Byłem wczoraj na pokazie przedpremierowym. Nie spodziewałem się za wiele po filmie o
bohaterze wojny secesyjnej, który przenosi się na marsa, ale to co zobaczyłem rozczarowało
totalnie. Dialogi głupie i bezładne, fabuła pocięta i oczywista, aktorzy koszmarnie zbolali.
Lubię czasem zobaczyć film gdzie więcej jest akcji niż zadumy, ale John Carter to GNIOT
OSTATECZNY. I nawet efekty 3D nie powalają chociaż podnoszą troszkę całość aż do 3/10.
Nic dodać nic ująć kolego ;)
Widzę, że nawet ocena taks sama wyszła z tego ostatecznie :]
Całe szczęście, że za darmo była ta przedpremierówka.;]
W sumie to nie pojmuje jak Disney i reżyser, który ma na dorobku kilka niezłych tytułów mógł wypuścić coś takiego. Bo pod względem wspomnianych przez Ciebie dialogów i fabuły to mi to przypominało indyjski film z lat 80-tych. Kiczowate, naciągane i oczywiste.
W sumie mamy fajny przykład jaka przepaść może dzielić z założenia bardzo podobne filmu (porównując z Avatarem).
Nie zgadzam się z Waszą oceną. Mi się "Avatar" kompletnie nie podobał, co innego "Gwiezdne wojny", a temu filmowi ("JC")raczej bliżej do dzieła Lucasa. Poza tym czytałam "Księżniczkę Marsa" na podstawie której powstał "John Carter" i głównie dlatego poszłam na film. Nie spodziewałam się wiele, ale jestem pozytywnie zaskoczona. Nie ukrywam też, że bardzo mnie urzekł odtwórca tytułowej roli - nieziemsko przystojny facet, a przecież faceci są właśnie z Marsa:)
Jednak jeśli ktoś nie kieruje się chęcią obejrzenia ekranizacji tylko chce miło spędzić czas to polecam. To nie jest film po którym będzie się myślało o sensie istnienia tylko ma być dobrą rozrywką i swoją rolę spełnił według mnie znakomicie.
Dokładnie o tym samym pomyślałem - takie trochę inne Gwiezdne wojny :).
Co do niedociągnięć to mógł to powiedzieć o tych głupich scenach miłosnych, których nie było tak wiele 3-4 (?). Cała reszta bardzo fajna. NP. fajnie rozwiązali różne języki - takie tam rozwiązanie jak w Farscape :].
Ja np. nie oczekiwałem. Ale w każdym filmie widz ma prawo wymagać, że fabuła będzie spójna, sensowna i w miarę logiczna, dialogi prezentowały jakikolwiek poziom itp. Albo że film go chociaż trochę zaskoczy czymkolwiek.
Tutaj wszystko to było na poziomie niegodnym komentowania, chociaż wszystko jest oczywiście kwestią indywidualnej oceny i odbioru każdego widza. ;)
Obawiam się, że twórcy może myśleli, że każdy z oglądających czytał powieść na podstawie której powstał film i może dlatego ja (czytałam "Księżniczkę Marsa) nie odniosłam wrażenia, że film jest niespójny czy nielogiczny, bo "byłam w temacie". W każdym razie to nie był dobry manewr.
Dzięki, obejrzę. Widzę że komentarze są różne. Przy Avatarze były również bardzo rozbieżne, nie porównuje tych filmów bo to inne produkcje tylko podejście komęntująch.
Co tu było takiego niespójnego? Przespałeś jakiśfragment i nie wiedziałeś o co chodzi czy jak?
Zgadzam się z Twoją opinią. Dialogi w tym filmie były takie, że pożal się Boże! Idąc do kina wiedziałem, że zmarnuje swój czas, no ale znajomi się uparli, że chcą na to iść. W połowie filmu dosłownie zacząłem się śmiać z tego wszystkiego. A niektórzy nawet wyszli z sali. No, ale zdaję sobie sprawę, że to tylko moja opinia i że być może są fani tego typu filmów, ale do mnie kompletnie nie przemówił.
Nie słuchaj ich. Mądry i naprawdę dobry film. I do oglądania i do myślenia. Może pojawiają się schematy fabularne, ale w sumie to w kinie wszystko już było.
Na temat tego, ze film nie jest dobry, wyraziłem swoją opinię wcześniej, ale co widzisz w nim MĄDREGO bardzo mnie interesuje...
nie przesadzajmy film sam w sobie taki zły nie był ::) dałem mu słabe 8 bo na weekendowy wypad do kina idealny :)