Odpowiedź tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=1NvD5O5eicw
Smutne, szkoda, że ludzie potrafiący napisać zdanie, która jest czymś więcej niż obelgą są w mniejszości. Naprawdę smutne.
A gdzie ty tu widzisz obelgę? To, że krytykujesz coś czego nie zansz i za to dostajesz przydomek "pajac" jest dla ciebie obelgą? Ok niech będzie "jesteś geniuszem" tyle, że zapomniałeś się douczyć. Wszak przyszłość przed tobą.
Czyli każda osoba krytykująca ten film, a nie znająca książkowego pierwowzoru jest dla Ciebie "pajacem"? Tok rozumowania typowy dla geeków, fanatycznych zwolenników pojedynczego tworu literackiego, którzy w ten sposób chcą się dowartościować(my - oświeceni znawcy pierwowzoru i cała reszta - tępy lud). Dzieło filmowe powinno bronić się samo. Krytyka lub pochwała konkretnej adaptacji literackiej nie może opierać się na mówieniu: "Ten film jest dobry, bo dobrze odwzorowuje książkę", albo "Ten film jest zły, bo za bardzo odszedł od liter powieści".
Dobra ekranizacja lub adaptacja to taka, która nie jest robiona z myślą o miłośnikach, maniakach, wiernych czytelnikach. Twórcy muszą pamiętać o tych niewtajemniczonych i w taki sposób opowiedzieć historię, aby ich wciągnąć i zachęcić do sięgnięcia po pierwowzór książkowy po seansie. Stantonowi się to zadanie nie udało.
Ok, zwracam honor, co masz przeciw temu filmowi poza "zielonymi ludzkami" - ci akurat są u podstaw? Których mam zamiar bronić. Wybacz, ale czepiasz się o wtórność, nie znając właśnie tych podstaw. Skoro uzurpujesz sobie prawo do krytyki, warto byś choćby poznał właśnie te podstawy. IMHO film broni się sam. Dobra bajka i nic więcej, wszak nie ma aspiracji do drugiej ekranizacji "Wojna i pokój". Zarzuciłeś wtórność w oparciu o podstawy. Więc pytam czemu, skoro ich nie znasz? Naprawdę, ludzie którzy uważają, że mają jakiekolwiek prawo do kształtowania opinii innych (YouTube) powinni wykazać minimum odpowiedzialności. Skoro nie wiesz wszystkiego, albo mówisz, że tego nie wiesz albo milczysz. Wybacz, ale ty nie spełniłeś żadnego z tych wymagań.
Gdzie pojawia się zarzut o wtórność? Przecież w mojej "brejowej" analogii sugeruję wyraźnie, że film składa się z apetycznych części, które jednak zmieszane razem tworzą coś chaotycznego, niespójnego, mało ciekawego.
Następnym razem cytuj mnie dokładnie - w audycji pojawiło się zdanie: "zielone stworzenia z dużymi kłami". Nie wiem, skąd wytrzasnąłeś te "zielone ludziki". Tym określeniem to Ty dyskredytujesz ten film.
Bo zielone ludziki z dużymi kłami występują w książce, był to skrót myślowy, ale jak widać nie zatrybił. Jeśli film jest "chaotyczny" Twym zdaniem, cóż, mogę tylko zarekomendować obejrzenie jeszcze raz. Więc nadal "try to hold the water".
Mi w przeciwieństwie do napisów... film się podobał ale nie rozumiem o co się go czepiasz?? To, że mu się nie podobało ... trudno każdy ma swoje gusta, ale chyba dobrze, że na filmwebie są też negatywne opinie co do filmów (nie tylko tego) bo jeśli każdy by miał samych zwolenników i oceny po 9 i 10 to jaki jest sens oceniania filmów?? A to że, jakiś twój skrót myślowy nie trafił to nie koniecznie jest wina czytającego tylko słabego sprecyzowania...
Co do "uzurpowania prawa do krytyki" to radze nie posługiwać się treściami niezrozumiałymi :) bo z tego wynika że nikt prócz jakiegoś ścisłego grona (może jeszcze mają mieć na to licencje?) nie może krytkować filmu który mu się nie spodobał to jest naprawdę żenujące
Niestety ale Pan Programista<janusznsg> ma jakis kompleks....:) z tego co widze,wszystkim chce cos udowodnic.Na Filmwebie od niedawana ale za to bardzo aktywnie!
A w czym masz problem, zarejestrowałem się dziś. Ale z tego co widzę, to waść masz jakieś kompleksy. Koniecznie musisz mieć racje, bez poprcia owej jakimkolwiek faktem. Poważnie, anie ilość (30 miliardów much nie może się mylić - trzeba wcinać gówno) ani głośność (dzwony kościelne niczego nie zagłuszają) nic tu nie zmienia.
Czepiam się tylko braku konsekwencji, przed wypowiadaniem się na downy temat warto jednak na ów temat cokolwiek wiedzieć. Chyba, że Twoim zdaniem to nie obowiązuje.