To dobry przykład, jak ze świetnego materiału literackiego można zrobić słaby film.
To taka apokalityczna wersja świetnego Cast Away. Ale film nie wykorzystuje potencjału leżącego w temacie. Początek jest świetny. To opuszczone miasto i samotny bohater, jedynie z psem przemierzający wypełnione pustką ulice. Czuje się tu dojmującą wymiar samotności ludzkiej. Poczatek zapowiada naprawdę znakomite kino s-f.
Ale dobrze jest tylko do połowy. Jest też w tym filmie znakomita scena rodem z horroru, jenda z najbarzdweij starsznych scen, jakie mogłem ostatanio ogladąć w kinie. Gdy bohater zanuża się w ciemne czeluści budynku w poszukiwaniu psa..
Ale potem scenariusz zaczyna się psuć. Scenarzyiści sami nie wiedzieli co dalej począć z bohaterem. Wiec zaczyna on popełniac idotyczne pomyłki (jak ta gdy zawisł na linie do góry nogami). I nic dziwnego. Reżyserem jest twórca Constantine. Tam rownież roztrwonił potencjał świetnej histroii i poszedł w tanie efekciarstwo. Scenariusz nie trzyma sie kupy i co chwilę się rozłazi, aż po absurdalne, idiotyczne zakończenie.
Nie sprawdził sie tym razem Will Smith. W roli naukowca wypada trochę fałszywie. To jednak nie jest aktor tej klasy co Tom Hanks. Nie udzwignał sam całego filmu.
Film z naprawdę zamrnowanym potencjałem. Nie jest zły, własciwie ogląda sie go niezle, ot dobra rozrywka.. Ale to mogło naprawde być coś więcej...
"To dobry przykład, jak ze świetnego materiału literackiego można zrobić słaby film." - ujmę to inaczej. To dobry przykład, jak ze świetnego materiału literackiego można zrobić jeszcze lepszy film. To tyle.