A zapowiadało się tak dobrze... Dlaczego reżyser musiał wszystko popsuć? Brad Pitt zaczął parodiować samego siebie, Tony chyba się za bardzo przejąl rolą, ale nie da się znieść pompatetycznego i patetycznego finału, kiedy na tle wybuchających fajerwerków i grającej orkiestry córka żegna sie z ojcem. Brakowało tylko wybuchu jądrowego. przestroga: jeśli jeszcze nie oglądaliście tego filmu, to nie róbcie tego. Życie jest zbyt krótkie.