Ludzie, przecież nikt nie powiedział, że ten film z założenia ma być "legendarny". jest to ciekawa wizja przyszłości (jak w "28 dni później", tylko ujęta pod nieco innym kątem). Dobrze się to w kinie ogląda- sztuka to może nie jest ale kawał niezłego rzemiosła (brawo za scenografię i zdjęcia- przypominam, że w tej kwestii ciężko jest dzisiejszego widza zachwycić), a W. Smith wykonał kawał solidnej aktorskiej roboty, to prawdziwe wyzwanie dla aktora, gdy przez większość filmu jest się jedyną i glówną postacią!
Oczywiście do każdego filmu można się przyczepić, coś zarzucić, ale po co wchodzić w niewiadomo jakie szczegóły? Przypominam, że film wokół filmu nie było "pompy', nie był przereklamowany- więc kto chciał ten poszedł i skończcie te małostkowe roztrząsania typy: skąd tam były zwierzęta, jak tam rosła kukurydza itd.itp. Nie warto.