Nastrój na początku OK - spodziewałam się czegoś w stylu "Ostatni Brzeg" - a tu zaczęły śmigać po ekranie jakieś mutanty...
Niekonsekwencja - miasto wymarłe (a gdzie pochowani ci co zmarli?), a tu i sprzęcik działa i woda w kranach - i tylko ta pustka przerażająca i martwa (no-prawie) dookoła...
I ten hollywoodzki /?/ happy-end/?/ - 1. fiolka ma uratować ileś tam osób??? Bzdura...
Niema wymarłych bo wszyscy zmienili się w wampiry tfu zombiopodobne mutanty(takie było działanie wirusa).A film miał być fantastyczny z dreszczykiem,czemu wszyscy ciągle z tym horrorem?Koniec s..w książce był inny i dużo prawdziwszy.
Nie pamiętam dokładnie, ale w wyniku zarażenia wirusem chyba 90% ludzi umarło a reszta zamieniła sie w mutanty, wrażliwe na słońce.
Jak najbardziej,lepsza od filmu,mniej cukierkowa i bardziej brutalna "prawdziwa matka"wszystkich zombie i innych zarażonych od których teraz roi się w filmach.Romero stworzył noc żywych trupów i dalsze filmy właśnie po lekturze tej książki.
wracaj oglądać obrady sejmu...
tak to jest jak się ogląda film po pijaku albo w złym nastroju
a może za dużo filmów i ciężko dogodzić?
BOLLYWOOD oglądaj, a tak w ogóle kto pozwolił Ci wyjść z kuchni?
skończyły mi się głupie odpowiedzi na głupi wywód...