Jestem zniesmaczony,zaskoczony i oburzony zarazem reakcją oglądających w kinie którzy wybuchali śmiechem w najmniej spodziewanych momentach filmu.
Jak dla mnie był wyjątkowy. Przepiękne zdjęcia, bardzo nastrojowa muzyka i mnóstwo symboli....
POLECAM!
Nic dodać, nic ująć. Te same odczucia. Zwróciłam uwagę na kolory, na muzykę i świetną grę aktorską. Film z przesłaniem - nie zrobiony ot tak, z bliżej nieokreślonego powodu. To widać, kiedy twórca ma coś do przekazania; Niestety porażająco wysokiej oceny nie będzie miał, ponieważ dla większości widzów okaże się jednak zbyt głęboki, mimo w zasadzie lekkiej formy,
Zgadzam się.
Byłem tak samo zniesmaczony, jak dzieciaki wybuchali śmiechem na Antychryście. Może po prostu niektórych ludzi nie powinno się w ogóle wpuszczać do kina?
widać jesteś jednym z tych dzieciaków, polecam obejrzeć trochę więcej filmów Von Triera i poczytać co nie co o nim samym, a później jeszcze raz obejrzeć "Antychrysta"
przecież każdy może śmiać się kiedy chce, nie zabronisz mu tego! ciebie coś może poruszyć innego roześmiać, nie ma na to definicji, i nie oznacza to, że ów śmiejący się jest jak to napisałeś "jednym z tych dzieciaków". denerwuje mnie takie wywyższanie się, że oto ja jestem dojrzały i nakazuję, żeby się nie śmiać... wrrr jeśli irytują cię ludzie w kinie to oglądaj w domu
To raczej widz ,który nie potrafi się zachować w kinie {miejscu publicznym} powinien oglądać filmy w domu
Tylko,że w domu,w samotności pewnie rubasznym śmiechem by nie wybuchał. Nie byłoby dla kogo robić z siebie idioty
nie bardzo teraz rozumiem o co ci chodzi. według ciebie "widz, który nie potrafi się zachować w kinie" to widz który śmieje się w tym momencie, kiedy ty popadasz w zadumę, tak? Nie rozumiem w jakim celu odpowiadasz na mój komentarz.
Naturalnie.. Widz ,który wybucha glośnym śmiechem w sali pelnej ludzi, podczas oglądania scen powaznych,dramatycznych czy tragicznych, jest widzem ,który nie potrafi się zachować. Człowiekiem pozbawionym elementarnych podstaw kultury, delikatnie mówiąc.
A w jakim celu odpowiedziałes na komentarz Wookie88 ?
Prawda, to jest wkurzające, przeszkadza w odbiorze, psuje nastrój, ale stanowi ciekawe pole do obserwacji. Kino może być sztuką, ale jest też rozrywką.
Zabronić niektórym chodzić do kina? Nie traktujemy tego aż tak poważnie. Myślę, że wybierając się na film do multipleksu np. w jakimś centrum handlowym nie mamy prawa oczekiwać widowni na poziomie. Moja rada - zmienić kino : )
Chyba naprawdę przesadzacie z tą głębią.... Film jak dla mnie nijak ma sie do dzieł wspominanych przez krytyków Viscontiego czy Antonioniego. Zbyt łopatologiczny, co jest zresztą domeną większości włoskich filmów, wszystko ma być powiedziane wprost. Na dobrą sprawę banał, film jest niezły, ale arcydzieło to na pewno nie jest.
Uważam, że film był beznadziejny i w pełni rozumiem ludzi którzy obserwując przesadzone emocje, kiczowate zwroty akcji i barokową fabułę wybuchali śmiechem. Sama śmiałam się bardzo często. I jeszcze ta straszna muzyka... Stracone pieniądze i czas.
U mnie ludzie się śmiali, ja się śmiałem, obawiam się, że nie każdemu udało się wmówić, że ten przerażająco nudny banał i kicz, to wielkie dzieło.
To nie jest film dla każdego, bo nie każdy jest na tyle uważnym widzem by dostrzec symbole którymi film był wręcz naszpikowany i wyczuć wszystkie subtelne niuanse.
Zastanawiam się, czy zawsze całe spektrum niuansów i symboli może zrekompensować braki w scenariuszu i obawiam się, że jednak nie. Film jest niezwykle zmysłowy, to dziełko które trzeba smakować, wykwintny obrazek... tak... jednak dla mnie za mało.
Śmieszy mnie, że ilekroć ktoś wyłapie symbol, czy nawet dwa, czy siedem symboli, z gruntu uznaje film za duchowe arcydzieło, to ślepy mechanizm.
popieram - spodziewałam się czegoś o wiele, wiele lepszego. Przerost formy nad treścią i brak zwięzłej, wartkiej fabuły. I to na taką skalę, że naprawdę ledwo powstrzymywałam śmiech w niektórych momentach, choć byłam w 100% świadoma, że śmiać się nie wypada.
Witam, najwyraźniej jestem jednym z tych widzów, który nie jest na tyle inteligentny, aby zauważyć przez Ciebie wspomniane symbole. Chętnie je jednak poznam. Czy mogę prosić o podanie kilku?
Zgadzam się z całkowicie z elanor12. Dla mnie film beznadziejny! Zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam. Muzyka byłą straszna, przerysowana, w ogóle tam nie pasowała.
Ale może ja się nie znam:) dlatego pytanie do fanów: Co reżyser chciał przekazać? Jakie były tam symbole?
Mam pytanie - widziałam film, byłam w kinie, nie odnotowałam ani jednego wybuchu śmiechu (co jest oczywistą reakcją albo jej brakiem, bo nie ma w filmie nic śmiesznego). Dlatego z ciekawości - w których momentach (chociaż jeden przykład poproszę), ludzie wybuchali śmiechem?!!! Bo nie mogę sobie wyobrazić, jakie to mogły być sceny. Proszę, odpowiedzcie.
Kamara powolna drobiazgowa detaliczna a przez to momentami nudna. Nie było w tym filmie ciarek na plecach i nie porwał mnie. Chociaż historia i jej zakończenie może być zaskakujące to akcja rozwija się zbyt powoli, mogło by dziać się w tym filmie więcej. Muzyka nie pasowała do obrazu. I nie śmiałem się, bo żadna ze scen nie wywoływała takiej reakcji i nie mam czegoś takiego, że zaraz po obejrzeniu chciałbym zobaczyć jeszcze raz.
Na początku filmu podano zupę - ouchę - wtedy śmiali się ... Nie wiem co ich śmieszyło.
Przyznam się, że należę do osób które znalazły scenę komiczną... znaczy nie "wybuchłam śmiechem" i nie był to strikte komiczny moment, ale uśmiechnęłam się pod nosem kiedy Emma wyszła z książką nie płacąc za nią. Niby nic śmiesznego, a jednak przykuło to moją uwagę:)
Ja też zauważyłem ten moment ,ale tylko czekałem jak wyskoczy sklepikarz i narobi wrzasku...A tu nic!
Najśmieszniejsza była dla mnie chyba scena końcowa - eksplozja bezsensu (i te łzy w oczach). Ale scena w której główny bohater zabiera Tildzie Swinton marynarkę też była fajna.
Co do aluzji i ukrytych symboli to możliwe, że nadęta muzyka i atmosfera nie pozwalały mi dostrzec tej "głębi".
Kobieta wiedziona uczuciem,rezygnująca dla tego uczucia z dostatniego życia,wybierająca niepewny los,to bezsens i niepotrzebne łzy?Oddała wszystko,łącznie z obrączką,wyszł z domu tak jak pewnie tam przyjechała-w dresie to mało?!To śmieszne?!Zaiste...
Nagromadzenie emocji z dodatkiem skrajnie patetycznej muzyki - tak, jest śmieszne. Zbliżenie na łzy w oczach - tak, to jest kicz (ergo jest śmieszne). Po prostu w kinie nie można pokazywać emocji tak jak to się objawia w życiu, bo wyjdzie sztucznie (analogicznie poeta piszący o emocjach pod wpływem emocji nie jest dobrym poetą).
Zauważ, że w finale WSZYSCY PŁACZĄ (łącznie ze służącą). I dlaczego (skoro już zwracasz na to uwagę) wyszła z domu tak jak stała skoro chwilę wcześniej służąca zapakowała jej walizki?!
Pomył fabuły tylko troszkę trąci kiczem i banałem, ale realizacja to prawdziwy koszmar. Ten film aż się prosi o parodię.
Kobieta rezygnuje z dostatniego życia dla miłości to raczej rzadkość. O facetach słyszy się różne rzeczy, że głupieją z miłości. Tacy niepoprawni romantycy. Kobiety natomiast zazwyczaj są o wiele bardziej wyrachowane w swych uczuciach...
Ten śmiech... to było napięcie, lęk... brak akceptacji...
Film niezwykły i mnie głęboko poruszający.
Bez wątpienia najlepszy film w europejskim kinie w ostatnich latach. Arcydzieło! Widać po niektórych wypowiedziach jakie spustoszenie w umysłach poczyniły knoty polskiego (np. ,,Dzień Świra") kina w XXI wieku i tragiczny system edukacyjny. Młodzi ludzie nie odróżniają dobrego filmu od złego filmu, przerażające.
Widać jakie spustoszenie uczynił w umysłach niektórych ludzi chroniczny brak tolerancji. Ludzie nie pamiętają już nawet, że są różne gusty i każdemu podoba się coś innego, przerażające.
To nie nie tolerancja. Raczej tęsknota za dobrym kinem i widzem o wysublimowanym smaku i guście.
To nie nietolerancja. Raczej tęsknota za dobrym kinem i widzem o wysublimowanym smaku i guście.
Powyżej wkradł się błąd ortograficzny, poprawiłem wprawdzie po wydrukowaniu, ale rano okazało się, że nadal tam tkwi.
Widzisz, nie jesteś w stanie przyjąć do wiadomości, że "wysublimowany smak i gust" to niekoniecznie jest Twój gust. Albo, że są różne gusta równie wysublimowane. Co wiąże się z brakiem tolerancji (takiej na najprostszym poziomie).
Nie możesz wymagać żeby wszyscy jednakowo oceniali filmy. Oczywiście najprościej jest uderzać ad personam - zarzucać widzom głupotę, ślepotę, niezrozumienie i brak wrażliwości.
Odbiór sztuki jest kwestią naszego charakteru i usposobienia. Ja ze swoim na pewno nie będę się wczuwać w jakieś urojone problemy kobiety na ekranie. I potrafię powiedzieć co W FILMIE mi się nie podobało. Ale jakoś nie widzę konkretów w obronie "dzieła" - poza zdawkowymi "wzruszający, głęboki, symbole". Ale jakoś konkretnych wskazań na te "tajemnicze zaszyfrowane znaki możliwe do zobaczenia tylko okiem wyrobionego, inteligentnego widza, który w swoim życiu nie naraził się na spaczenie gustu przez jakąkolwiek złą produkcję" już nie zauważyłam.
Akurat "Dzień świra" to jeden z najlepszych i najprawdziwszych (niestety) polskich filmów... Z drugiej strony jeśli to faktycznie najambitniejsze kino jakie ktoś ogląda, to niedobrze.
smutny to film i jedzenie było jakies takie niedobre chyba, albo stare
http://srecenzje.blox.pl/2010/10/jestem-miloscia.html