Po obejrzeniu filmu w kinie miałem mieszane uczucia. Bardzo ciekawy pomysł, film dobrze zrobiony, ale jakże płytki. W sumie nie przekazuje żadnych treści, bo co z tego, że napomina się w nim o Bobbie Marley'u i walce z rasizmem, skoro nic z tego nie wynika ? Ot, rzucił sobie jedno zdanie i tyle ...
Will Smith gra dobrze. Całe szczęście jednak, że dostał od scenarzystów psa, bo nie wiem jakby sobie poradził totalnie sam na ekranie. Jego bohater jest bogatą postacią niczym ludzik G.I.Joe. Amerykański żołnierz, który walczy do końca, nie poddaje się nigdy. Co z tego, że jest sam na świecie i nie ma niko ?! Przecież jest twardzielem, nie wpadnie w alkoholizm, nie będzie miał myśli samobójczych i żadnych problemów z psychiką, uroni czasem łezkę i git.
Normalnie ocenił bym film, na 4, ale przeczytałem książkę. Jest bardzo dobra i nie mam zielonego pojęcia czemu wszystko zostało w filmie zmienione. Szczególnie zakończenie ...
Po lekturze oceniam film na 2 i dobrze Wam radzę, przeczytajcie ją, bo w ogóle nie ma porównania.