Efekty specjalne zupelnie mnie nie przekonaly, te szczury byly tak szczutczne ze az budzily usmiech politowania, mutanci tez byli szcztuczni a przeciez mozna takie rzeczy fajnie zajebiscie pokazac nie posilkujac sie w 100% komputerami np. 28 dni pozniej.
Smieszyla mnie reakcja mutantow na slonce - momentalnie zaczynali sie smazyc, jak w bajkach o wampirach.
Wydaje mi sie ze miasto nie moglo tak zarosnac roslinnoscia w 3 lata, przeciez normalnie nie pieli sie drog i chodnikow, nawet tych zadko uczeszczanych a takiego syfu nie ma. Asfalt wydawal sie popekany, tez ciekawe.
Co w NY robily jelenie? Jesli byly glodne to miasto wydaje sie bardzo slabym spichlerzem w porownaniu z lasem i laka. Nawet jesli te lwy i jelenie chcialy sie dostac do miasta to przeciez nie mogly tego zrobic bo wyspa zostala odcieta (po pierwsze to wyspa, po drugie widac byly jak rakiety niszcza mosty...)
Skad wziela sie woda w kranie w domu glownego bohatera? Skoro ludzi nie ma to i pompy w miescie raczej nie pracuja.
Nie podobala mi sie koncowka, a to za duzo szczelali, a to cos pierdolło, mlocka sie zrobila, siakas taka zbyt heroiczna i sztuczna (smierc glownego bohatera) i na koniec ten okropny happy end gdzie bohaterka wchodzi do czysciutkiego, fajniutkiego miasteczka gdzie nawet kosciol maja i dzwony dzwonia (jezu...). Spodziewalbym sie czegos predzej w rodzaju przystani ludzi z "Wladcow ognia", czyli brod, smrod, spartanskie warunki i wieczne zagrozenie a tu taka idylla...
Spodziewalem sie 8.5, dostalem film na 6.5, naciagnalem do 7 bo pare razy sie wystrachalem na tym obrazie co nawet na horrorach nie zawsze mi sie zdarza.
Nie wykorzystany potencjal, podobnie jak w przypadku "Children of Men". Oba te filmy potencjal mialy olbrzymi.
Zapomnialem jeszcze o
1) bzdurnym watku jakoby Bog powiedzial tej kobiecie o zdrowym, ludzkim skupisku i kazal jej wlaczyc radio by uslyszec przekaz glownego bohatera. Wciskanie na sile mistycyzmu wyjatkowo denerwuje mnie w filmach Science-Fiction (np. "Sunshine")
2) Odpornych na dzialanie wirusa bylo okolo 1% populacji i dziwnym zbiegiem okolicznosci, calkiem przypadkowo odporny akurat okazal sie znany wirusolog, ktory mial z nia walczyc. Litosci...
"1) bzdurnym watku jakoby Bog powiedzial tej kobiecie o zdrowym, ludzkim skupisku i kazal jej wlaczyc radio by uslyszec przekaz glownego bohatera. Wciskanie na sile mistycyzmu wyjatkowo denerwuje mnie w filmach Science-Fiction (np. "Sunshine")" - dlaczego taki bzdurny? Wiesz jak zachowałby się człowiek wierzący w takiej sytuacji? Właśnie tak. Twierdziłby (przypadkowe sytuacje) że to pomaga Bóg. Powtarzam: nie ma w tym NIC dziwnego i denerwującego.
"2) Odpornych na dzialanie wirusa bylo okolo 1% populacji i dziwnym zbiegiem okolicznosci, calkiem przypadkowo odporny akurat okazal sie znany wirusolog, ktory mial z nia walczyc. Litosci... " - a dlaczego nie? Przypadek i tyle. To tak jakby twierdzić że bardzo bogaty człowiek nie może mieć szóstki w totolotka. Dziwny człowieku jesteś, oj dziwny...
"Efekty specjalne zupelnie mnie nie przekonaly, te szczury byly tak szczutczne ze az budzily usmiech politowania, mutanci tez byli szcztuczni a przeciez mozna takie rzeczy fajnie zajebiscie pokazac nie posilkujac sie w 100% komputerami np. 28 dni pozniej." - mi się wydaje że można to inaczej odbierać. Mutanci nie mieli włosów ich skóra wyglądała jak z gumy (mutacje wirusa) oraz poruszali się nieco inaczej. Dlatego też ten sztuczny wygląd można tłumaczyć wirusem - on doprowadził ich ciała do tego stopnia że wyglądali...sztucznie.
"Smieszyla mnie reakcja mutantow na slonce - momentalnie zaczynali sie smazyc, jak w bajkach o wampirach. " - po pierwsze: w oryginalnej książce były wampiry, po drugie: nie ma w tym nic śmiesznego (dziwny jesteś), po trzecie (najważniejsze): cieszmy się że nie dostaliśmy prawdziwych wampirów (jak w książce) bo wtedy miałbyś ubaw (czosnek, krzyże). Dostaliśmy coś pomiędzy wampirem a żywym trupem (chociaż wampiry to w sumie takie żywe trupy). Została reakcja na słońce i dobrze.
"Wydaje mi sie ze miasto nie moglo tak zarosnac roslinnoscia w 3 lata, przeciez normalnie nie pieli sie drog i chodnikow, nawet tych zadko uczeszczanych a takiego syfu nie ma. Asfalt wydawal sie popekany, tez ciekawe." - Twoje "wydaje mi się" to za mało. Ja uważam że jest to jak najbardziej prawdopodobnae. Jest wiele miejsc np: po starych PGR-rach gdzie przez kilka lat tak zarosło że w palę się nie mieści. Apropo: śmieciarze, myślisz że nie dbają o czystoś NY? Gdyby nie oni NY wyglądałby tak jak w filmie (pomagał im oczywiście ciągły ruch pieszych uniemożliwiający wybicie się na powierzchnię jakiejś trawki - w moim ogrodzeniu kiedy żył mój piesek i ciągle się po nim poruszał, nie rosła żadna trawka. Od kiedy zdechł, muszę często wjeżdzać tam kosiarką). Asfalt popękany może być z różnych przyczyn: w filmie beton był przez trzy lata narażony na promienie słoneczne i MRÓZ człowieku. W mieście nie ma już ciepła żeby na jezdniach było mokro (chlapa), a chyba nie muszę tłumaczyć co robi natura w takim przypadku. Pomyśl najpierw zanim napiszesz. Przez takich sceptyków jak Ty ocena ciągle spada...
"Co w NY robily jelenie? Jesli byly glodne to miasto wydaje sie bardzo slabym spichlerzem w porownaniu z lasem i laka. Nawet jesli te lwy i jelenie chcialy sie dostac do miasta to przeciez nie mogly tego zrobic bo wyspa zostala odcieta (po pierwsze to wyspa, po drugie widac byly jak rakiety niszcza mosty...) " - po trzecie patrząc na zakończenie chyba nie trudno się domyśleć, że jednak jakaś droga przetrwała (niby jak ta dziewczyna wjechała z synem samochodem do lasu?) Skoro tak, to żaden problem żeby z tego właśnie lasu przez TRZY lata przywędrowała zwierzyna. Widomo że zwierzęta na swój sposób lubią zwiedzać nowe tereny TYMBARDZIEJ NIEZAMIESZKAŁE - a co do żywności to jest tam jej przecież mnóstwo, nie wspomnę o parkach.
"Skad wziela sie woda w kranie w domu glownego bohatera? Skoro ludzi nie ma to i pompy w miescie raczej nie pracuja." - Jezu, aż takie trudności miałbyś z doprowadzeniem wody do domu gdybyś mieszkał na wyspie i był bardzo inteligentnym naukowcem który radzi sobie z agregatorami i różnymi tego typu sprawami? Miałbyś? Chyba nie. Ludzie kilkaset lat temu nie mieli takich problemów jak (widzę) Ty byś je miał.
"Nie podobala mi sie koncowka, a to za duzo szczelali, a to cos pierdolło, mlocka sie zrobila, siakas taka zbyt heroiczna i sztuczna (smierc glownego bohatera) i na koniec ten okropny happy end gdzie bohaterka wchodzi do czysciutkiego, fajniutkiego miasteczka gdzie nawet kosciol maja i dzwony dzwonia (jezu...). Spodziewalbym sie czegos predzej w rodzaju przystani ludzi z "Wladcow ognia", czyli brod, smrod, spartanskie warunki i wieczne zagrozenie a tu taka idylla..." - wiesz, straciłem już ochotę na komentowanie (wybacz) tych bzdur. Jakoś Robert Nevile nie żył w brudzie i smrodzie. Kościół? To był przypadek, nie zbudowali go tylko tam osiedli gdzie już był.
"Spodziewalem sie 8.5, dostalem film na 6.5, naciagnalem do 7 bo pare razy sie wystrachalem na tym obrazie co nawet na horrorach nie zawsze mi sie zdarza." - chociaż jakiś plus wyłapałeś :) ja spodziewałem się 10/10 a dostał 10+/10 :P
"Nie wykorzystany potencjal, podobnie jak w przypadku "Children of Men". Oba te filmy potencjal mialy olbrzymi." - jeszcze raz wybacz, ale jedyny niewykorzystany potencjał to...Twój mózg niestety...
"dlaczego taki bzdurny? Wiesz jak zachowałby się człowiek wierzący w takiej sytuacji? Właśnie tak. Twierdziłby (przypadkowe sytuacje) że to pomaga Bóg. Powtarzam: nie ma w tym NIC dziwnego i denerwującego."
Nie ma znaczenia jak zachowalby sie czlowiek wierzacy w takiej sytuacji, chodzi o to ze to wyznanie zepsulo troche klimat. Od razu sobie pomyslalem o tych amerykanskich tele kaznodziejach, ktorzy z telewizyjnego okienka krzycza ze Bog do nich mowi a mowi by wplacac na konto podane ponizej...
Mogli sobie darowac taki ciag przyczynowo-skutkowy bo tak to mozna wytlumaczyc wszystko i nic. Mogla zwyczajnie wlaczyc radio i byloby fajnie.
"- a dlaczego nie? Przypadek i tyle. To tak jakby twierdzić że bardzo bogaty człowiek nie może mieć szóstki w totolotka. Dziwny człowieku jesteś, oj dziwny..."
Nie chodzi o to ze nie moze miec tylko to ze jest bardzo male prawdopodobienstwo ze bedzie mial, min dlatego ze graja przede wszystkim ludzie mniej zamozni, po drugie bogaci stanowia maly procent ogolu a grajacych w totka jeszcze mniejszy. Prawdopodobienstwo jest wiec wyjatkowo male. Tak samo male jak to ze glowny bohater wypada z okna, spada kawal drogi i nic mu sie nie dzieje a tak to wlasnie bylo gdy doktorek ratowal pieska z ciemnego budynku.
Film nie powinien epatowac ciaglymi sytuacji majacymi 1% szans prawdopodobienstwa na zaistnienie...
"mi się wydaje że można to inaczej odbierać. Mutanci nie mieli włosów ich skóra wyglądała jak z gumy (mutacje wirusa) oraz poruszali się nieco inaczej. Dlatego też ten sztuczny wygląd można tłumaczyć wirusem - on doprowadził ich ciała do tego stopnia że wyglądali...sztucznie"
To nie chodzi o to ze wygladali i zachowywali sie nienaturalnie jak na zwyklego czlowieka, tylko o to ze przez slabe efekty specjalne WYRAZNIE bylo widac ze to sa zabawki wykreowane na ekranie komputera. Nie chodzi mi o to zeby przy pomocy komputerow zmylono mnie do tego stopnia abym nie wiedzial czy to komputer czy charakteryzacja zywego czlowieka tylko aby to nie bylo takie WYRAZNE.
"cieszmy się że nie dostaliśmy prawdziwych wampirów (jak w książce) bo wtedy miałbyś ubaw (czosnek, krzyże). Dostaliśmy coś pomiędzy wampirem a żywym trupem (chociaż wampiry to w sumie takie żywe trupy). Została reakcja na słońce i dobrze."
Malym pocieszeniem jest dla mnie stwierdzenie, ze moglo byc gorzej.
W niczym to nie poprawia faktu, ze to bylo glupawe. Albo robimy film o wampirach albo o chorych ludziach a nie, ze po ekranie lataja jakies skiny z krancowym uczuleniem na slonce. Zeby bylo smieszniej to twarze niektorych z mutantow przypominaly rysy twarzy robotow z "Ja, Robot" rowniez z Willem Smithem...
"Jest wiele miejsc np: po starych PGR-rach gdzie przez kilka lat tak zarosło że w palę się nie mieści. Apropo: śmieciarze, myślisz że nie dbają o czystoś NY? Gdyby nie oni NY wyglądałby tak jak w filmie (pomagał im oczywiście ciągły ruch pieszych uniemożliwiający wybicie się na powierzchnię jakiejś trawki - w moim ogrodzeniu kiedy żył mój piesek i ciągle się po nim poruszał, nie rosła żadna trawka. Od kiedy zdechł, muszę często wjeżdzać tam kosiarką). Asfalt popękany może być z różnych przyczyn: w filmie beton był przez trzy lata narażony na promienie słoneczne i MRÓZ człowieku. W mieście nie ma już ciepła żeby na jezdniach było mokro (chlapa), a chyba nie muszę tłumaczyć co robi natura w takim przypadku. Pomyśl najpierw zanim napiszesz. Przez takich sceptyków jak Ty ocena ciągle spada..."
Twoje przygodny z pieskami i PGR-erami sa naprawde wzruszajace ale nie bardzo maja sie do tematu rozmowy. Centrum Nowego Yorku, betonowa dzungla to nie zablocony PGR czy twoj trawnik. Polskie beznadziejne drogi na nieuczeszczanym zadupiu tak nie pekaja i nie zarastaja jak te Nowojorskie jezdnie pierwszej klasy.
"po trzecie patrząc na zakończenie chyba nie trudno się domyśleć, że jednak jakaś droga przetrwała (niby jak ta dziewczyna wjechała z synem samochodem do lasu?) Skoro tak, to żaden problem żeby z tego właśnie lasu przez TRZY lata przywędrowała zwierzyna. Widomo że zwierzęta na swój sposób lubią zwiedzać nowe tereny TYMBARDZIEJ NIEZAMIESZKAŁE - a co do żywności to jest tam jej przecież mnóstwo, nie wspomnę o parkach."
Zakonczenie to tylko konsekwencja braku konsekwencji. Najpierw jest mowa, ze wojsko odcina wyspe za pare minut, za chwile widac jak bomby spadaja na mosty i ja odcinaja. Tymczasem po miescie biegaja lwy i setki saren a ludzie swobodnie sobie stamtad odjezdzaja samochodem...
Myslisz ze wojsko zrzucilo bomby np. na 3 z 4 mostow? :) :) :)
Jesliby niszczylo to wszystkie (jaka to cholernie droga infrastruktura!) tak aby nikt sie nie wydostal. Teoria, ze zniszczyli tylko troche aby utrudnic ruch jest beznadziejna :)
"Jezu, aż takie trudności miałbyś z doprowadzeniem wody do domu gdybyś mieszkał na wyspie i był bardzo inteligentnym naukowcem który radzi sobie z agregatorami i różnymi tego typu sprawami? Miałbyś? Chyba nie. Ludzie kilkaset lat temu nie mieli takich problemów jak (widzę) Ty byś je miał."
Heh to ze doktorek potrafil sobie poradzic z prosciutkimi agregatami pradotworczymi na benzynke nie oznacza, ze potrafilby od tak sobie doprowadzic wode do wymarlego, wybetonowanego centrum Nowego Yorku. Agregatow prodotworczych to uzywa u siebie na dzialce nawet Rewiński vel "Siara" a ty tu wnioskujesz, ze nasz doktorek to ma leb jak sklep dzieki temu :D :D :D
"- wiesz, straciłem już ochotę na komentowanie (wybacz) tych bzdur. Jakoś Robert Nevile nie żył w brudzie i smrodzie. Kościół? To był przypadek, nie zbudowali go tylko tam osiedli gdzie już był."
Hehehe nigdzie nie twierdzilem, ze oni sobie ten kosciol wybudowali.
Ten caly obrazek miasteczka byl cukierkowy przez co beznadziejny.
Eh, widzę że nie dam rady Cię przekonać.Trudno, myśl jak chcesz ale pamiętaj że naprawdę przesadzasz z tym czepianiem się.
Apropo: Robert wypdał z okna TYLKO z pierwszego piętra, i zauważ (w co wątpie że zrobiłeś - oglądałeś pewnie tylko raz) że Nevile spadł na jednego z mutantów. Widać to wyraźnie. Takżę ta scena jest w 100% ok.
Podyskutowałbym jeszcze, ale może jutro...
"Apropo: Robert wypdał z okna TYLKO z pierwszego piętra, i zauważ (w co wątpie że zrobiłeś - oglądałeś pewnie tylko raz) że Nevile spadł na jednego z mutantów. Widać to wyraźnie. Takżę ta scena jest w 100% ok."
Widzialem ze spadl na jednego z milusinskich, gdyby spadl tak samo na beton to on nie powinien doznac obrazen tylko predzej umrzec...
Ta scena nadal nie jest prawdopodobna, powinien sie polamac.
Ja bym te wszystkie lwy na odcietych wyspach, wode tryskajaca z kranow napedzana niepracujacymi pompami, upadki z wysokosci bez szwanku czy odpornego na wirusa wirusologa wybaczyl gdyby nie te efekty specjalne oraz swoiste rozdwojenie jazni. Jak madrze napisal jeden z userow:
"Ten film mógłby być dobry, gdyby twórcy zdecydowali się na jakąś konkretną opcję: albo robimy film postapokaliptyczny świat-psychologiczny aspekt człowieka i jego samotności ;P, albo czysty survival horror/kino akcji.
Niestety pół filmu to jedno - widzimy ładne zdjęcia, czujemy cosik klimatu i czekamy czekamy czekamy... Gdy czekanie sie już znudzi na maxa, wreszcie zaczyna się drugie - kino akcji, które kończy się niewypałem zarówno efektowym jak i logicznym."
Najpierw nastawilem sie i ogladalem "film postapokaliptyczny świat-psychologiczny aspekt człowieka i jego samotności" a potem nagle ni z tego ni z owego czyste łubu-dubu ze slabymi efektami specjalnymi.
Mogli mutantow zrobic bez komputerow, Boyle w 28 dni pozniej rozwiazal to zajebiscie i w nosie mam czy w ksiazce milusinscy byli lysi czy nie. Od kiedy to amerykanskie ekranizje tak wiernie trzymaja sie ekranizowanych ksiazek? Zmieniaja, przestawiaja, jak chca. Mogli wywalic to smazenie sie mutantow, zastapic ich zywymi aktorami, kontakty z nimi ograniczyc do poszukiwan psa, zastawiania pulapek i testow, wywalic motyw Boga, wyrzucic happy end i mogloby byc cos pieknego. Zrobic z tego apokaliptyczny film psychologiczny o samotnosci a tak mielismy zaledwie wstep do glebszego filmu a pozniej koncowke - kino akcji ze sztucznie wygladajacymi potworkami. Ufff...
A tak swoja droga to zmutowani mieli odkryc mieszkanie doktorka poniewaz dziewczyna po konfrontacji z nimi zawiozla go do domu przed zmierzchem. Jak to mozliwe, ze mutanty (a w zasadzie pewnie ich szef) byly w stanie dogonic pedzacy samochod i odkryc to miejsce?
Inna sprawa... kiedy doktorek swoja szczepionka zabil mutanta (zatrzymanie akcji serca) to jak mogl go ozywic robiac mu zastrzyk w lapke?
"A tak swoja droga to zmutowani mieli odkryc mieszkanie doktorka poniewaz dziewczyna po konfrontacji z nimi zawiozla go do domu przed zmierzchem. Jak to mozliwe, ze mutanty (a w zasadzie pewnie ich szef) byly w stanie dogonic pedzacy samochod i odkryc to miejsce? "
a kto mowi ze wlasnie ich "szef" zobaczyl gdzie Nevill mieszka --- mogl jakis "szeregowiec" zauwazyc;P lepiej mozna sie pytac....dlaczego ich wtedy nie zaatakowano
"a kto mowi ze wlasnie ich "szef" zobaczyl gdzie Nevill mieszka --- mogl jakis "szeregowiec" zauwazyc;P lepiej mozna sie pytac....dlaczego ich wtedy nie zaatakowano"
Problem w tym, ze tylko szef zdradzal oznaki inteligencji (mimo to i tak byl wielce porywczy, dziki, instynktowny). Wiec raczej tylko jego bylo stac na takie wysublimowane zagrywki taktyczne jak zapamietanie+powrot na to samo miejsce z kolegami nastepnej nocy. Reszta bandy sprawiala wrazenie bezmozgiej tluszczy ktora z grubsza rozroznia tylko jasno/ciemno oraz jedzenie/nie jedzenie...
"Jeśli chodzi o wodę w kranie to też się nad tym zastanawiałem:)" - popytajcie ludzi którzy się na tym znają, a z wrażenia popukacie się w głowę. Jejku, wystarczy jakaś pompa podłączona do żródła wody (studnia), podłączyć to do rury w której chcemy ją (prusznic) i gotowe (nie zapominajmy że Manhatan był wyspą). Nie róbcie z siebie takich osłów.
Odnośnie odkrycia domu Nevila, co Wy macie za problem? Babka wiozła go z krwaiącą raną do jego mieszkania. Śledzili go (nawet po zapachu krwi)do jego mieszkania. Mogło to być krótko przed świtem, więc zrezygnowali z taku i schronili się w pobliskich mieszkaniach. Następnego wieczoru zaatakowali. Pytam się po raz kolejny: po co Wy się tak czepiacie jak Wasza wiedza na te tematy (co czytam i wnioskuję) sięga minimum...