Na początek powiem, że nie jestem fanką tego typu filmów, ale zupełnym przypadkiem ten obejrzałam. Po pierwsze jako wielka miłośniczka muzyki filmowej, muszę powiedzieć, że Howard swoją muzyką wprowadził naprawdę fajny klimat. Chociaż moim zdaniem do tego obrazu ciężko było w ogóle wpleść muzykę. Ale jemu się to udało. Ładny motyw główny, bardziej wprowadzający w nastrój dramatu, niż filmu akcji z elementami s-f.
Druga sprawa to temat, który dla mnie osobiście jest koszmarem- zostać całkiem samemu na świecie, w którym na każdym kroku czai się tak wielkie niebezpieczeństwo. Chyba dlatego tak mnie wciągnął ten film.
No i trzeci element to fakt, że jestem miłośniczką zwierząt. Nie lubię filmów, w których zwierzakom coś się dzieje, bo strasznie to zawsze przeżywam. I tak np. fragment, kiedy Sam wbiega do tego ciemnego magazynu, a Robert idzie po niego dla mnie był bardzo stresujący :] On tak naprawdę żył dla tego psa i bał się, że pewnego dnia coś mu się stanie. Ta istota trzymała go, przy zdrowych zmysłach. Dlatego po niego szedł. Bardzo mnie ten motyw poruszył. Nie mówiąc już o momencie śmierci pieska.
Nie oglądałam innych filmów z Willem Smithem, dlatego ciężko mi stwierdzić, czy ma tylko jedną, czy dwie miny, ale w tym filmie mi się podobał. I ogólnie nie mam zarzutów. Efekty fakt trochę marne, końcówka trochę przesadzona, za dużo tych zombie, ale ogólnie u mnie wrażenia bardzo pozytywne. Polecam.