Oglądając zwiastuny i czytając opisy, chciałam koniecznie obejżeć ten film. Wydawał mi się ciekawy, z duża ilością akcji i bardzo wciągający. Strasznie się na nim zawiodłam. Momentami budził zainteresowanie, ale połowa filmu była poświęcona tym, jak bochater spędza dni sam ze swoim psem ( przyczym są one takie same ) w spustoszałym Nowym Yorku. Liczyłam na coś, co będzie we mnie wzubudzało emocje i ciekawość, a tym czasem byłam strasznie znudzona tym filmem. Oczekiwałam czegoś wciągającego, a film był nudny i czekałam tylko aż się wreszcie skończy. Osobiście film nie bardzo mi się podobał.
Właśnie mi się wydaje, że w tym filmie chodziło o to, aby pokazać samotność bohatera. Samotne gry w golfa, rozmowa z manekinami i jedyny kompan pies, z którym nawet nie da się porozmawiać. Myślę, że film nie był nastawiony na ukazanie efektów specjalnych, ale właśnie uświadomienie ludziom, że ciągle rozwijają się technika zabija relacje międzyludzkie. To tylko moja opinia i nie trzeba się z nią liczyć;) Ja tak zrozumiałam ten film i moim zdaniem spokojnie należy mu się ocena 9/10. Pozdrawiam fanów Willa Smitha i filmu "jestem legendą":)