Omijać szerokim łukiem. Scenariusz totalne nieporozumienie... Conan przy tym to majstersztyk ( nawiasem mówiąc Conan zajebiste Fantasy). Masa niezrozumiałego bełkotu.
Gra aktorska znikoma. Postacie do bólu płytkie i nudne. Efekty specjalne, zapomnijcie, film wyszedł TRZY lata później niż Avatar. Jedynie co ratuje film to muzyka, kostiumy,
Dafoe i krągłości Pani Collins. Dla osób szukających SF/Fantasy nie polecam, szkoda czasu. Zdecydowanie film dla młodego odbiorcy.
E tam, bez przesady. :) Nie wszystko się udało w tym filmie, ale to całkiem niezłe SF/fantasy, wytrzymujące porównanie z każdą częścią drugiej trylogii "Gwiezdnych wojen", a porównanie nasuwa się samo przez się, bo klimaty w sumie podobne. :)
Cała obsada daje radę (no, może poza Dominikiem Westem, który mnie - wielbiciela "The Wire" - nieco rozczarował), efekty specjalne bardzo OK (nie tak kiczowate jak w "Avatarze", a to już jest pewnego rodzaju osiągnięcie), fabuła interesująca, a kilka pomysłów "prowadzenia narracji" całkiem fajnych (choćby drastyczne cięcia montażowe w scenach "prób ucieczek" Cartera, kiedy wpadł w ręce Bryana "Breaking Bada" Cranstona). Przyznaję, że część dialogów brzmiała nienaturalnie (np. kłótnia Dejah Thoris z ojcem, kiedy ten informuje ją, że wyda ją za mąż za Sab Thana - wykrzykują tam teksty, które w zwykłej kłótni nie miałyby miejsca, ale rozumiem, że pełnią one funkcję "informacyjną" dla widzów, tłumacząc, kto, co i dlaczego), część scen akcji poprowadził Stanton bez wprawy (w końcu to jego debiut w kinie aktorskim), no i mam wrażenie, że nie udało się scenarzystom wyjaśnić wszystkich niuansów polityki i obyczajów społeczności zamieszkujących Marsa :P, ale w sumie ogląda się sympatycznie, więc trochę szkoda, że ta próba odkopania z lamusa bohatera, który zaistniał w świadomości czytelników w 1912 roku, zakończyła się spektakularną klęską finansową Disneya. Ja tam chętnie obejrzałbym sequel. :)
zupełnie się nie zgadzam. film b dobry proponuję jeszcze raz zobaczyć to może "masa niezrozumiałych bełkotów zrobi się bardziej logiczna" :) Carter to jeden z lepszych filmów fantasy/ sf jakie wyszły w ostatnich latach. Bardzo ciekawy świat a nie odgrzewane kotlety jakie man teraz serwują. moja ocena 8/10
Gdyby scenariusz był dobrze napisany oraz dobrze zrealizowany to film byłby naprawdę dobry. Nie trzeba światowych aktorów i efektów najwyższej jakości. Dla mnie film jest słaby. Tak jak wyżej piszę Davus powierzchowne potraktowanie specyfiki planety, ras które ją zamieszkują bardzo ujmują całości. Gdyby rzeczywiście scenariusz był dobrze ogarnięty dodając całą otoczkę, wyjaśniającą wcześniej wymienione rzeczy dałbym dwa oczka wyżej czyli 6 (3).
Wyłączyłem to "coś" po niecałej godzinie. Drugiej szansy ode mnie nie dostanie. Zachwalającym to arcydzieło kinematografii zazdroszczę wyszukanego gustu ;P
Szkoda, że nie dali 5/5, skoro to taki świetny film :) Ponoć de gustibus non est disputandum, ale w tym konkretnym przypadku zupełnie nie jestem w stanie zrozumieć ludzi zachwalających tę śmiesznostkę filmową. Dałeś temu czemuś 8 ? Seriously ? Na szczęście nie jestem odosobniony w swojej niezbyt pochlebnej opinii, o czym świadczą chociażby głosy krytyków na stronce http://www.rottentomatoes.com/m/john_carter/
Mnie interesuje głos kompetentnego krytyka z Empire, a nie zwykli ludzie na rotten tomatoes, którzy nie mają komptenecji by prawidłowo ocenić film.
Po pierwsze, z tego co mi wiadomo, to rottentomatoes zawiera zbiór (przekrój, zestawienie, jak kto woli) opinii nie tylko "zwykłych ludzi bez kompetencji", takich jak Lukasz641 czy inny laik_filmowy, ale także krytyków filmowych, publikujących na łamach różnych periodyków i portali branżowych. Nieprzypadkowo są tam dwie odrębne średnie ocen - dla "plebsu" i krytyków (a może po prostu są to jacyś hochsztaplerzy podszywający się pod krytyków ? Oświeć mnie proszę).
Po drugie, dopuszczasz się swego rodzaju przekłamania i nadużycia - pozwoliłem sobie zajrzeć do Twojej wyroczni filmowej EMPIRE i co widzę ? Ocenę 3/5, jak w mordę strzelił, ale zaraz, ponoć arcydzieło "John Carter" dostało 4/5 ???! A może najzwyczajniej znowu czegoś nie doczytałem, od tych gwiazdek chyba mi się głowie zakręciło :) link tutaj http://www.empireonline.com/reviews/reviewcomplete.asp?FID=136704
Po trzecie - chodzi o moje osobiste odczucia, nie skażone lekturą jakiegoś Dana Jolina, urastającego w Twoich oczach do miana nieomylnego guru filmowego (laicy i hochsztaplerzy z rottentomatoes - czyścić mu buty ! : ))) Film jest po prostu słaby i bzdurny, może się podobać co najwyżej dziesięciolatkowi z bujną wyobraźnią. Koniec kropka.
Ps. średnia ocen dyletantów "bez kompetencji" z metacritic 51/100 - mówiąc delikatnie, doopy nie urywa.... :)
Zabawne jak popadasz ze skrajności w skrajność- wystarczy , że przywołałem nazwę jakiegoś magazynu to od razu nazywasz go MOJĄ WYROCZNIĄ. Tak samą twierdzisz, że dopuszczam się PRZKŁAMANIA i NADUŻYCIA bo pamiętam, że w wersji drukowanej był 4 gwiazdki, a ty w internecie widzisz 3. Może ktoś się pomylił, albo czytasz nie te recenzję. Może ja też sie pomyliłem ( chociaż w tym przypadku jestem pewny, że nie) a ty od razu , że to PRZEKŁAMANIE i NADUŻYCIE.
Po drugie jeżeli mówisz, że film jest bzdurny to może nie wiesz, że to ekranizacja książki więc film musi przedstawiać wydarzenia z książki. I stąd może też wynikać ocena na Metacriticu- gimbusów, którzy nie wiedzą, że to ekranizacja i że trzeba na pewne elementy patrzeć inaczej. Podobnie było z Spring Breakers- gimbusy nie wiedziały, że ogląają ambitne kino nominowane do Złotego Lwa na Festiwalu w Wenecji i pisały jakie to słabe bo myślały, że to komedia młodzieżowa
I na koniec- skoro nie obejrzałeś filmu do końca to nie możesz się na jego temat wypowiadać. Trzeba było zadać sobie trud obejrzenia go do końca;)
Wolę swój trud poświęcić na inne, nieco bardziej pożyteczne rzeczy, niż oglądanie "ambitnych" ekranizacji w typie Johna Cartera. Bronisz tego badziewia bardziej niż niepodległości. Powodzenia w poszukiwaniu czterech, a nawet pięciu gwiazdek życzę :)))
* zajęciach :D Posłuchaj sobie jeszcze tego http://www.youtube.com/watch?v=sCNrK-n68CM xD
I jeszcze jedno. Piszesz, że nikt nie poparł moich słów a potem sam mnie pytasz czy potrzebuje poparcia innych ? XDDDD Sam se pytania zadajesz i sam se na nie odpowiadasz XDDDD
Jeśli mam być szczery, to nie rozumiem ludzi oceniających filmy, których nie oglądali (nawet, jeśli jakąś tam część widzieli). Rozumiem za to, że komuś może się jakiś film mniej podobać, rozumiałbym gdyby w związku z tym ocenił taki film niżej, np. 5/10, ale żeby takiemu (temu) filmowi dawać ocenę 1/10...!? Jak zatem ten człowiek oceni całą masę bezdyskusyjnie dużo słabszych filmów?
Ten człowiek oceni całą masę bezdyskusyjnie dużo słabszych filmów również na 1/10, wszak 0/10 dać już nie można...