na filmie zasnęłam. Nie wiem czy dlatego że byłam bardzo zmęczona czy dlatego że kompletnie nie mogłam się zmusić żeby nie spać, z tego co wiem nic się nie działo jak spałam:) znajomi oglądali.
To oznacza tylko że jesteście zdrowi. hihi ;) Film przypomina kawałek drewna. Równie dobrze przez 2 godziny jakiś rabin mógłby recytować Torę. ;)
Dla mnie nawet 4 to za dużo, bo za co? Za kilka dobrych zdjęc? Za jałowe, bezemocjonalne sceny, nawet w obliczu tragedii wszyscy tam byli bezpłciowi. Rozczarowanie.
Jak "Jestem miłością" was znudziło, to nie widzieliście naprawdę nudnych filmów ;) Ciekawa jestem, jak zareagowalibyście na "Podróż czerwonego balonika" (tam jedna scena, z której nic nie wynika, może trwać nawet 15 minut ;P).
Haha... Też tak samo. 3 razy podchodziłam do tego filmu i za każdym razem zasypiałam. Ten film ma coś w sobie magicznego czy po prostu jest nudny do porzygu? :P
Z jednej strony - niewiele się w filmie dzieje i fabułę można sprowadzić do kilku zdań, ale z drugiej jednak film ma coś w sobie. Szczególnie druga, intensywniejsza połowa. Ten chłód rodziny głównej bohaterki udziela się widzom i faktycznie potrzeba czasu (i fabuły;)) aby się przez to przebić. Jest w tym coś interesującego i jednak również skłaniającego do refleksji, mimo - tu mogę się godzić - naciąganego romansu.
Z jednej strony - niewiele się w filmie dzieje i fabułę można sprowadzić do kilku zdań, ale z drugiej jednak film ma coś w sobie. Szczególnie druga, intensywniejsza połowa. Ten chłód rodziny głównej bohaterki udziela się widzom i faktycznie potrzeba czasu (i fabuły;)) aby się przez to przebić. Jest w tym coś interesującego i jednak również skłaniającego do refleksji, mimo - tu mogę się godzić - naciąganego romansu.