Kolejna apokaliptyczna wizja świata. I kolejne zastępy mutacje tematu "żywe trupy". Trochę szkoda, bo film przez to traci. Sam film jest dobry do ok. połowy. Codzienne, rutynowe czynności ostatniego człowieka na ziemi niezwykle zaciekawiają. Osią filmu jest tu wręczrelacja człowieka z psem. Wyglada to nieco jak dokument. Mozemy sobie wyobrażać co my byśmy w takiej sytuacji robili. Miło się to ogląda mimo tego, że niewiele się dzieje. I tak mogło zostać do końca. Potem jednak reżyser jakby sie budzi z przeświadczeniem, że jest za mało akcji. No i mamy powtórkę z setek filmów o ząbi: bieganie, strzelanie, krzyki, ryki, kopniaki. Po to to? Ile razy mieliśmy serwowane to w kinie ? Co do gry aktorskiej to teatr jednego waktora w wykonaniu Willa Smitha wypada średnio. Smith w 90% gra w filmach rodem z MTV, a tu nagle "rola dramatyczna". Smith stara sie jak może wypaść przekonująco, ale widz ma wrażenie, że za chwilę rzuci on jakiś żarcik, zacznie podrygiwać i podrywać co ładniejsze zombie. A to nieco psuje efekt...