W moim odczuciu, jest to obraz zrealizowany z zasługującą na uwagę i uznanie dbałością o szczegóły, zarówno w sferze dzwięku i obrazu, jak i psychologii postaci, emocji oraz języka.
Dbałość ta przywodzi mi na myśl mistrzów kina europejskiego.
Tilda Swinton z wirtuozerią porusza w delikatny, ale jakże pełen wyrazu sposób struny emocji odtwarzanej bohaterki. Pozostałe postaci są ze smakiem wkomponowanym tłem, które oddziałując na nią, pozwala nam odkrywać świat jej przeżyć wewnętrznych.
Tilda Swinton nadaje Emmie rysy bardzo szlachetne i doskonale ukazuje jej “słowiańską” wrażliwość. W jednej ze scen bohaterka mówi, że “nauczyła się być Włoszką”. Obraz przeczy jednak temu zapewnieniu, scena po scenie, utwierdzając nas w przekonaniu o ogromnym poczuciu jej alienacji względem otaczającego świata. Emma mówi po włosku lakonicznie i aż zanadto poprawnie , jej język jej sztywny i brakuje mu spontaniczności (na wielki ukłon zasługuje fakt, iż Tilda, choć Brytyjka, mówi po włosku ze słowiańskim akcentem!). Czy to w sklepie, czy w domu, w rozmowie z dziećmi, używa krótkich, podstawowych zdań, co pokazuje nam, że nie potrafi siebie “po włosku” do końca wyrazić, nawet w kontaktach z najbliższymi. Język ją krępuje, tak jak i życie, ktore wiedzie u boku bogatego męża. Na używanie ojczystego języka może sobie pozwolić jedynie z synem. Zauważmy, że w finałowej scenie, Edo rozmawia z nią po rosyjsku, jednak najbardziej raniące słowa wypowiada już włosku, co potęguje wrażenie jej wyobcowania w “ich” świecie.
Emma przeżywa swoje “włoskie”, mediolańskie życie w pięknym domu bardzo powierzchownie. Dzieci są już dorosłe i niezależne, mąż jest zajęty interesami, ona zaś zajmuje się organizacją przyjęć I pełnieniem roli pani domu.
Pojawienie się Antonio budzi w niej na nowo iskierkę życia. Kilka scen związanych z tym wątekiem wywarło na mnie niesamowite wrażenie. Jej piękna, “szlachetna” radość, kiedy wraca do domu po pierwszym uniesieniu erotcznym. Mimo, że dopuściła się zdrady, emocje emanujące z ekranu są niewinne. Jest to wzrusznie związane z doznaniem poczucia szczęścia i odzyskania kobiecości.
Scena, w której Emma je krewetki przygotowane przez Antonio …., niesamowita siła wyrazu! W końcu scena, kiedy Emma wchodzi do baru, żeby ustalić z Antonio menu na przyjęcie biznesowe, jakże ona jest wtedy dziewczęca I prawdziwa w swoim zawstydzeniu.
Podsumowując, jest to jeden z tych filmów, które doceniam (i oceniam bardzo wysoko) za kunszt realizatorski oraz aktorski. Jest to spektakl emocji, obrazów I dziœków, który można przyrównać do przytoczonej sceny degustacji krewetek. Wrazenia jakie budzi w widzu w dużej mierze zależą od jego wrażliwości na smaki...