Czy tylko ja mam wrażenie, że ten film został zrobiony po łebkach? Byle szybko, byle wszystko jakoś-tam poskładać do kupy, pokazać jego młodość w byle jaki sposób... Nie, nie przemawia to do mnie.
Poza tym, na litość boską, jak już trzeba wybrać aktorów, którzy mają odegrać jakąś prawdziwą postać, to trzeba dobrać ich odpowiednio. Jak jeszcze Aarona Johnsona w roli Lennona JAKOŚ przeboleję, tak Thomasa Brodie-Sangstera w roli Paula nigdy w życiu.
ja się nie zgadzam, oczywiście zostało pominięte kilka wątków, chociażby znajomość ze Stu i studia, ale film został pokazany z perspektywy relacji Johna i Mimi, przedstawił istotne wydarzenia z życia Lennona wg mnie w bardzo porządny sposób, dlaczego w byle jaki ?
Aaron bardzo dobrze sobie poradził w tej roli, nie spodziewałam się tak dobrej gry aktorskiej po nim.
zgadzam się, jak dla mnie był denny. Bardzo lubię Beatlesów i w ogóle, ale ten film był jakąś porażką. Myślałam, że John Lennon był fajniejszy, a tu jest przedstawiony jako nieznośny chłopak z jedynym celem jakim jest poderwanie koleżanki. Poza tym ta relacja pomiędzy matką a Johnem w filmie jest nie jasna: najpierw jej nie chce znać i nienawidzi ją, a w następnym ujęciu kocha ją do szaleństwa