Nie jest zły, ale to wszystko już było. Tematyka w klimacie "28 dni później" - wymarłe, opuszczone miasto, tajemnicza zaraza, która zmieniła ludzi w krwiożercze potwory, samotny ocalały człowiek, który musi sie ukrywać przed wygłodniałymi monstrami. Przy czym uważam, że 28 dni później jest lepiej zrealizowane, bardziej trzyma w napieciu i budzi wiekszy strach. Rozumiem, że film powstał na podstawie książki, niemniej jednak trudno sie oprzeć wrażeniu wtórności. Zdjecia piekne, ale jesli chodzi o efekty, to też nie powalają na kolana. Po tak wysokobudżetowej produkcji można spodziewać sie czegoś wiecej niż na kilometr zalatujących sztucznością animacji komputerowych. Obraz zarażonych nie budzi grozy - raczej ma sie wrażenie, że to ludziki z jakiejś gry komputerowej, którzy zapewne chcieli by wyglądać rownie przerażająco jak zombie z 'Resident Evil" i mają ambicje opanować triki akrobatyczne rodem z "Matrixa". Niestety i do jednego i do drugiego jeszcze wiele im brakuje. Tak czy inaczej, całość ogląda sie dośc przyjemnie, wiec daje 6/10