Takie rzeczy jak ta, którą miałem okazję teraz wymienić, są moim zdaniem niedopuszczalne i świadczące o tym, że widza ma się "gdzieś" i robi się film dla kasy!!! Co do Johnny Deep'a zawsze uważałem go za dobrego i inteligentnego aktora, a tym tekstem tylko potwierdził swoją inteligencję!!! No fajnie, że mogę z wami powymieniać się spostrzeżeniami na temat filmu, pozdrawiam!!!

ocenił(a) film na 5
silenthill4

Wy tak na serio ?


Jak dla mnie klasyczny przykład filmu, gdzie po obejrzeniu trailera wszystko się już widziało. Na trailerze był już wyludniony NY (abstrahując od głupoty, że do takiego stanu to miasto mogłoby dojść po 30, a nie 3 latach), rutynowe czynności z dnia Smitha też były. W filmie nie ma tego o wiele więcej. Akcji z "wampirami" mało, większość ciekawych ujęć weszła do trailera. Sugerowanie, że wśród pozbawionych jakichkolwiek instynktów, poza silną rządzą krwi, istot jest jakiś "szef", który jest w stanie zastawiać pułapki i w ogóle mścić się na doktorze za to, że ten buchnął mu laskę - żenujące. Dobrze, że nie zgłębiali za bardzo tego motywu.
Co w ogóle wnosi motyw laski z dzieckiem ? Nic. Przyjechali, zjedli śniadanie, posłuchali Marleya, obejrzeli Shreka, wzięli szczepionkę i pojechali. Równie dobrze mogłoby ich nie być, a film i tak niczego by nie stracił, a wręcz przeciwnie, bo zrobione kompletnie bez pomysłu zakończenie byłoby mniej głupie (przynajmniej człowiek nie zastanawiałby się, jakim cudem jakieś drewniane drzwiczki są w stanie ochronić przed wybuchem granatu).

Ten film nawet w kategorii kina czysto rozrywkowego jest przeciętny do bólu. 5/10

ocenił(a) film na 7
tokar69

Oglądałem ten film bez uprzedniego oglądania trailera. Specjalnie teraz trailer oglądnąłem i nie wydaje mi się żeby ten trailer ukazywał ?wszystko?. Może miasto w kwestii zarośnięcia było trochę przesadzone, ale w dopuszczalnych granicach, ogródek nieprzycinany przez 3 lata tez uroczo urośnie. Co do codziennych czynności bohatera to jest ich co najmniej 100% więcej w samym filmie niżeli w trailerze. 100% to całkiem nieźle. Nie wiem, jaka masz kategorie ciekawych ujęć, ale znalazłoby się ich sporo więcej niżeli w trailerze. Doszliśmy do ?Akcji z "wampirami" mało? wydaje mi się ze w sam raz dali tych akcji (parę więcej i ulotniłoby się napięcia parę mniej tez by zniszczyło nastrój filmu). Jeśli chodzi o sprawę szefa i sugerowania inteligencji tych ?wampirów? to bohater może sobie myśleć, co chce mówić jeszcze inne rzeczy, ale obraz mówi za siebie. Co do zemsty to nie koniecznie za jakaś tam ?laskę?, ale tez za tych którzy z jego ręki wcześniej zostali zabici. Rzymianie uważali ludy północy za zwierzęta to nie znaczy ze nimi były (odnośnie inteligencji ?wampirów?), jeśli ta ?laska? z dzieckiem by nie pojawiła się w filmie to ten film straciłby ta ?laskę? z dzieckiem. Możliwe, iż w innym zakończeniu, (jeśli takowe by stworzyli) ?laski? z dzieckiem by nie było to po prostu było by inne zakończenie. I mam pytanie, czemu takie zakończenie jest głupie? Jeśli możesz podaj przykład swojego zakończenia. Musze powiedzieć ze Film mnie zaskoczył na plus, choć trochę mnie zdegustowało te czekanie psów aż słonce całkiem zajdzie. Zapomniałbym, wątpię, aby to były drewniane drzwiczki, skrzypienie trzask zamykania oraz kolor wskazywałyby raczej na jakiegoś rodzaju metal no, ale kto wie może masz racje. Moja ocena to 8/10 bez rewelacji, ale ciekawie.

ocenił(a) film na 5
kolocz

@kolocz

Widzę, że lubisz czepiać się słówek. No faktycznie, całego filmu nie udało się pokazać na trailerze.

Sprawa inteligencji wampirów - owszem obraz mówi sam za siebie. Według reżysera wiarygodne jest wpychanie wśród stada megaagresywnych zwierząt (i w przeciwieństwie do opinii Rzymianom ludach germańskich, nie jest to przypuszczenie, tylko to, co pokazuje nam film)jednego typka zdolnego do uczuć wyższych (film wyraźnie sugeruje, że motywem pchającym "szefa" do ataków na doktora jest porwana do badań kobieta-mutant). Według mnie nie jest.

Kwestia zakończenia - tutaj raczysz żartowac. Czy ja jestem autorem scenariusza do I Am Legend, że mam alternatywne zakończenie wymyślać ?
A może należysz do tego grona wesołych ludzi, którzy uważają, że nie można czegoś krytykować, o ile nie potrafi się tego zrobić lepiej ?
Ale niech będzie, mocno wysilając wyobraźnię i wcielając się w rolę reżysera, który ma zrobić ten film, mogę powiedzieć, ze na pewno nie kazałbym dziwić się głównemu bohaterowi, że po ataku wirusa gdzieś mogła powstać jakaś osada ludzka, skoro jak sam później mówi, na Ziemi było około 2 miliony osób, które ani nie zostały zabite przez wirus, ani nie zmieniły się w "wampiry". Nie zaczynałbym też 10 minut przed końcem filmu drążyć dylematów teologicznych w postaci pieprzenia o głosie bożym i postawy głównego bohatera niczym zbuntowany ateista z gimnazjum.
I na pewno na sam koniec nie wrzucałbym z dupy wziętego motywu ze znakiem motylka, bo znaczenie tego praktycznie żadne (no może poza kolejnym żenującym nawiązaniem do opatrzności bożej), a reżyser nakręcił tą scenę tak nieudolnie, że sugeruje ona, jakoby ujrzenie tego znaku miało wpływ na "genialne" odkrycie, że surowica jest we krwi wyleczonej wampirki.

ocenił(a) film na 7
tokar69

Masz racje, co do zakończenia można by sobie darować takie zakończenie po prostu chciałem wiedzieć, jakie Ty byś zrobił zakończenie. Jest tam taż więcej luk, scena z psami to abstrakcja, przecież jeden z nich wleciał w światło i tylko trochę się przysmażył. Chciałbym nawiązać do ?szefa? (nie będę rozwlekał się na temat tego czy szef przez ?porwanie? tej ?wampirzycy? zaczął ścigać bohatera), ale to tan szef założył pułapkę, to on trzymał psy, to on kierował pozostałą częścią ?wampirów? co oznacza o jakiejś inteligencji ,a przynajmniej mi się tak wydaje oczywiście mogę się mylić. Nie należę do ?A może należysz do tego grona wesołych ludzi, którzy uważają, że nie można czegoś krytykować, o ile nie potrafi się tego zrobić lepiej ?? choć jestem całkiem wesołym człowiekiem. Pewnie 1 Ci się nie wcisnęła, bo pozostało wedle szacunków bohatera 12 milionów zdrowych ludzi. Co daje 99 ?wampirów? na 1 normalnego człowieka, ale mówi tez, że ?wampiry? dosyć skutecznie zabijały wszystkich nie zarażonych. Pan Pułkownik pewnie czerpiąc z swojego doświadczenia i 3 letniej izolacji stwierdził ze nikt nie przeżył. Co do rozważań teologicznych i znaku motyla masz całkowitą racje choć nie wiem czy reżyser grzebie w dup*** w poszukiwaniu pomysłów. Odniosłem wrażenie, iż ten cały znak nie doprowadził go do odkrycia, że lekarstwo jest w jej krwi, ponieważ on to wiedział jako wirusolog a jedynie ten znak na drzwiach i na szyi tej kobiety miał spowodować, iż uwierzy tej kobiecie, da jej tą krew i poświęci się dla nich. Nawet mówi o tym, iż oni nie przestaną.

ocenił(a) film na 7
silenthill4

faktycznie, strasznie trudno się domyślić czemu koleś gada z manekinami, nie? wyższe studia albo nawet doktorat wskazany żeby zrozumieć taki banalny filmek :P
realizm psychologiczny nadal słaby choć i tak stoi na wyższym poziomie niż w innych podobnych produkcjach - plus że w ogóle się starano nadać historii sens i logikę, może kiedyś uda się amerykanom zrobić dobry wysokobudżetowy film.
początek jeszcze niezły, im dalej w las tym było gorzej (ale to akurat zaskoczeniem dla nikogo rozsądnego być nie mogło), zdziwiło mnie tylko że te animacje takie tandetne :] to już nawet z tym sobie poradzić nie potrafili? :/
mimo wszystko pozytyw.

ocenił(a) film na 8
miryjur

Podzielam komentarze ,że film jest bardzo dobry!!Powinni czasami robić podobne ,a nie ciągle "Rambo na Wampirów" czy "zombi".Od czasu do czasu potrzebne są zmiany w robieniu filmów.

ocenił(a) film na 6
miryjur

a nie wszystkie:P a "Shaun of the dead" (Wysyp zywych trupow)?:P

miryjur

Jak dla mnie ten film nie nawiązuje do 28 Dni ani Tygodni później, to że zrobił rekord otwarcia w stanach w zeszłym roku to chyba zasługa umiejętnej reklamy, miedzy innymi przez trailery,którymi się raczyliśmy...a ogólnie jestem zawiedziony.Jedyne co mi się podobało to cisza w wielkim mieście przesycona odgłosami owadów...Motyw ludzi "zdehumanizowanych" mocno kłóci się tutaj z postacią zarażonego chcącego odzyska własną żonę,pies jest odporny na wirusa w powietrzu....setki innych zwierząt biegających w dzień też...dziwne bo jakieś zmutowane pieski jakoś przeżyły biegają i mają się świetnie...ogólnie wielke nie dopracowanych motywów i rzeczy,bez głębszego przesłania, ale to tylko moje zdanie...

miryjur

"Po trzecie główni bohaterowie filmu giną, co nie zdaża się praktycznie wcale w filmach o zombich."

Masz rację, wcale a wcale się nie zdarza a nawet "nie zdaża"... Proponuje jednak zapoznać się z trylogią o zombiakach pana George Romerro, uchodzącego za protoplastę filmów o zombie. Zmienisz zdanie.
Nota bene inspiracją przy tworzeniu filmów o trupach była dla siwego uśmiechniętego jegomościa powieść Richarda Mathesona o znajomo brzmiącym tytule "I am legend", na motywach której powstały "The Last Man on Earth", "The Omega Man" i omawiany tutaj "I Am legend". Jest jeszcze "I Am Omega", o którym chyba jednak nie warto wspominać. Czyli kto właściwie z kogo zrzyna? :>

"Zkąd ten wiru się dokładnie wziął też nie ma dosadnego wytłumaczenia."

Z...kąta się wiru wziął:] A tak na poważnie to odpowiedzi powinieneś szukać w wypowiedzi dr Alice Krippin, którą świat zapamięta nie jako twórczynię lekarstwa na raka lecz śmiertelnego wirusa nazwanego jej nazwiskiem. Mnie to satysfakcjonuje.

"co do dopracowanej fabuły to się troszkę nie zgodzę, bo niewiadomo dokładnie dlaczego facet rozmawia z manekinami, można tylko się domyślać, że facet pod wpływem samotności "ześwirował"."

Błąd, facet rozmawiał z manekinami nie dlatego że ześwirował, tylko by NIE ześwirować. Proponuje iść na korepetycje z empatii.



ocenił(a) film na 6
Titus_

Z...kąta się wiru wziął:]-dobre:)
A co do manekinów to może on je po prostu lubił(ta brunetka była nawet ładna);)

ocenił(a) film na 8
Titus_

Tak się składa, że z "... pana George Romerro" oglądałem "Noc Żywych Trupów" I "Świt Żywych Trupów", nie oglądałem "Dzień Żywych Trupów". "Noc..." bardzo mi się podobała, zresztą uważam ją za kultowy początek gatunku gore, "Świt..." cienko mi się podobał, bardziej lubię nową wersję Świtu Trupiaków, o trzecim się nie wypowiadam, bo nie oglądałem, szkoda:(. Częściowo masz rację, w "Nocy Żywych Trupów" bohaterowie do piachu, ale w "Resident Evil", "Undead-Zombie Z Berkeley", "Braindead-Martwica Mózgu" i innych tego typu filmach o zombie to jest tak, że przynajmniej jeden z głównych bohaterów nie może iść do piachu i nie idzie. w "I Am Legend" nasz jeden, jedyny główny bohater ponosi śmierć. Ktoś mógłby powiedzieć, że laska z dzieckiem, która do niego wpadła na śniadanko jest też główną bohaterką filmu, dziecko też. Moim zdaniem nie, bo oni są pokazani jako wątek końcowy, gdzie się okazuję, że nie jestem sam, nasz biedny Neville.
"Błąd, facet rozmawiał z manekinami nie dlatego że ześwirował, tylko by NIE ześwirować." Zkąd wiesz rozmawiałeś z nim??? Ten wątek chłopcze możemy wytłumaczyć na wiele sposobów, bo nie jest wytłumaczone dlaczego konkretnie to robi.
"Proponuje iść na korepetycje z empatii." Bujaj się koleś, nie znasz mnie, więc nie mów mi co mam robić;P!!! Pozdrawiam!!!

miryjur

Czym wy sie tak ludzie zachwycacie? Rozumiem,ze zniesmaczona tyloma gniotami moge byc mile zaskoczona I am Legend - ale tylko w kontekscie gniotow. Ten film jest przecietny.
Pomysl jest rewelacyjny, podoba mi sie gra Willa, cisza i opustoszenie miasta...Bylam na "TAK" do czasu pojawienia sie pierwszych "zainfekowanych" - tak chamskiej animacji sie nie spodziewalam. Te stwory mnie smieszyly, psujac wszystko co w zalazku mialo budowac klimat. Jesli ktos mowi,ze 28 dni pozniej (czy tygodni pozniej tez...) wypadalo gorzej - to chyba nie ogladalismy tych samych filmow. Tam zainfekowani wygladali realistycznie - tutaj jak zywcem ze stalkera czy innej gry wyciagnieci. TRAGEDIA.
A jesli juz przy animowanych istotach - jak do licha w miescie opanowanym przez tylu zombiakow uchowaly sie antylopki i lwy z potomstwem (sic!)
Pomijam milczeniem pojawienie sie kolejnych bohaterow...to chyba bedzie bardziej wymowne, choc na usta cisnie sie potok niecenzuralnych okrzyków.
Podsumowujac film zachwyca w pierwszych minutach...potem jest juz tylko gorzej.

miryjur

Bije na głowę 28 dni później??? zdecydowanie nie, tu mamy typowy amerykański , ckliwy gniot. 28... miał kameralny klimat, był naturalny, prosty i zdecydowanie lepszy, w dodatku bez użycia grafiki komputerowej...

lidkabarcelona

sam jestes gniot! film rewelacyjny i 'odwal sie' od amerykanskiego kina... a jak Ci to nie pasuje to wracaj do polskich i czeskich produkcji!

miryjur

aaaaahahahahahaha. tak jest panie kapitanie! hahahahahhahaha

lidkabarcelona

A mnie tam najbardziej podoba się argument "sam jestes gniot!". Przypomina mi to pewną sytuację z kolejki do kasy w sklepie, kiedy mężczyzna oburzony odpornością adwersarza na przytaczane przez niego racje wykrzyknął w kierunku tej uroczej starszej pani: a tak w ogóle, to jest pani stara i brzydka.
Będę wdzięczny za kolejne podobne argumenty.
Aha, fajnie tym uroczym stworkom otwierały się szczęki.

ocenił(a) film na 10
miryjur

Moje zdanie I am legend > 28 tygodni > 28 dni

ocenił(a) film na 6
andrzej99jg

Chyba coś ci się pomyliło 28dni>28tyg>I am legend na tych dwóch pierwszych co niektórzy mogą spaść z fotela a "I am legend" powiedzmy szczerze nawet z panienką do kina możemy iść,to taki trochę cukierkowy film o "zombiakach" jak to mówią niektórzy.

ocenił(a) film na 6
aronn

Trzeba zauważyć, że 28 dni to produkcja angielska i z powodu braku pieniędzy widzimy jak tu ktoś powiedział "kameralny klimat i brak efektów".Mimo to, 28 dni to bardzo udany film i nic do niego nie mam. Co do "I am legend" to najpierw czytałem książkę i stwierdziłem, że film będzie marny bo książka, nie czarujmy się, jest nudna i do tego kiepska(przepraszam fanów). Dlatego też dziwiły mnie wysokie noty filmu. Ale teraz wiem, dlaczego średnia jest powyżej 8.0- film jest po prostu dobry- lepszy niż książka.Lekkie zbzikowanie Nevilla po 3 latach samotności na prawdę mnie przekonało i wydało się prawdziwe. Do tego "pustka" miasta świetna i tu musicie przyznać, że miliony dolarów się przydały.:)
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 4
lucwarchol

Chłopie - nie rozśmieszaj mnie. Lepszy niż książka? Pod jakim względem? Chyba pod względem spłyconej fabuły bo właśnie tym jest ten film - okrojoną, pozbawioną całego dramatyzmu, genialnej psychologicznej otoczki i wzruszającej fabuły książki z wciśniętym durnowatym "happyendowym" zakończeniem rodem z Hollywood. Z fabuły książki usunięto to co najlepsze, rozumne wampiry zastąpiono pokracznymi stworkami, wpierniczono jakieś durnowate motywy ze Shrekiem, usunięto jedną z najbardziej wzruszających scen z psem, dodano happy end na końcu - po prostu zrobiono z tego filmu napakowaną efektami specjalnymi sieczkę z wciśniętą na siłę psychologią, która w wersji filmowej nie dorasta do kolan temu co opisywał Matheson (czytając książkę można było wczuć się w osobowość bohatera, przeżywać razem z nim jego wewnętrzne rozterki, odczuć tą samotność i jego wewnętrzne cierpienie oraz radość gdy głaskał pierwszą żywą istotę jaką napotkał od bardzo dawna). Film spłyca powieść w sposób niemiłosierny i jako taki jest dla mnie wart tyle co funt kłaków.

ocenił(a) film na 6
Cameron

Nie ma co się dziwić "prawie" zawszen książka będzie lepsza niż film,nie mówiąc że gdy najpierw czytamy książkę wszystko wyobrażamy sobie inaczej w naszej głowie hehe, ten ma tak wyglądać tamten tak, jesteśmy tak jakby reżyserami w naszych wymyślonych filmach.

Napisałem "prawie" bo praktycznie wszystkie powieści Kinga zostały bardzo udanie przeniesione na duży ekran,miałem okazję się przekonać niejednokrotnie bo zawsze czytałem książkę a następnie ekranizację,no ale to taka tylko moja własna ocena....

aronn

a co King ma z tym wspólnego?
Na marginesie książka przebija film pod każdym względem,a zakończenie filmu to jakieś nieporozumienie.

ocenił(a) film na 6
Green_4

Gren Kinga podałem za przykład a właściwie jego powieści, że jadnak można zrobić udaną ekranizację,nie on je robił oczywiście ale jakoś miał farta odnośnie reżyserów w szczególności Frank Darabont, którzy bardzo udanie ekranizowali jego twórczość.

aronn

aaaa to sorki :)..................................................................

ocenił(a) film na 4
aronn

"Nie ma co się dziwić "prawie" zawszen książka będzie lepsza niż film,nie mówiąc że gdy najpierw czytamy książkę wszystko wyobrażamy sobie inaczej w naszej głowie hehe, ten ma tak wyglądać tamten tak, jesteśmy tak jakby reżyserami w naszych wymyślonych filmach."

Owszem, z reguły tak jest, sęk w tym, iż jeśli fan jakiejkolwiek książki oczekuje na jej szumnie zapowiadaną ekranizajcę, to ma przynajmniej nadzieję, że będzie ona pod względem fabuły w większym stopniu zgodna z oryginałem. Tymczasem "Jestem legendą" w wersji filmowej jest niemal CAŁKOWICIE niezgodny fabularnie z książką. Z tej ostatniej pozostawiono jedynie motyw samotnego człowieka na Ziemi i to, że bohater próbuje rozgryźć zagadk wirusa. Reszta to już wymysły reżysera, przeinaczenia i spłycanie fabuły powieści (przykładowo - nawet wątek z psem w filmie jest wyssany z palca - w książce bohaterowi w wyprawach po mieście nie towarzyszył pies, choć czworonóg pojawia się w niej). Gdyby film ukazał się pod inym tytułem i gdyby zaznaczono, że jest luźno inspirowany powieścią nie czepiałbym się takiego rozwiązania. Tymczasem film jest właśnie ekranizacją i jako taka powinna ona być w większym stopniu (ba - przynajmniej w połowie!) zgodna z powieścią. Ale że za film zabrali się Amerykanie łatwiej było postawić na efekciarstwo kosztem fabuły i zgodności z powieścią (doskonały przykład przerostu formy nad treścią). Jestem pewien że wielu fanów tej pseudoekranizacji byłoby naprawdę zaskoczonych i zmieniłoby swoją opinie o filmie (na gorszą) gdyby tylko raczyła przeczytać świetną książkę Mathesona.

ocenił(a) film na 6
Cameron

Niestety nie czytałem innych książek Mathesona, dlatego też nie siedzę w temacie.Przeczytałem książkę pod wpływem trailera I am legeng i po prostu wydała mi się marna. Po pierwsze to raczej opowiadanie z kilkoma wątkami, w której motyw z psem zajmuje ok 1/3 lektury i wcale nie wydaje mi się genialny.Niestety reżyser nie mógł nakręcić dramatu psychologicznego. Wszyscy jakoś dogryzają się do kina amerykańskiego, że niby efekciarskie, powielają się motywy i że to raczej uczta dla oka niż rozumu. Jest w tym wiele prawdy, ale nie oszukujmy się...ono się podoba.Film jest dobry i nie czepiaj się pokracznych stworów,taka była wizja reżysera.Do tego wcale nie pozbawił ich rozumu, jak dla mnie to one były aż nazbyt rozumne; scena, w której jeden ze stworów wygląda na światło dzienne.Masz racje, że filmowy motyw z psem wywraca trochę zamierzenia autora książki, ale dla mnie gdyby film był dokładnym odzwierciedleniem lektury to nie cieszyłby się takim zainteresowaniem.Ostatnio funt kłaków jest w cenie:)

ocenił(a) film na 4
lucwarchol

".Film jest dobry i nie czepiaj się pokracznych stworów,taka była wizja reżysera."
Film jest słaby jako ekranizacja, a "czepiać się" będę bo jako fan książki mam prawo być niezadowolonym że ktoś poszedł na ogromną łatwiznę i firmuje to tytułem znakomitej powieści.

", jak dla mnie to one były aż nazbyt rozumne; scena, w której jeden ze stworów wygląda na światło dzienne"

Nie rozsmieszaj mnie trywialnym do bólu przykladem. Gdy każesz małpie wlożyć rękę do gorącej wody to sie poparzy i wiecej tego nie uczyni - to ma być wysoka inteligencja? W książce niektóre wampiry były inteligętniejsze od ludzi, a pozatym odporne na światło - ale oczywiście łatwiej jest całkowicie pominąć ten wątek i wtrącić do filmu hordę "głupawych", zdeformowanych stworów.

"gdyby film był dokładnym odzwierciedleniem lektury to nie cieszyłby się takim zainteresowaniem."

Gdyby film był DOKŁADNIEJSZYM odzwierciedleniem książki (nikt nie twierdzi że ma być jej wierny w 100 %, ale to co uczyniono z fabuły powieści Mathesona zakrawa na kpinę) byłby filmem głębszym, bardziej dramatycznym i dużo lepszym fabularnie. A przedewszystkim nie kojarzono by go z filmami typu "28 dni później", co jak widać w przypadku "Jestem Legendą" niejednemu widzowi przyszło na myśl. Ale cóż, jesteś tu chyba jedyną osobą która uważa że film jest lepszy od powieści (masz do tego prawo, choć argumenty typu "książka jest nudna bo jest marna" są dla mnie śmieszne). Na szczęście jednak większość znawców "Jestem Legendą" w obydwu formach ma (jak widać na tym forum) odmienne zdanie.

ocenił(a) film na 4
Cameron

Zgadzam się z Cameronem i Greenem. Książka jest lepsza od filmu o kilka klas. Film to fabularnie płytkie g...o przy powieści. Nie wiem jak można mówić o tym że książka jest marna. Scenarzyści w Hollywood uwielbiają spłycać pomysły, ale żeby tak spierniczyć w filmie zakończenie????

ocenił(a) film na 4
Cameron

Co do powyższego komentarza to pisał go mój brat tylko zapomniał się wylogować :) - tak gwoli ścisłości.

ocenił(a) film na 6
Cameron

"Amerykany" nie wszystko łykają i dlatego takie zakończenie,hehe.

lucwarchol

Film lepszy od książki??? Nie kompromituj się gościu. Film to jakieś nędzne popłuczyny po książce. Zmieniona fabuła (na płytką) na gust typowego amerykańskiego zjadacza popcornu ucziniła ten film jeszcze jednym nędznym filmikiek o którym mało kto będzie pamiętać za 10 lat. Książka jest głęboka, o wiele ciekawsza fabularnie, zawiera ciekawe wątki które w filmie pominięto (jak możma było usunąć z filmów rozumnych przedstawicieli nowej rasy wampirów i tą dziewczynę która wydała im głównego bohatera z którego zrobili sobie oni w książce "maskotkę"????) dużo bardziej zidentyfikować się czytelnikowi z bohatere i gdyby film był w większości zgodny fabularnie z DZIEŁEM Mathesona to zapadałby w pamięć jak mało który. A mogło być tak pięknie...ech amerykańce i ich spaczony gust.

lucwarchol

Film lepszy od książki??? Nie kompromituj się gościu. Film to jakieś nędzne popłuczyny po książce. Zmieniona fabuła (na płytką) na gust typowego amerykańskiego zjadacza popcornu uczyniła ten film jeszcze jednym nędznym filmikiem o którym mało kto będzie pamiętać za 10 lat. Książka jest głęboka, o wiele ciekawsza fabularnie, zawiera ciekawe wątki które w filmie pominięto (jak możma było usunąć z filmów rozumnych przedstawicieli nowej rasy wampirów i tą dziewczynę która wydała im głównego bohatera z którego zrobili sobie oni w książce "maskotkę"????) książka dużo bardziej pozwala zidentyfikować się czytelnikowi z bohaterem i gdyby film był w większości zgodny fabularnie z DZIEŁEM Mathesona to zapadałby w pamięć jak mało który. A mogło być tak pięknie...ech amerykańce i ich spaczony gust.

miryjur

wcześniej napisano książkę więc nie wiem czy jest tu sens mówić o kopii innego filmu z tego gatunku, chociaż mam nadzieję że trochę urozmaicili fabułę bo książka była z deczka nudnawa

ocenił(a) film na 3
hornet

Obejrzyjcie film "Omega Man" i później zobaczycie, że "Jestem Legendą" to nieudana kopia.

Est85

omega man to gniot a i am legend jest owiele lepsze.

miryjur

Podczas oglądania filmu nawet przez chwilę nie kojarzyłem go z 28 dni później. nie zgadzam się z recenzją i zapraszam do mojej. Pozdro

michael660

28 dni później bije go na głowę klimatem i scenariuszem. Film jest też za krótki, dopiero co zaczyna się rozkręcać a tu koniec. Zombiaki(czy też wampiry, mi tam nie przypominały ani tego ani tego) są beznadziejne. Co za głupi pomysł z tworzeniem ich za pomocą komputera, przez to nie wzbudzają w widzu żadnego strachu. Nie przypominają ludzi, już bardziej kosmitów(też są szare). Najlepsza w filmach o żywych trupach jest właśnie ich charakteryzacja, a podobieństwo do zwykłych ludzi budzi prawdziwą grozę. W 28 dni później plujący krwią zarażeni są genialnie pokazani i budzą strach. W angielskiej produkcji jest też świetna muzyka budująca klimat... W kilku słowach Jestem Legendą nie jest ani straszny, ani intrygujący a cały pomysł ( całkiem niezły) nie został wykorzystany w 100 procentach. A do tego ten pies... co to, film familijny, żeby pies grał taką dużą rolę.

ocenił(a) film na 2
g_mat89

Zgadzam 28 dni było 100 razy lepsze. Fajnie ze pokazali aspekt ludzki życia w smotności. Ale jakoś mi sie to nie łączyła z końcem filmu. Zgadzam sie ze za krótki. Sceny z kobietą i dzieckiem jajecznicą i marlejem bez sensu. A już tekst o Bogu to juz paranoja. Niewiem co podkusiło twórców żeby stworzyć przywódce zombiaków wampirów czy co to tam było. Tu twórcy zdaje sie chcieli pokazać ze awirusowane osoby myslą czy co?? A według mnie cały sens filmu opierał sie na tym ze kierują sie tylko i wyłącznie instynktem i chęcią mordu i krwi. Film sie troche ratuje scenami w supermarkecie i jakotaką grą Wila (choć pies był niezły) Poza tym wydaje mi sie ze autor nie mógł sie zdecydowac czy chce zrobić kolejny film o trupach czy film o samotności ostatniego człowieka na ziemi.

ocenił(a) film na 10
miryjur

Do założyciela tematu!!! Zgadzam się w 100% chciałem tak samo opisać film ale nie wypada powtarzać po Kimś lub duplikować cudzych słów. Bardzo dobry opis po filmie. Właśnie skończyłem oglądać i jestem pod wielkim wrażeniem. Oczywiście widziałem obie części "28...", 1 w kinie ale nie przebija Tego, mogę tylko żałować że nie wytrzymałem i nie udałem sie do kina. Moja ocena 10/10.

ocenił(a) film na 9
topikgost

..a "LUDZKIE DZIECI" widzieliście? znawcy filmów apokaliptycznych?? he he..