naprawdę nie sądziłem że ten film będzie aż tak kiepski. jest naciągany, efekciarski i zwyczajnie durny. poza kilkoma niezłymi scenami to zwykłe morze tandety. szczytem błazeństwa są te "stworki" - za każdym razem gdy pojawiały się na ekranie miałem wrażenie że to jakieś klipy z gry komputerowej a nie regularny film fabularny. zamiast przerażać wywołują jedynie mieszankę rozdrażnienia i rozbawienia. wyglądaja tak karykaturalnie że grymas zniesmaczenia brakiem gustu twórców sam wypełza na twarz. do tego dochodzi jeszcze bardziej chyba irytujący Will Smith, któy jest tu... taki sam jak w każdym innym swoim filmie. jest równie wpieniający i żałosny wtedy gdy stara się być zabawny jak i wtedy gdy płacze i zbawia świat. horror? ok, tylko że potraktowany chyba parodystycznie, bo kuriozum dla mnie jest że jakikolwiek producent był w stanie wpakować mnóstwo kasy w takie dziadostwo. i jeszcze ten finał - szczerze mówiąc, gdybym oglądał to w toarzystwie to byłoby mi lekko wstyd że musieliśmy brać w tym udział wspólnie.
No trudno,weś sie nie czepiaj Smitha,bo to jest jego świetna rola,ale jak dla Ciebie jest żałosny w każdym innym filmie no to trudo,nie skomentuje.Co do "stworków" jak ich blędnie określiłes bo to byli zarazeni, to czepiasz ,się na siłe bo byli bardzo dobrze zrobieni.Tak własnie wyglądałby człowiek jakby został zarazony takim wirusem i niewiem co Cię w nich tak strasznie bawiło.Co do finału to jest bardzo dobry,napisz dokładnie to co ci się w nim nie podoba.A gdybys oglądał ten film w towarzystwie to raczej by Ciebie nie zrozumieli czemu Ci się nie spodobał taki swietny film.
Pozdro
masz rację, to nie o ten film mi chodziło - ten był głęboki i niósł bardzo niebanalne i głęboko odkrywcze przesłanie. ach, no i dopiero teraz odkryłem że te "stworki" to byli zarażeni. dzięki, teraz zrozumiałem ten obraz i wielkość kreacji Willa Smitha, chyba jestem po prostu zbyt prymitywny na tego typu doniosłe dzieła;]
p.s. ale Bob Marley i tak jest do bani...
film dla mnie nie byl moze super ale nie moge rowniez go zjechac.faktycznie zarazeni moim zdaniem byli zrobieni beznadziejnie.gloym okiem widac ze byli robieni komputerowo co w dobrze zrealizowanym filmie nie moze miec miejsca.ale film daje rade zawiodlem sie ze byl taki krotki dla takiej produkcji to minimum 2 godziny.jak ktos lubi podobne klimaty(zywe trupy)to polecam 28 dni oraz 28 dni pozniej
"chyba jestem po prostu zbyt prymitywny"
Tak, chyba jestes zbyt prymitywny... Mimo, ze tak ladnie wyraziles sie w pierwszym poscie, ta twoja wypowiedz to po prostu przerost formy nad trescia.
A tak na powaznie - to film wg mnie nie jest glupi, wprost przeciwnie - daje duzo do myslenia - szczegolnie postawa Neville'a.
Film bardzo dobrze zrobiony, ciekawa retrospekcje i jeszcze soundtrack - mistrzostwo swiata.
Fakt, mocny horror to to nie jest... i niektorzy smakosze tego gatunku moga byc zawiedzeni. Mocnych horrorow jest sporo, ale I am legend jest jedyny w swoim rodzaju... Jest kozacki :)
tak, ten film nie jest głupi, jest wręcz bardzo odkrywczy, jesli tak można okreslić te wszystkie cyniczne zagrywki twórców z Hollywood, które prowadzą jedynie do trzepania kasy na wielką skalę przy pomocy szmir okraszonych dużymi ilosciami efektów komputerowych. a zeby przypadkiem widz nie czuł się jak idiota w momencie kiedy podoba mu się taka efekciarska kaszana to okrasza się ją pseudogłębokimi rozważaniami.
Dobra ok, ale jak wypowiadasz sie na forum to przynajmniej pisz normalnie, a nie tu ladujesz takimi slowami jakbys pisal jakis esej. Tu punktow za bogate slownictwo nie dostaniesz.
I am legend to nie jest kaszana, a moje i pewnie nie tylko moje rozwazania na temat tej historii nie uwazam za pseudoglebokie
no cóż, każdy nurkuje tak głęboko jak go na to stać;]
jesli zaś w istocie pisałem zbyt "skomplikowanie" to z góry przepraszam wszystkich urażonych. pozdr.:)
No fakt, nie kazdy musi czytac tyle ksiazek co ty...
Urazony to ja sie nie czuje, ale dosc sie naczytalem poezji w liceum :) Pozdrawiam
Zgadzam się w 100%. nie rozumiem średniej oceny tego filmu. Dałem 3. Oglądaliśmy to kiedyś w akademiku. Jakoś ludzi namówiłem do oglądania, a na koniec musiałem przeprosić:P Nikomu się nie podobał. Beznadziejne zakończenie, bardzo dużo niedorzeczności i niespójności. W cale nie dobra rola Willa, z resztą też się zgadzam, że marny z Niego aktor, ani do komedii ani do horroru się nie nadaje... ogólnie bieda. Nie polecam.
też się pod tym podpiszę. generalnie lubię klimaty postapokaliptyczne, jak ludzie się zmagają w nowym-starym świecie. Tutaj do pewnego czasu jest okay, fajnie się ogląda Willa aż do Momentów. A im dalej w film, tym Momentów więcej. Odkąd pojawiają się chłopak z dziewczyną w ogóle ledwo się to da oglądać.
Ocenione na "5", czyli OK - bo jak na hollywoodzką zapchaj dziurę w wolnym czasie takie właśnie jest - OK. Na tej samej zasadzie jak OK jest cola w kinie (zresztą film takie samo jak rzeczona cola ma przesłanie)
Dobrze,niech wam się nie podoba,ale to jest jeden z lepszych filmow tego typu,nie wczuliscie się w klimat, to juz wasz problem.Tu musicie się wczuc w sytuacje bohatera.A gdzie oglądaliscie ten film?Na komputerze?
podziwiam takich ludzi jak ty, pomimo wszechogolnych prawd oni dalej swoje, przestan mi tu gadac jaki to nie byl super film i ze mial pzreslanie i inne pierdy, film jest nudny o niczym z "super" willem przez caly czas , ehh. jesli ci sie podobal to ok, ale nie wmawiaj innym ze czegos nie zrozumieli bo tu nie bylo niczego do rozumienia. przylaczam sie do autora watku.
Dla Ciebie nie było...A nudny jest dla Ciebie bo nie potrafisz się wczuc w klimat filmu i go docenic,docenic chociazby pusty NY,ale tak to jest jak sie filmy ogląda na 15 calowym monitorku...
Pozdro
trochę trudno docenić pusty NY kiedy scenarzysta sugeruje widzowi, że bohater spędza czas, poza próbą przetrwania i zbawienia ludzkości, na polerowaniu swojego auta...
teza: świetnie przedstawiony wymarły Nowy Jork
antyteza: bohater jeździ wypicowanym Fordem Mustangiem, bez żadnych rys, brudu, bez błota, kurzu, pyłu... Niby to szczegół, ale...
synteza: ...ale skoro już na początku to zauważyłem (a raczej nie mam jakoś wybitnie wyczulonego wzroku na pierdoły), to rzutowało potem na resztę filmu i faktycznie zamiast się cieszyć owym obrazem wymarłego miasta, oczy rozglądały się za kolejnymi wpadkami scenarzysty, nielogicznościami itp. A wystarczyła odrobina dbałości.. Niby nic, ale jednak!
Jezeli chodzi o wypicowany Ford Mustang to moze i szczegol ale.... bardzo istotny! Dla Ciebie, to fajny bajer, ale na tym polega portret bohatera. Gdy przypomnisz sobie wizyty w wypozyczalni filmow, to sprobuj zrozumiec psychike tego czlowieka. Wypozycza filmy, a nie je po prostu zabiera i nie oddaje. Probuje stworzyc sobie swiat w jakim zyl w przeszlosci, zeby nie zwarjowac!!! Pewnie dla tego co tydzien w niedziele pastuje swoja bryke, bo tak powinno byc. Jest tam wiele watkow odnoszacych sie do zycia codziennego, tylko trzeba je wyczytac i zrozumiec. Ciekawe jest to kolego, co TY robil bys na jego miejscu...???
Mustang byl wyciagniety z salonu lub z transportu, na szybach sa naklejki.
Co nie zmienia faktu ze to odrobine naciagane, Ford mogl sobie darowac ta nachalna reklame..
lubie klimaty ciemne , ponure ale dobrze zrobione , np SH mial klimat, jestem legenda nie ma praktycznie nic, efekty czy make up jest do bani , tak samo jak morda willa smitha , ktory w kazdym filmie gra tak samo, wiec skoro tak ci sie podoba film, przekonaj mnie czym byl az taki piedestalowy? aha, i uwierz mi, ma wiecej niz 15 i nie jest monitorem...
outside- widadc ,że nie oglądałes,moze tylko początek,bo bys zauwazył ,że pózniej jezdzi jeepem,z wieloma rysami i bardzo brudnym...ale cóz.
fyrk-ciekawe jaką ty masz morde...jezeli dla ciebie w kazym filmie gra tak samo to gratuluje spostrzegawczosci...
chlopie... ale ty jestes polamany, will smith nie jest lsnieniem aktorstwa i kazdy to wie, nawet muzycznie mu nie wyszlo, a co do ciebie - wciaz paplasz jaki to ten film nie byl super a nawet argumentu nie podales, i jeszcze szczekasz mi tu o moja morde, jak chcesz sie ze mna umowic, to mnie zapros, bo zdjecia ci nie wysle
Nie mówie ,że jest lsnieniem aktorstwa,ale chyba nie powiesz ,że jest słabym aktorem?Nie szczekam na twoją morde tylko ty narzekasz na morde Smitha,a ciekawe jaką ty masz.Co do argumetów to pisałem ich sporo wczesniej,i nie chce mi się znów pisac.Poszukaj sobie w starszych tematach.
A mi film bardzo się spodobał. Możecie mnie za to zjechać. Nawalać na mnie, mój gust, czy mój wiek. Ale mimo negatywnego nastawienia do filmu, po przeczytaniu jego opisu, obejrzałam go, bo kuzyn mi polecił. I nie zawiodłam się. Myślę, że to bardziej film psychologiczny i science fiction. Cóż, horrorem tego nie nazwę. Nawet dwa razy się na nim popłakałam. Z czystym sercem dam temu filmowi 10. I nie jest to spowodowane Will'em w roli głównej, bo szczerze mówiąc, nawet nie kojarzę go z innych filmów.
Zgadzam ,sie film jest świetny i napewno zasługuje minimum na 8.Ale niektórzy poszli na niego (albo obejzeli w domu,co lepiej było najpierw zrobic w kinie) z myslą ,że beda mieli przez cały film nawalanke,ale tak nie jest ,bo nie o to chodzi w tym filmie i wielce rozczarowani.Ja oceniam film na 9.
Pozdrawiam
Widzisz...kiedys, jak juz farbowala wlosy i depilowala nogi, zrozumiesz jak bardzo takimi ocenami wprowadzalas inych filmwebowiczow w blad. nie widze w tym filmie absolutnie nic z arcydziela.
Obejrzałem dopiero wczoraj czyli długo po premierze... moim zdaniem film może się podobać jest całkiem niezły. Na plusy należy wymienić klimat miasta wolnego od ludzi, gra Smitha, wątki psychologiczne dotyczące głównego bohatera. Minus to jedynie troche kiepskie zakończenie. Ogólnie już dawno tk nie miałem, że pierwsze co zrobiłem po obejrzeniu filmu to zamówiłem książkę. Aha film nie oglądałem z perspektywy horroru tylko science fiction, lubię historię o utopijnych lub post apokaliptycznych światach. I tyle.... a poziom pana cwaniaka wielce oczytanego, jedynego słusznego autorytetu oraz erudyty pana Caliguli jest żenujący. Uważaj bo skończysz jak twój kolega po fachu T. Raczek z czymś między nogami:)
wiesz, obawiam się że ja już skończyłem z tym "czymś" między nogami. tak się składa że zwyczajowo właściwie każdy osobnik płci męskiej powinien się z tym "czymś" już urodzić... z mojej strony pozostaje życzyć Tobie abyś i ty pewnego dnia z tym "czymś" skończył. czasem się przydaje:)
Taki erudyta a nie załapal o co chodzi:). Cóż zdolniacho :) bredzisz:). Więcej pokory w swoich opiniach:) tyle pozostaje mi Tobie życzyć :].
a co było w tym do załapania? wielce zakamuflowana aluzja do orientacji seksualnej Raczka? a może to ty nie załapałeś czystej kpiny w moim poście? no i dla kogo tu mieć pokorę w wypowiedziach...;]
Czystość Twojej kpiny porównywalna do stopnia zakamuflowania mojej aluzji:)(i tu należy zakończyć bezsens tej dyskusji:)). Nie musisz okazywać swojej "erudycji" pisząc "bieda":) napisz lepiej, że film się tobie nie podobał i dlaczego;) nie musisz jechać ludziom którzy widzieli coś dobrego w tym filmie (to nie zbrodnia). Oczywiście film zawiera kilka wpadek logicznych jak również sporo amerykańskiego popu jednakże jako Sci-Fci dla samego Sci-Fci jest ciekawy:) i tyle. Przeczytam książke to sobie wyrobie na ten temat głębsze zdanie:) bo n.p: Raport Mniejszości jako film świetnie rozbudował i wyczerpał temat niezłego opowiadania.
dyskusja w istocie jałowa. widzisz, problem leży w tym, że napisałem właśnie że film mi się nie podobał i dlaczego. nie wiem czy zauważyłeś, ale nie obrażałem nikogoz użytkowników na wstępie, choćby z tego prostego powodu że pisałem o filmie. w pewnych jednak sytuacjach kpina jest jedynym wyjściem. widzisz, gdybys przeczytał kilka początkowych postów, to zauważyłbyś że większość argumentów w nich była na poziomie stwierdzeń pokroju: "sam jesteś głupi, film jest zajebisty". w tym momencie erudycja nie ma nic do rzeczy. albo ktos widzi że jego wypowiedź jest na poziomie osoby dotkniętej poważną formą autyzmu i robi to specjalnie, bo w ten sposób chce zamanifestować swoją "luzackość", albo w istocie jest debilem. no i albo prowadzimy dialog na temat plusów i minusów filmu, albo gadkę w rodzaju: "twój stary", "twoja stara". a "Raport mniejszości" to niezły kawałek kina rozrywkowego, co nie zmienia faktu że Spielberg i Dick to dwa odmienne światy i to się nie zmieni. Hollywood to Hollywood, własnie dlatego jest potęgą.
Przeczytałem wszystkie posty i dopiero zająłem zdanie w dyskusji. Ok spoko :) argumenty są (były) poprostu zniesmaczyła mnie twoja prześmiewczo ironiczna jazda:), która się zaczeła w drugim poście:). Ale ok:) koniec dysputy:).
Rany Boskie, jak ja nie rozumiem tych, dla których jesteś już wrogiem bo, najprościej w świecie Ci się ten film nie podoba tak jak innym. To żałosne.
Takie filmy ,albo podchodzą, albo wręcz się ich nie cierpi. Na mnie to tym razem podziałało z wielu względów, ale czy to powód, aby przekonywać innych na siłę?
pozdro
Nieźle zjechałeś ten film. Ale najwidoczniej po prostu się nie znasz. Oczywiście łatwiej skrytykować niż docenić, tak?